sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 48


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

(…)
-Wstawajcie…- mówiła do nas Eleanor.- Nie możemy zmarnować takiego dnia, na leżeniu w łóżku…
-Oj daj jeszcze chwilkę, no…- jęknęła Lily.
-Jezu, stare dupy…
-Sama jesteś stara!- zaśmiałam się.
Eleanor wstawiła zdjęcie na Instagrama z podpisem: Stare dupy… Xx.
Polajkowałam  i wstałam, Lucy przewróciła się na bok. Pomogłam El zrobić śniadanie, po czym przebrałam się w strój i wróciłam do dziewczyn, które połowę swojej porcji jajecznicy już zjadły. Usiadłam koło Lily.
-Wiesz co?- wypaliła Lucy.
-Co?- spytałam biorąc kęsa kromki chleba z masłem.
-Ty coś ukrywasz…
Spojrzałam na Lucy.
-Czemu miałabym coś ukrywać…
-Nie wiem… Ale coś mi nie pasowało w twoim wyrazie twarzy, jak nas odbierałaś z lotniska…
-Nic przed wami nie ukrywam…
-Na pewno?- spytała mnie Lucy.
-Tak.- spojrzałam na dziewczyny.
Lucy uśmiechnęła się.
-To dobrze.
Zjadłyśmy i poszłyśmy się przebrać, założyłam czarny strój.
-Ej, wiecie co?- powiedziałam przed samym wyjściem.
-Co?- spytała Lucy, zapinając swoje płaskie sandałki.
-Chcę się nauczyć surfować…
-O to fajnie…- uśmiechnęła się Eleanor.- Louis umie, mówił mi, że to świetna jazda.
-I dlatego właśnie, chcę tego spróbować. Na plaży wypożyczają deski…
Wyszłyśmy z wynajętego apartamentu. Zjechałyśmy windą na dół i wsiadłyśmy do samochodu, który także był wynajęty przeze mnie. Ja zawsze prowadziłam, chociaż wszystkie miały prawko. Ruszyłyśmy. Do plaży miałyśmy jakieś dwa kilometry, bo mieszkałyśmy w samym centrum.
Zaparkowałam i wysiadłyśmy z samochodów. Zakochałam się… To miejsce było tak piękne. Piaszczysta plaża, w oddali poruszająca się na falach żaglówka, kilka mew skrzeczało, a jedna nasrała na samochód… Ale i tak było pięknie. Zeszłyśmy drewnianymi schodkami w dół i znalazłyśmy przytulne miejsce dla nas. Tam też się rozłożyłyśmy. Przyniosłyśmy dwa leżaki z samochodu. Lily wolała położyć się na kocu, Eleanor tak samo. Lucy i ja zrobiłyśmy sobie zdjęcie, które moja przyjaciółka wstawiła na Twittera. Poleżałam trochę wygrzewając się w słońcu, ostatnio bardzo tego potrzebowałam. Ale to bardzo… Moje ciało pochłaniało promienie słoneczne… W słuchawkach w moich uszach leciało Spectrum- Florence An The Machine.

-Mówiłem ci, jak bardzo cię kocham?- spytał Harry szepcząc mi do ucha.
Leżeliśmy na plaży, obok mnie leżała Eleanor tuląca się do Louisa. Niall rozmawiał z Lily, Zayn spał na leżaku, a Liam surfował z Lucy.
-Nie raz…- uśmiechnęłam się.
-Będę ci to powtarzał przez cały czas, bo bardzo cię kocham.
Pocałował moje ramię.
-Chodź, pójdziemy się wykąpać.- Harry wstał z koca i wziął mnie na ręce. Weszliśmy do wody, która po chwili chodu w wodzie sięgała nam do ramion. Oplotłam nogi na biodrach loczka i wpiłam się w jego malinowe usta.  Jakieś 70 metrów od nas znalazła się motorówka z której zdjęcia robiło dwóch fotografów.
-Weź głęboki oddech…- powiedział.
Raz… Dwa… Trzy…
Zanurzyliśmy głowy i namiętnie się pocałowaliśmy, pocałunek trwał dopóki nie brakło nam powietrza.
Wynurzyliśmy się i zaśmialiśmy głośno.
-Masz najlepsze pomysły, wiesz?
-A nie wiesz, jakie pomysły mam na dzisiejszą noc…
-Mrraśnie?
-Barrrdzo…
Harry zmarszczył nos i ścisnął mi pośladki.
-Ach ty…
-No ja…
-Skoro ty masz pomysły, to ja muszę jakoś fajnie się ubrać
-Wolę cię bez niczego…
Uśmiechnął się szeroko.
-Wcale nie jestem zaskoczona twoją odpowiedzią
Harry zbliżył swoją twarz do mojej i uniósł lekko mój podbródek do góry. Musnął moje usta delikatnie i przytuliłam się do niego. Chwilkęźniej uczepiłam się jego pleców i pływaliśmy razem.

Mogłoby tak być…- pomyślałam otwierając oczy.
Dziewczyny siedziały po turecku i grały w karty.
-Długo spałaś, prawie trzy godziny…- powiedziała El.
-Jakoś tak wyszło… Wiecie co, ja pójdę po deskę.
Kiwnęły głową.
Wstałam z leżaka, poprawiłam strój i rozplątałam włosy, bo zaczynała mnie boleć głowa od ciężkiego koka. Wzięłam torebkę. Poszłam schodkami do góry, przeszłam kawałek do wypożyczalni desek surfingowych. Pracownik, który miał mnie obsłużyć był wysokim wysportowanym mężczyzną, miał ciemne włosy, krótko ścięte. Zdjęłam okulary i uśmiechnęłam się.
-Cześć, mogę w czymś pomóc?- spytał chłopak.
-Chciałam wypożyczyć deskę.
-Na ile czasu?
-Nie wiem… Na pewno na dziś…
-No w takim razie… Mogę wypożyczyć pani na dziś, a jak będzie pani wracała z plaży to mi ją pani odniesie i ja ją odłożę, żeby pani wzięła innym razem.
-Jeśli się przekonam do niej dziś, to możemy tak zrobić.
-A nie umie pani surfować?
-No nie... Niech pan nie mów do mnie per pani, bo czuję się staro…
-Przepraszam… Jestem Jake…- Podał mi rękę.
-A ja Grace.
Uścisnęłam jego dłoń.
-W takim razie, Grace, ja jestem instruktorem, mógłbym cię nauczyć.
-Świetny pomysł, ale jeszcze dziś spróbuję jeszcze sama, ale jutro czemu nie…
-Nie wiem, czy jutro dam radę, bo jadę do Brisbane na trzy dni, ale spróbuję przed wyjazdem…
-Nie musisz… Rozumiem. Jestem jeszcze tu trochę, więc będziesz miał okazję do nauczenia mnie, a póki co, proszę tę białą deskę.
-Proszę.
Jake podał mi ją i zapłaciłam mu za wypożyczenie na dzisiejszy dzień. Pożegnałam się, a mój telefon zawibrował. Justin wysłał mi zdjęcie.
-Dopiero co wstałem, jadę zaraz na plan, mam nadzieję, że lot się udał.
-Po co ty mi wysyłasz takie seksowne zdjęcia?- napisałam mu.
-Ach no bo nie wiem…
-Zboczuszek :**
-Tak to ja.
Weszłam na Instagrama i wstawiłam zdjęcie Justina.
My fav… <333.
To dobrze zadziała na fanki, gorzej co pomyśli Harry… Poszłam na plażę. Założyłam specjalną bluzkę na surfing i poszłam do wody. Dziewczyny wstały z koca i przyglądały się z brzegu. Pływałam sobie, ale nie było fal i możliwości całkowitego wypróbowania surfingu. Przepłynęłam spory kawałek i zawróciłam. Wbiłam deskę w piasek. Lily poszła po soki dla nas. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam Instagrama, przy zdjęciu miałam mnóstwo lajków, ale zauważyłam, że El zrobiła zdjęcie i wstawiła je z podpisem: Tylko się nie utop @gracemoore.
Lily wróciła z sokami, podała mi pomarańczowy. Był przepyszny.
Suszyłam się na leżaku.
-Idziemy dziś na jakąś imprezę?- spytałam.
-Tak.- powiedziały chórem.
Lily, Lucy i El poszły do wody, oblewały się wodą i piszczały. Ja natomiast leżałam i delektowałam się gorącym słońcem. Lucy i Lily popłynęły dalej, a El wróciła. Wytarła twarz ręcznikiem i położyła się. Zaczęłyśmy rozmowę, a raczej to El ją zaczęła, bo w dalszym ciągu nie rozumiała, jak mogłam wtedy go wpuścić do mieszkania, a co najgorsze przenocować. Tłumaczyłam jej, że musiałam wtedy pomóc mu, był taki zasmucony, że było mi go szkoda. Powiedziałam, że długo rozmawialiśmy i że między nami jest ok., nie jesteśmy już w stosunku do siebie opryskliwi i złośliwi, bo tak naprawdę nie mamy powodu do tego.
-Czyli się pogodziliście na serio?
-Tak… Ale jak na razie nie planujemy powrotu… Ja mam Justina jak na razie… fikcyjnego, ale mam…
El się zaśmiała.
-Podziwiam cię, ja bym tak nie umiała.
-To nie jest takie trudne… ale trzeba się przyzwyczaić do reporterów…
-Nienawidzę ich.- odrzekła El.
-Ja też…
Zapadła krótkotrwała cisza.
-Po części się cieszę, że nie ma spin…- oznajmiła El.
-Ja jestem przeszczęśliwa…
Lucy i Lily wróciły przemoczone. Śmiały się głośno i rzuciły się na koc. Sięgnęłam po balsam i posmarowałam ciało. Słońce świeciło mocno, chociaż dochodziła godzina siedemnasta. Zleciało zbyt szybko… Nie chciałam się ruszać z plaży, ale… No właśnie… ale… Jestem głodna. Gdy słońce powoli zaczęło zachodzić zaczęłyśmy się zbierać, odniosłyśmy rzeczy do samochodu i wróciłyśmy do apartamentu. Deskę wcześniej odniosłam skąd ją wypożyczyłam. Lucy zrobiła zapiekankę, ja pierwsza poszłam wziąć prysznic, potem Lily, El i Lucy. Dokończyłam robić zapiekankę. Włożyłam ją do piekarnika Lily weszła do kuchni ubrana na imprezę. Lucy poszła się wziąć prysznic, a El się ubierała. Ja nałożyłam na siebie czarny croptop i luźne czarne spodnie. Na szyi powiesiłam naszyjnik z krzyżykiem. Zadzwonił piekarnik, wyjęłam posiłek i nałożyłam dziewczynom na talerze, nalałam każdej po szklance soku i zjadłyśmy na balkonie. Dochodziła godzina dziewiętnasta. Wszystkie byłyśmy gotowe do wyjścia. Wyszłyśmy z apartamentu i poszłyśmy na piechotę do pobliskiego klubu. Tam muzyka grała bardzo głośno, Lily usiadła przy barze i zamówiła sobie drinka, a my we trzy szalałyśmy.
Nagle Lucy podskoczyła, leciała jej ulubiona piosenka Fergie- Little Party Never Killed Nobody
Wszystkie uwielbiałyśmy ją, ale Lucy miała świra na punkcie Fergie.
Tańczyłyśmy wesoło, bawiłyśmy się genialnie. Lucy znała każde słowo i wyśpiewywała je, wyglądała przekomicznie. Po kolejnych piosenkach poszłam trochę odsapnąć. Wyjęłam z torebki telefon, a na telefonie pojawił się napis Harry. Wyszłam z klubu i stanęłam na jego tarasie.
-Halo?- spytałam przyciskając dłoń do drugiego ucha, by dobrze go słyszeć.
-Cześć…
-Cześć… Co tam?
-Tęsknię za tobą…
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Ja też…
 -Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy… Widziałem wasze zdjęcia. Ślicznie wyszłaś na tym z Lucy.
-Dziękuję… Co robisz?
-A nic szczególnego, jadę zaraz na wywiad, szykuję się.
-A chłopaki?
-Zayn śpi, Louis gra z Niallem w FIFĘ, Liam gada z Danielle i to tyle.
-Pozdrów ich ode mnie.
-Ok… Grace?
-Tak?
-Zobaczymy się niedługo, prawda?
-Pewnie tak…
-To fajnie…- uśmiechnął się.
-Tak właściwie, to gdzie jesteś?- dodał.
-W klubie z dziewczynami.
-A no to ci nie przeszkadzam, tylko nie upijaj się za mocno.
-Dobrze…
-Na razie.
-Pa.
Schowałam telefon do torebki i wróciłam do klubu. Usiadłam na hokerze przy barze i zamówiłam sobie drinka. Kolejne godziny mijały nam na świetnej zabawie. Byłyśmy podpite, ale nie było źle około 4 nad ranem wróciłyśmy do apartamentu. Zrzuciłam z siebie rzeczy i poszłam do swojego pokoju… Nie wiem właściwie, dlaczego wszystkie spałyśmy poprzedniej nocy razem w salonie na poduchach. Zamknęłam drzwi od pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zrobiłam sobie zdjęcie i impulsywnie wysłałam je Hazzie.
Harry
-To była świetna rozmowa…- podziękował nam reporter.- Dawno takiej nie przeprowadziłem…
-Było nam bardzo miło…- powiedziałem do niego. -To był także jeden z naszych najlepszych wywiadów.
Wyszliśmy z budynku telewizji i wsiedliśmy do busu.
-Boże… Już czwarta chłopaki…- powiedziałem zerkając na zegarek. Wyciągnąłem z kieszeni telefon. 

Grace wysłał(a) ci wiadomość o treści: Dobranoc (załącznik)

Chłopaki przysypiali, więc nacisnąłem na załącznik. Gdy tylko zobaczyłem ją… w tej bieliźnie… w tej pozie… z włosami ułożonymi w taki sposób…
O mój boże…- szepnąłem do siebie.
Zaschło mi w gardle, a serce biło jak oszalałe, miałem przyspieszony oddech i wpatrywałem się tylko z otwartą buzią w jej piękne ciało. Jak mogłem być takim durniem i doprowadzić, że się rozstaliśmy. Nagle zacząłem myśleć… A może ona się pomyliła… Może chciała wysłać to do Justina… Chwileczkę później dostałem kolejną wiadomość…
Szkoda, że cię nie ma w Sydney… Mam ochotę na ciebie, kotku ;*
Ja mam jeszcze większą, uwierz mi…
Wątpię…

Nie pomyliła się… Nie chciała tego wysłać Justin’owi, tylko mnie… Znaczy to, że mam szanse… Uśmiechałem się szeroko i przygryzałem dolną wargę patrząc na to zdjęcie.
Grace
(…)
Obudził mnie trzask szklanki w kuchni. Narzuciłam na siebie koszulkę i weszłam do kuchni. Eleanor zbierała szkło.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, El…
Posprzątałyśmy i zabrałyśmy się za robienie gofrów. Wyjęłam z lodówki bitą śmietanę i kroiłam owoce. Lucy i Lily spały jeszcze. El zaparzyła kawy. Usiadłam na blacie i czekałam, aż gofry się upieką. Eleanor otworzyła okno i do kuchni wpadło ciepłe powietrze. Lucy wstała pokiereszowana, ziewnęła.
-Cześć…- powiedziała.
-Lily boli cię głowa?- spytała El
-Nie, a co?
-A masz jakieś zawroty głowy?
-Nie… A ty miałaś?- spytała Lily El.
-Jak wstałam z łóżka to strasznie mi się kręciło w głowie… Tak sobie myślę, że może mi coś dosypali w klubie…
Spojrzałyśmy na siebie. Ten barman był jakiś dziwny…
Lucy weszła do kuchni i walnęła w ścianę.
-Kuźwa, moja głowa…- powiedziała.- Wam też się tak kręci w głowie?
-Mnie tak.- dodała Eleanor.- Prawdopodobnie nam dwóm coś dosypali…
-Nie pójdziemy już do tego klubu…- powiedziałam do dziewczyn.
Wyjęłam gofry na talerze, nałożyłam bitą śmietanę i owoce. Podałam dwa talerze Lily i ja wzięłam także dwa. Żeby dziewczyny nie wywaliły, jak im się zakręci w głowie. Położyłam na stoliku na balkonie i poszłam po tacę z kawami. Podałam każdej. Zaczęłyśmy jeść. Zajęło nam to około godziny, dopiłyśmy jeszcze kawę. Zaczęłyśmy się zbierać na plażę. Doszłam do wniosku, że dziś sobie odpuszczę surfing. Zresztą nie miałam na niego ochoty. Przebrałam się w strój, nałożyłam białą luźną sukienkę.
Wyszłyśmy z apartamentu i pojechałyśmy samochodem na plażę. Zaparkowałam na tym samym miejscu co wczoraj. Wzięłyśmy akcesoria na plażę i rozłożyłyśmy się na niej. Dziewczyny powiedziały mi, że świetnie wyglądam w tym stroju, dlatego zrobiły mi zdjęcie. Wstawiłam je na Twittera z podpisem: Dzień dobry Sydney!
Lucy zasnęła ze słuchawkami na uszach. Lily pisała z kimś, a El czytała książkę. Ja surfowałam po Internecie i znalazłam informację, że dziś jest pokaz River Island w Sydney.
-Ej, jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór?- spytałam.
-Nic jeszcze nie ustaliłyśmy.- powiedziała Eleanor, przekładając kartkę.
-Macie ochotę na pokaz mody?
-Czyj?
-River Island, a dokładnie kolekcji Rihanny.
Spojrzały na mnie.
-Właściwie mogłybyśmy iść…- odparła El.
-Ja też tak sądzę.
Lucy gwałtownie usiadła. Spojrzałyśmy na nią zdziwione.
-Śniło mi się, że spadałam z klifu…
Zaśmiałyśmy się. A Lucy uśmiechnęła się.
-Ty to masz wyobraźnię…- powiedziałam.
-Takie rzeczy tylko Lucy Cox…
Uśmiechnęłam się.
-Harry mówi tak samo…
Spojrzały na mnie.
-To znaczy mówił… Lucy, idziemy dziś na pokaz River Island?
-A jest?
-No tak.
-Jasne, ale chyba będziemy musiały pojechać do jakiejś galerii, muszę kupić sukienkę.
-Ok.
-O której się zaczyna?- spytała Lily, uśmiechając się do telefonu.
-O 19:30…
-Zdążymy…
Położyłyśmy się wszystkie na kocu, bo nie brałyśmy dziś leżaków.
-Macie pozdrowienia od Nialla…- powiedziała Lily.
-Dzięki.- powiedziałyśmy.
-To z nim tak sms-ujesz?- spytałam z uśmiechem.
-Tak jakoś teraz do mnie napisał…
-Tak jakoś…- powiedziała Lucy, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Chcę coś do picia, a wy?- spytałam przyjaciółek.
-Ja dziękuję.- powiedziała Lucy, poprawiając okulary słoneczne.
-Ja chcę mrożoną herbatę z lodem i cytryną.- powiedziała El.
-Ok., a ty Lily?- zapytałam dziewczyny, która uśmiechała się szeroko do telefonu.
-Lily bo zaraz ci zabiorę telefon i napiszę do Nialla…- powiedziałam.
-Co mówiłaś?
-Chcesz coś do picia?
-Nie, dzięki.
-To ja zaraz wracam.
Wzięłam w rękę 20 dolarów i poszłam schodkami do góry do baru.
-Dzień dobry…- powiedziałam zdejmując okulary przeciwsłoneczne.
-Dzień dobry…- odpowiedział mężczyzna, który wyszedł z zaplecza.
-Poproszę mrożoną herbatę z lodem i cytryną, oraz napój grapefruitowy z pokruszonym lodem.
-Już się robi.
Usiadłam na hokerze i czekałam.
-Przepraszam… Grace Moore?- spytała mnie dziewczynka.
-Tak.
-Jestem fanką Justina, mogę sobie zrobić zdjęcie?
-Jasne…
Wstałam i zrobiłam sobie z nią zdjęcie.
-Justin też jest tutaj?
-Nie, jest w NY…
-Aha… Dzięki.
-Nie ma za co.
Zapłaciłam za napoje i wróciłam na plażę. Lily i Lucy siedziały nad brzegiem morza. El leżała na kocu, podałam jej picie. Upiła łyka i widocznie zasmakowało jej.
Ja usiadłam na kocu i położyłam swój napój pomiędzy nogami. Popijałam swoje picie i delektowałam się jego smakiem. Lily wróciła, a Lucy poszła do wody.
Ja przykryłam głowę kapeluszem i zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Mam nadzieję, że się wam podoba :) Nie ma w nim takiego nadzwyczajnego, ale chyba jest całkiem spoko. Dziękuję za ostatnie 13 komentarzy i proszę o kolejne. Rozdział zostanie wstawiony w niedzielę  jak już się skończy rok szkolny :P i zaczną się WAKAAAACJE!!! Całuję mocno :)

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. w niedziele jak się skończy rok szkolny, czyli za tydzień :)

      Usuń
    2. Dziękuję za czytanie ze zrozumieniem Sindi :*

      Usuń
  2. Super rozdzial. Jak kazdy twój :3 Ale zaniedbujesz nas :( Kiedyś rozdziały dodawałaś co 3/4 dni teraz co tydzień. Jestes wspaniala blogerka i prowadzisz super bloga ale strasznie nas ostatnio zaniedbujesz :( Kocham Cię i tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam powiedzieć, że was nie zaniedbuję. Po prostu doszłam do wniosku, że chce prowadzić tego bloga więcej niż rok. Ostatni miał 119 rozdziałów i pisałam na nim przez 9 miesięcy. Poza tym ilość komentarzy jest tak beznadziejnie porażająca, że ja dziękuję. Nie mówcie proszę, że was zaniedbuję, bo to jest kompletna NIEPRAWDA. W tym roku, jak zresztą w każdym miałam strasznie dużo nauki i możecie mi wierzyć, albo nie, ale potrafiłam zarywać naukę na pisanie dla was, bo ja nie piszę tego dla siebie, piszę to dla Alice i ludzi, którym podoba się mój sposób opowiadania takich historii. Dzięki za poprzednie komentarze, jeszcze raz proszę o kolejne. Tak jak napisałam w niedzielę po zakończeniu roku pojawi się kolejny rozdział. Pozdrawiam xx.

      Usuń
  3. Ten anonimek wyżej ma racje zaniedbujesz nas !
    Czekam aż się coś zadzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Postawcie się w jej sytuacji ;) Jak my chodzi do szkoły, ma dużo nauki, a przecież też musi mieć chwilę na odpoczynek. Blog nie jest całym światem i są ważniejsze rzeczy. :) A to że poczekamy trochę dłużej na rozdział nic nam nie zaszkodzi :))

    Jak zawsze rozdział swietny <3 i czekam na nextt :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie takie osoby lubię najbardziej. Całuję mocno :**

      Usuń
    2. Rozdział oczywiście wspaniały.
      Czy w wakacje rozdziały będą częściej wstawiane ?

      Usuń
    3. Wrócimy do systemu raz na 6 dni.

      Usuń
  5. Super, jak kazdy . Ale anonim ma racje ;/
    kc ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdzial ;* jutro kolejny *--* aaww <3 nie mogę się doczekac . Kocham;****

    OdpowiedzUsuń
  7. Już dzisiaj rozdział *o* Nie mogę sie doczekac ;***** Mam nadzieję że za chwilę będzie *-*

    OdpowiedzUsuń