CZYTASZ = KOMENTUJESZ
(…)
-Wstawajcie…- mówiła do nas Eleanor.- Nie możemy
zmarnować takiego dnia, na leżeniu w łóżku…
-Oj daj jeszcze chwilkę, no…- jęknęła Lily.
-Jezu, stare dupy…
-Sama jesteś stara!- zaśmiałam się.
Eleanor wstawiła zdjęcie na Instagrama z podpisem:
Stare dupy… Xx.
Polajkowałam i wstałam, Lucy przewróciła się na bok.
Pomogłam El zrobić śniadanie, po czym przebrałam się w strój i wróciłam do
dziewczyn, które połowę swojej porcji jajecznicy już zjadły. Usiadłam koło
Lily.
-Wiesz co?- wypaliła Lucy.
-Ty coś ukrywasz…
Spojrzałam na Lucy.
-Czemu miałabym coś ukrywać…
-Nie wiem… Ale coś mi nie pasowało w twoim wyrazie
twarzy, jak nas odbierałaś z lotniska…
-Nic przed wami nie ukrywam…
-Na pewno?- spytała mnie Lucy.
-Tak.- spojrzałam na dziewczyny.
Lucy uśmiechnęła się.
-To dobrze.
Zjadłyśmy i poszłyśmy się przebrać, założyłam czarny
strój.
-Ej, wiecie co?- powiedziałam przed samym wyjściem.
-Co?- spytała Lucy, zapinając swoje płaskie
sandałki.
-Chcę się nauczyć surfować…
-O to fajnie…- uśmiechnęła się Eleanor.- Louis umie,
mówił mi, że to świetna jazda.
-I
dlatego właśnie, chcę tego spróbować. Na plaży wypożyczają deski…
Wyszłyśmy z wynajętego apartamentu. Zjechałyśmy
windą na dół i wsiadłyśmy do samochodu, który także był wynajęty przeze mnie.
Ja zawsze prowadziłam, chociaż wszystkie miały prawko. Ruszyłyśmy. Do plaży
miałyśmy jakieś dwa kilometry, bo mieszkałyśmy w samym centrum.
Zaparkowałam i
wysiadłyśmy z samochodów. Zakochałam się… To miejsce było tak piękne.
Piaszczysta plaża, w oddali poruszająca się na falach żaglówka, kilka mew
skrzeczało, a jedna nasrała na samochód… Ale i tak było pięknie. Zeszłyśmy
drewnianymi schodkami w dół i znalazłyśmy przytulne miejsce dla nas. Tam też
się rozłożyłyśmy. Przyniosłyśmy dwa leżaki z samochodu. Lily wolała położyć się
na kocu, Eleanor tak samo. Lucy i ja zrobiłyśmy sobie zdjęcie, które moja
przyjaciółka wstawiła na Twittera. Poleżałam trochę wygrzewając się w słońcu,
ostatnio bardzo tego potrzebowałam. Ale to bardzo… Moje ciało pochłaniało
promienie słoneczne… W słuchawkach w moich uszach leciało Spectrum- Florence An The Machine.
-Mówiłem ci, jak bardzo cię kocham?- spytał Harry szepcząc mi do ucha.
Leżeliśmy na plaży, obok mnie leżała Eleanor tuląca się do Louisa. Niall rozmawiał z Lily, Zayn spał na leżaku, a Liam surfował z Lucy.
-Nie raz…- uśmiechnęłam się.
-Będę ci to powtarzał przez cały czas, bo bardzo cię kocham.
Pocałował moje ramię.
-Chodź, pójdziemy się wykąpać.- Harry wstał z koca i wziął mnie na ręce. Weszliśmy do wody, która po chwili chodu w
wodzie sięgała nam do ramion. Oplotłam nogi na biodrach loczka i wpiłam się w jego malinowe usta. Jakieś 70 metrów od nas znalazła się motorówka z której zdjęcia robiło dwóch fotografów.
-Weź głęboki oddech…- powiedział.
Raz… Dwa… Trzy…
Zanurzyliśmy głowy i namiętnie się pocałowaliśmy, pocałunek trwał dopóki nie brakło nam powietrza.
Wynurzyliśmy się i zaśmialiśmy głośno.
-Masz najlepsze
pomysły, wiesz?
-A nie wiesz,
jakie pomysły
mam na dzisiejszą
noc…
-Mrraśnie?
-Barrrdzo…
Harry zmarszczył nos i ścisnął mi pośladki.
-Ach ty…
-No ja…
-Skoro ty masz
pomysły, to ja muszę jakoś fajnie się ubrać…
-Wolę cię bez niczego…
Uśmiechnął się szeroko.
-Wcale nie jestem
zaskoczona twoją
odpowiedzią…
Harry zbliżył swoją twarz do mojej i uniósł lekko mój podbródek do góry. Musnął moje usta delikatnie i przytuliłam się do niego. Chwilkę później uczepiłam się jego pleców i pływaliśmy razem.
Mogłoby tak być…- pomyślałam otwierając oczy.
Dziewczyny siedziały po turecku i grały w karty.
-Długo spałaś, prawie trzy godziny…- powiedziała El.
-Jakoś tak wyszło… Wiecie co, ja pójdę po deskę.
Kiwnęły głową.
Wstałam z leżaka, poprawiłam strój i rozplątałam
włosy, bo zaczynała mnie boleć głowa od ciężkiego koka. Wzięłam torebkę.
Poszłam schodkami do góry, przeszłam kawałek do wypożyczalni desek
surfingowych. Pracownik, który miał mnie obsłużyć był wysokim wysportowanym
mężczyzną, miał ciemne włosy, krótko ścięte. Zdjęłam okulary i uśmiechnęłam
się.
-Cześć, mogę w czymś pomóc?- spytał chłopak.
-Chciałam wypożyczyć deskę.
-Na ile czasu?
-Nie wiem… Na pewno na dziś…
-No w takim razie… Mogę wypożyczyć pani na dziś, a
jak będzie pani wracała z plaży to mi ją pani odniesie i ja ją odłożę, żeby
pani wzięła innym razem.
-Jeśli się przekonam do niej dziś, to możemy tak
zrobić.
-A nie umie pani surfować?
-No nie... Niech pan nie mów do mnie per pani, bo
czuję się staro…
-Przepraszam… Jestem Jake…- Podał mi rękę.
-A ja Grace.
Uścisnęłam jego dłoń.
-W takim razie, Grace, ja jestem instruktorem,
mógłbym cię nauczyć.
-Świetny pomysł, ale jeszcze dziś spróbuję jeszcze
sama, ale jutro czemu nie…
-Nie
wiem, czy jutro dam radę, bo jadę do Brisbane na trzy dni, ale spróbuję przed
wyjazdem…
-Nie musisz… Rozumiem. Jestem jeszcze tu trochę,
więc będziesz miał okazję do nauczenia mnie, a póki co, proszę tę białą deskę.
-Proszę.
Jake podał mi ją i zapłaciłam mu za wypożyczenie na
dzisiejszy dzień. Pożegnałam się, a mój telefon zawibrował. Justin wysłał mi
zdjęcie.
-Dopiero
co wstałem, jadę zaraz na plan, mam nadzieję, że lot się udał.
-Po
co ty mi wysyłasz takie seksowne zdjęcia?- napisałam mu.
-Ach
no bo nie wiem…
-Zboczuszek
:**
-Tak
to ja.
Weszłam na Instagrama i wstawiłam zdjęcie Justina.
My
fav… <333.
To
dobrze zadziała na fanki, gorzej co pomyśli Harry… Poszłam na plażę. Założyłam
specjalną bluzkę na surfing i poszłam do wody. Dziewczyny wstały z koca i
przyglądały się z brzegu. Pływałam sobie, ale nie było fal i możliwości
całkowitego wypróbowania surfingu. Przepłynęłam spory kawałek i zawróciłam.
Wbiłam deskę w piasek. Lily poszła po soki dla nas. Wzięłam telefon do ręki i
sprawdziłam Instagrama, przy zdjęciu miałam mnóstwo lajków, ale zauważyłam, że
El zrobiła zdjęcie i wstawiła je z podpisem: Tylko się nie utop @gracemoore.
Suszyłam się na leżaku.
-Idziemy dziś na jakąś imprezę?- spytałam.
-Tak.- powiedziały chórem.
Lily, Lucy i El poszły do wody, oblewały się wodą i
piszczały. Ja natomiast leżałam i delektowałam się gorącym słońcem. Lucy i Lily
popłynęły dalej, a El wróciła. Wytarła twarz ręcznikiem i położyła się.
Zaczęłyśmy rozmowę, a raczej to El ją zaczęła, bo w dalszym ciągu nie
rozumiała, jak mogłam wtedy go wpuścić do mieszkania, a co najgorsze
przenocować. Tłumaczyłam jej, że musiałam wtedy pomóc mu, był taki zasmucony,
że było mi go szkoda. Powiedziałam, że długo rozmawialiśmy i że między nami
jest ok., nie jesteśmy już w stosunku do siebie opryskliwi i złośliwi, bo tak
naprawdę nie mamy powodu do tego.
-Czyli się pogodziliście na serio?
-Tak… Ale jak na razie nie planujemy powrotu… Ja mam
Justina jak na razie… fikcyjnego, ale mam…
El się zaśmiała.
-Podziwiam cię, ja bym tak nie umiała.
-To nie jest takie trudne… ale trzeba się
przyzwyczaić do reporterów…
-Nienawidzę ich.- odrzekła El.
-Ja też…
Zapadła krótkotrwała cisza.
-Po części się cieszę, że nie ma spin…- oznajmiła El.
-Ja jestem przeszczęśliwa…
Lucy i Lily wróciły przemoczone. Śmiały się głośno i
rzuciły się na koc. Sięgnęłam po balsam i posmarowałam ciało. Słońce świeciło
mocno, chociaż dochodziła godzina siedemnasta. Zleciało zbyt szybko… Nie
chciałam się ruszać z plaży, ale… No właśnie… ale… Jestem głodna. Gdy słońce
powoli zaczęło zachodzić zaczęłyśmy się zbierać, odniosłyśmy rzeczy do
samochodu i wróciłyśmy do apartamentu. Deskę wcześniej odniosłam skąd ją
wypożyczyłam. Lucy zrobiła zapiekankę, ja pierwsza poszłam wziąć prysznic,
potem Lily, El i Lucy. Dokończyłam robić zapiekankę. Włożyłam ją do piekarnika
Lily weszła do kuchni ubrana na imprezę. Lucy poszła się wziąć prysznic, a El
się ubierała. Ja nałożyłam na siebie czarny croptop i luźne czarne spodnie. Na
szyi powiesiłam naszyjnik z krzyżykiem. Zadzwonił piekarnik, wyjęłam posiłek i
nałożyłam dziewczynom na talerze, nalałam każdej po szklance soku i zjadłyśmy
na balkonie. Dochodziła godzina dziewiętnasta. Wszystkie byłyśmy gotowe do
wyjścia. Wyszłyśmy z apartamentu i poszłyśmy na piechotę do pobliskiego klubu.
Tam muzyka grała bardzo głośno, Lily usiadła przy barze i zamówiła sobie
drinka, a my we trzy szalałyśmy.
Nagle Lucy podskoczyła, leciała jej ulubiona
piosenka Fergie- Little Party Never
Killed Nobody
Wszystkie uwielbiałyśmy ją, ale Lucy miała świra na
punkcie Fergie.
Tańczyłyśmy wesoło, bawiłyśmy się genialnie. Lucy znała każde
słowo i wyśpiewywała je, wyglądała przekomicznie. Po kolejnych piosenkach
poszłam trochę odsapnąć. Wyjęłam z torebki telefon, a na telefonie pojawił się
napis Harry. Wyszłam z klubu i stanęłam na jego tarasie.
-Halo?-
spytałam
przyciskając dłoń do drugiego ucha, by dobrze go słyszeć.
-Cześć…
-Cześć…
Co tam?
-Tęsknię
za tobą…
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Ja
też…
-Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy…
Widziałem wasze zdjęcia. Ślicznie wyszłaś na tym z Lucy.
-Dziękuję…
Co robisz?
-A
nic szczególnego, jadę zaraz na wywiad, szykuję się.
-A
chłopaki?
-Zayn
śpi, Louis gra z Niallem w FIFĘ, Liam gada z Danielle i to tyle.
-Pozdrów
ich ode mnie.
-Ok…
Grace?
-Tak?
-Zobaczymy
się niedługo, prawda?
-Pewnie
tak…
-To
fajnie…- uśmiechnął się.
-Tak
właściwie, to gdzie jesteś?- dodał.
-W
klubie z dziewczynami.
-A
no to ci nie przeszkadzam, tylko nie upijaj się za mocno.
-Dobrze…
-Na
razie.
-Pa.
Schowałam telefon do torebki i wróciłam do klubu. Usiadłam
na hokerze przy barze i zamówiłam sobie drinka. Kolejne godziny mijały nam na
świetnej zabawie. Byłyśmy podpite, ale nie było źle około 4 nad ranem
wróciłyśmy do apartamentu. Zrzuciłam z siebie rzeczy i poszłam do swojego
pokoju… Nie wiem właściwie, dlaczego wszystkie spałyśmy poprzedniej nocy razem
w salonie na poduchach. Zamknęłam drzwi od pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Zrobiłam sobie zdjęcie i impulsywnie wysłałam je Hazzie.
Harry
-To była świetna rozmowa…- podziękował nam
reporter.- Dawno takiej nie przeprowadziłem…
-Było nam bardzo miło…- powiedziałem do niego. -To był także jeden z naszych najlepszych wywiadów.
Wyszliśmy z budynku telewizji i wsiedliśmy do busu.
-Boże… Już czwarta chłopaki…- powiedziałem zerkając
na zegarek. Wyciągnąłem z kieszeni telefon.
Chłopaki przysypiali, więc nacisnąłem na załącznik. Gdy tylko zobaczyłem ją… w tej bieliźnie… w tej pozie… z włosami ułożonymi w taki sposób…
O mój boże…- szepnąłem do siebie.
Zaschło mi w gardle, a serce biło jak oszalałe,
miałem przyspieszony oddech i wpatrywałem się tylko z otwartą buzią w jej
piękne ciało. Jak mogłem być takim durniem i doprowadzić, że się rozstaliśmy.
Nagle zacząłem myśleć… A może ona się pomyliła… Może chciała wysłać to do
Justina… Chwileczkę później dostałem kolejną wiadomość…
Szkoda,
że cię nie ma w Sydney… Mam ochotę na ciebie, kotku ;*
Ja
mam jeszcze większą, uwierz mi…
Wątpię…
Nie pomyliła się… Nie chciała tego wysłać
Justin’owi, tylko mnie… Znaczy to, że mam szanse… Uśmiechałem się szeroko i
przygryzałem dolną wargę patrząc na to zdjęcie.
Grace
(…)
Obudził mnie trzask szklanki w kuchni. Narzuciłam na
siebie koszulkę i weszłam do kuchni. Eleanor zbierała szkło.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, El…
Posprzątałyśmy i zabrałyśmy się za robienie gofrów.
Wyjęłam z lodówki bitą śmietanę i kroiłam owoce. Lucy i Lily spały jeszcze. El
zaparzyła kawy. Usiadłam na blacie i czekałam, aż gofry się upieką. Eleanor
otworzyła okno i do kuchni wpadło ciepłe powietrze. Lucy wstała pokiereszowana,
ziewnęła.
-Cześć…- powiedziała.
-Lily boli cię głowa?- spytała El
-Nie, a co?
-A masz jakieś zawroty głowy?
-Nie… A ty miałaś?- spytała Lily El.
-Jak wstałam z łóżka to strasznie mi się kręciło w
głowie… Tak sobie myślę, że może mi coś dosypali w klubie…
Spojrzałyśmy na siebie. Ten barman był jakiś dziwny…
Lucy weszła do kuchni i walnęła w ścianę.
-Kuźwa, moja głowa…- powiedziała.- Wam też się tak
kręci w głowie?
-Mnie tak.- dodała Eleanor.- Prawdopodobnie nam dwóm
coś dosypali…
-Nie
pójdziemy już do tego klubu…- powiedziałam do dziewczyn.
Wyjęłam gofry na talerze, nałożyłam bitą śmietanę i
owoce. Podałam dwa talerze Lily i ja wzięłam także dwa. Żeby dziewczyny nie
wywaliły, jak im się zakręci w głowie. Położyłam na stoliku na balkonie i poszłam
po tacę z kawami. Podałam każdej. Zaczęłyśmy jeść. Zajęło nam to około godziny,
dopiłyśmy jeszcze kawę. Zaczęłyśmy się zbierać na plażę. Doszłam do wniosku, że
dziś sobie odpuszczę surfing. Zresztą nie miałam na niego ochoty. Przebrałam
się w strój, nałożyłam białą luźną sukienkę.

Lucy zasnęła ze słuchawkami na uszach. Lily pisała z
kimś, a El czytała książkę. Ja surfowałam po Internecie i znalazłam informację,
że dziś jest pokaz River Island w Sydney.
-Ej, jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór?-
spytałam.
-Nic jeszcze nie ustaliłyśmy.- powiedziała Eleanor,
przekładając kartkę.
-Macie ochotę na pokaz mody?
-Czyj?
-River Island, a dokładnie kolekcji Rihanny.
Spojrzały na mnie.
-Właściwie mogłybyśmy iść…- odparła El.
-Ja też tak sądzę.
Lucy gwałtownie usiadła. Spojrzałyśmy na nią
zdziwione.
-Śniło mi się, że spadałam z klifu…
Zaśmiałyśmy się. A Lucy uśmiechnęła się.
-Ty to masz wyobraźnię…- powiedziałam.
-Takie rzeczy tylko Lucy Cox…
Uśmiechnęłam się.
-Harry mówi tak samo…
Spojrzały na mnie.
-To znaczy mówił… Lucy, idziemy dziś na pokaz River
Island?
-A jest?
-No tak.
-Jasne, ale chyba będziemy musiały pojechać do
jakiejś galerii, muszę kupić sukienkę.
-Ok.
-O której się zaczyna?- spytała Lily, uśmiechając
się do telefonu.
-O 19:30…
-Zdążymy…
Położyłyśmy się wszystkie na kocu, bo nie brałyśmy
dziś leżaków.
-Macie pozdrowienia od Nialla…- powiedziała Lily.
-Dzięki.- powiedziałyśmy.
-To z nim tak sms-ujesz?- spytałam z uśmiechem.
-Tak jakoś teraz do mnie napisał…
-Tak jakoś…- powiedziała Lucy, a my wybuchnęłyśmy
śmiechem.
-Chcę coś do picia, a wy?- spytałam przyjaciółek.
-Ja dziękuję.- powiedziała Lucy, poprawiając okulary
słoneczne.
-Ja chcę mrożoną herbatę z lodem i cytryną.-
powiedziała El.
-Ok., a ty Lily?- zapytałam dziewczyny, która
uśmiechała się szeroko do telefonu.
-Lily bo zaraz ci zabiorę telefon i napiszę do
Nialla…- powiedziałam.
-Co mówiłaś?
-Chcesz coś do picia?
-Nie, dzięki.
-To ja zaraz wracam.
Wzięłam w rękę 20 dolarów i poszłam schodkami do
góry do baru.
-Dzień dobry…- powiedziałam zdejmując okulary
przeciwsłoneczne.
-Dzień dobry…- odpowiedział mężczyzna, który wyszedł
z zaplecza.
-Poproszę mrożoną herbatę z lodem i cytryną, oraz
napój grapefruitowy z pokruszonym lodem.
-Już się robi.
Usiadłam na hokerze i czekałam.
-Przepraszam… Grace Moore?- spytała mnie
dziewczynka.
-Tak.
-Jestem fanką Justina, mogę sobie zrobić zdjęcie?
Wstałam
i zrobiłam sobie z nią zdjęcie.
-Justin też jest tutaj?
-Nie, jest w NY…
-Aha… Dzięki.
-Nie ma za co.
Zapłaciłam za napoje i wróciłam na plażę. Lily i
Lucy siedziały nad brzegiem morza. El leżała na kocu, podałam jej picie. Upiła
łyka i widocznie zasmakowało jej.
Ja usiadłam na kocu i położyłam swój napój pomiędzy
nogami. Popijałam swoje picie i delektowałam się jego smakiem. Lily wróciła, a
Lucy poszła do wody.
Ja przykryłam głowę kapeluszem i zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że się wam podoba :) Nie ma w nim takiego nadzwyczajnego, ale chyba jest całkiem spoko. Dziękuję za ostatnie 13 komentarzy i proszę o kolejne. Rozdział zostanie wstawiony w niedzielę jak już się skończy rok szkolny :P i zaczną się WAKAAAACJE!!! Całuję mocno :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
w Niedziele czyli Jutro?
OdpowiedzUsuńw niedziele jak się skończy rok szkolny, czyli za tydzień :)
UsuńDziękuję za czytanie ze zrozumieniem Sindi :*
UsuńSuper rozdzial. Jak kazdy twój :3 Ale zaniedbujesz nas :( Kiedyś rozdziały dodawałaś co 3/4 dni teraz co tydzień. Jestes wspaniala blogerka i prowadzisz super bloga ale strasznie nas ostatnio zaniedbujesz :( Kocham Cię i tego bloga <3
OdpowiedzUsuńChciałam powiedzieć, że was nie zaniedbuję. Po prostu doszłam do wniosku, że chce prowadzić tego bloga więcej niż rok. Ostatni miał 119 rozdziałów i pisałam na nim przez 9 miesięcy. Poza tym ilość komentarzy jest tak beznadziejnie porażająca, że ja dziękuję. Nie mówcie proszę, że was zaniedbuję, bo to jest kompletna NIEPRAWDA. W tym roku, jak zresztą w każdym miałam strasznie dużo nauki i możecie mi wierzyć, albo nie, ale potrafiłam zarywać naukę na pisanie dla was, bo ja nie piszę tego dla siebie, piszę to dla Alice i ludzi, którym podoba się mój sposób opowiadania takich historii. Dzięki za poprzednie komentarze, jeszcze raz proszę o kolejne. Tak jak napisałam w niedzielę po zakończeniu roku pojawi się kolejny rozdział. Pozdrawiam xx.
UsuńTen anonimek wyżej ma racje zaniedbujesz nas !
OdpowiedzUsuńCzekam aż się coś zadzieje :)
Mogę ci to zagwarantować xx.
UsuńPostawcie się w jej sytuacji ;) Jak my chodzi do szkoły, ma dużo nauki, a przecież też musi mieć chwilę na odpoczynek. Blog nie jest całym światem i są ważniejsze rzeczy. :) A to że poczekamy trochę dłużej na rozdział nic nam nie zaszkodzi :))
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział swietny <3 i czekam na nextt :**
I właśnie takie osoby lubię najbardziej. Całuję mocno :**
UsuńRozdział oczywiście wspaniały.
UsuńCzy w wakacje rozdziały będą częściej wstawiane ?
Wrócimy do systemu raz na 6 dni.
UsuńSuper, jak kazdy . Ale anonim ma racje ;/
OdpowiedzUsuńkc ;*
Super rozdzial ;* jutro kolejny *--* aaww <3 nie mogę się doczekac . Kocham;****
OdpowiedzUsuńJuż dzisiaj rozdział *o* Nie mogę sie doczekac ;***** Mam nadzieję że za chwilę będzie *-*
OdpowiedzUsuń