piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 75.



ZNÓW WAŻNA INFORMACJA! 
DOSTAŁAM NOMINACJĘ DO BLOGA MIESIĄCA STRONY SPIS1D.
PROWADZONA JEST TAM SONDA. LINK TUTAJ

SERDECZNIE ZAPRASZAM DO GŁOSOWANIA I BARDZO DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM, ŻE WCHODZICIE I CZYTACIE MOJE WYPOCINY. MOŻE TO WŁAŚNIE DZIĘKI WAM, DROGIE CZYTELNICZKI, INNI POPRZEZ GŁOSOWANIE ZNAJDĄ MOJE OPOWIADANIE.
BARDZO PROSZĘ O GŁOSY!

Rubryka z sondą jest po lewej stronie z podpisem "Blog Miesiąca".
Liczę na wasze głosy i zapraszam do czytania! xx.
PS. Nie wiem kto mnie nominował, ale dziękuję. To dla mnie zaszczyt :)


Budzę się rano 5 minut przed budzikiem. Jestem dziwnie wypoczęta i niezwykle podekscytowana. Jem jajecznicę i oglądam telewizję. Po zjedzonym posiłku nakładam na twarz dużo kremu nawilżającego i związuję włosy w koka. Włosy umyję już tam na miejscu. Do torby podróżnej chowam kosmetyki, dwie sukienki takie ładniejsze w razie czego, dwie pary butów, jedne do mojej sukienki, drugie na wszelki. W szufladzie znajduję naszyjnik od Harry’ego, który kupił mi na ostatniej kolacji w Los Angeles. Postanawiam założyć go dziś wieczór. Dobieram kolczyki. Chowam skrzyneczkę z cieniami oraz saszetkę tuszy i linerów. Wreszcie w ochraniacz wkładam moją sukienkę. Już nie mogę się doczekać, kiedy ją ubiorę. Chowam także inne ważne rzeczy, a także ciuchy na następny dzień po ślubie. Osobiście musze pamiętać, że z rana po śniadaniu od razu wracam do Londynu, bo lecę do LA na próby. Za dwa dni jest AMA. Tańczę z Austinem i Katy Perry. A potem… rozwiązanie kontraktu ze Scooterem. Koniec kłamstw i wszystkiego, co ograniczało mnie od Harry’ego, wreszcie będę mogła trzymać jego dłoń i przytulać się bez obawy, że na DailyMail.com zawrze od naszych zdjęć, a fanki Justina będę mnie wyzywać od różnych, że go zdradzam.
Jestem ubrana, gdy słyszę dzwonek. Śmiech Perrie oświadcza mi, że czekają na dole.
-Już schodzę.- mówię.
-Czekamy!- krzyczy El.
Chyba dała sobie radę z kacem. Punkt dla barmanów. Wychodzę z mieszkania i zjeżdżam windą na dół. Czekają z takiej samej wielkości walizeczkami. Śmieją się strasznie głośno i skaczą jak wariatki. Albo nie wytrzeźwiały, albo rzeczywiście są tak podekscytowane. Przytulam każdą i otwieram samochód. Daję radę zapakować wszystkie walizeczki do bagażnika, ochraniacze z sukienkami leżą gładko na sobie i nie możliwości zgniecenia. Dziewczyny pakują się do tyłu. Jako że mam duży samochód po drodze zabieram także Gemmę i Lou. Potem jedziemy po Lucy. Walizka panny młodej wchodzi na styk i jesteśmy gotowe do drogi. Z racji tego, że samochód trochę opadł pod wpływem wagi jadę nie więcej niż setką. Dziewczyny trajkoczą jak oszalałe mówiąc jacy przystojni byli striptizerzy i w ogóle. Lucy siedzi uśmiechnięta, ale się nie odzywa. Zamykam okienko oddzielające kierowcę i siedzącego obok pasażera od siedzących z tyłu pasażerów.
-Co jest? Nie wyspałaś się?- pytam ją.
-Zasnęłam od razu, jak przyszłam…- uśmiecha się.- … i nic mi nie jest…
-Przecież widzę, coś się stało?- pytam ją spoglądając na śmiejące się wariatki z tyłu w lusterku.
-Lekki stresik…- wzrusza ramionami i opiera głowę o szybę.
Uśmiecham się do niej i łapię ją za rękę.
-Przecież wiesz, że wszystko będzie dobrze Lucy…- mówię do niej skręcając.
-Tak, mam nadzieję…
-Tyler nie pozwoli, żeby ktokolwiek zepsuł ci ten ślub. To jest wasz dzień.
Lucy uśmiecha się.
-Kocham cię jak siostrę.
Całuje mnie w policzek.
-Ja ciebie też.
Chwilka ciszy.
-Wiesz, że za kilka dni jadę na tydzień Tylerem do Hiszpanii?
-Nic nie wiem…- mówię.
-Soho załatwiło mu trasę po hiszpańskich klubach, więc w ciągu dnia będziemy cieszyć się sobą, a w nocy szaleć w klubach.
-Och… to wspaniale, coś a’la wasza podróż poślubna…
Któraś puka w okienko, a ja je otwieram.
-Jesteśmy na miejscu…- mówi Lucy, a wszystkim zapiera dech w piersiach.
-Jak tu pięknie…- mówi Gemma.
Lucy uśmiecha się. U wejścia wita nas ta sama pani, która wczoraj prowadziła nas do pokoju. Teraz zaprowadza każdą z nas, gdy już stoimy z walizeczkami i strojami. Z mojego apartamentu widać namiot, odkładam rzeczy i od razu wraz z Lucy idziemy wszystko obejrzeć. Pracownicy, którzy wczoraj zakładali lampki nakładają obrusy. Jedna z kobiet podchodzi do nas i mówi, że ma problem z rozłożeniem karteczek. Pomagamy jej i w ciągu 15 minut każdy jest usadzony. Ceremonia zaślubin ma miejsce w honorowej sali w wewnątrz dworku, tam też przyjedzie ksiądz.
-Dziewczyny!- słyszę znajomy krzyk. Odwracamy się. To Jason, brat Tylera uśmiecha się do nas i podbiega. Mówi, że wszystko wygląda nadzwyczajnie i jest pięknie. Całą imprezę ma prowadzić najbliższy przyjaciel Tylera, który też jest DJ, ale w Nowym Jorku. Pracownicy krzątają się, a my im nie przeszkadzamy. Jest 13:00, więc przepraszamy Jasona i idziemy do apartamentu Lucy. Nalewam przyjaciółce wody do wanny. Na szczęście nasze apartamenty są naprzeciwko siebie. Gdy moja przyjaciółka się kąpie rozkładam jej suknię na wieszaku i wieszam na szafie, ktoś puka, a ja otwieram. Mama Lucy wita się ze mną i razem z mamą Tylera wchodzą do środka. Lucy wychodzi umyta z łazienki opatulona szlafrokiem. Gdy mama ją widzi zaczyna płakać, co jest zupełnie zrozumiałe, sama też się wzruszam.
-Nie przeszkadzamy ci kochanie…- mówi mama Tylera głaszcząc ją po policzku.
Kobiety wychodzą.
-A ty kiedy pójdziesz się przygotowywać?- pyta mnie.
-Mi starczą dwie godziny.- uśmiecham się.
Dzwonię po dziewczyny. Lou przyjeżdża z walizeczką i będzie jej robiła fryzurę, Perrie zobowiązała się do zrobienia paznokci, El prasuje wszystkie sukienki, Dani dobiera dodatki, a ja robię Lucy makijaż. Bierzemy się do roboty. W rezultacie w apartamencie mojej przyjaciółki słychać gadające kobiety, głośne AŁ!, gdy El oparza się przez żelazko, suszarkę do włosów i głośną muzykę, bo jak powiedziała Lucy to działa na nią odprężająco. Nakładam jej fluid i rozsmarowuję. Podkreślam kości policzkowe ciemniejszym pudrem. Robię jej delikatne kreski nad linią rzęs, a potem twardym pędzelkiem przedłużam. Potem nakładam jej jasnego cienia i rozświetlam jej piękne błękitne oczy. To właśnie z oczami jest najwięcej roboty, siedzę nad nimi dobrą godzinę i zauważam, że Lou kończy już robić fryzurę. Perrie poprawia paznokcie, a El siedzi na łóżku po wyprasowaniu sukienek. Lucy uśmiecha się do mnie co chwilkę. Gdy moja przyjaciółka po dwóch godzinach ma gotową suknię i makijaż, El już jest gotowa i podczas gdy my będziemy się przygotowywać dotrzyma jej towarzystwa. Idę do siebie zabierając wszystkie cienie i bajery do makijażu. Zamykam drzwi do apartamentu i idę wziąć prysznic. Myję głowę. Gdy wychodzę owinięta ręcznikiem dostaję od Lou sms-a, czy ma mi zrobić fryzurę. Właściwie to nie, ponieważ nie zamierzam eksperymentować, a zwyczajnie je pozostawić puszyste i mocno zakręcić końcówki. Wiem, że sama musi się jeszcze przygotować, a zostaje jej jeszcze Perrie, która poprosiła ją o zwykłe ułożenie włosów. Suszę włosy w łazience, gdy słyszę głośne pukanie.
-Grace? Otworzysz?- to Harry.
-Masz jakąś sprawę?- pytam przez drzwi.
-Chciałem się po prostu z tobą zobaczyć.
Myślę, czy to na pewno dobry pomysł…
-Harry… Zobaczymy się na ślubie… Zrobię ci niespodziankę…- uśmiecham się.
-No dobrze w takim razie…- wiem, że się uśmiecha.
Mam jeszcze godzinę, gdy moje włosy są gotowe. Nie przesadzam z makijażem i robię podobny do tego co ma Lucy. Póki co stoję przed lustrem w ręczniku, więc zrzucam go w dół i zakładam czyste beżowe majtki. Wyciągam sukienkę z ochraniacza i zakładam ją. Poprawiam i wiem, że jest to mój najlepszy wybór. Poprawiam wycięcie na nogę i zakładam szpilki. Nakładam biżuterię i czuję, że jestem gotowa. Spoglądam na telefon i idę do Lucy. W jej pokoju są moje dziewczyny, Gemma, Anne, jej mama, mama Tylera. Gdy wchodzę Anne odwraca się, a jej oczy lśnią.
-Grace… Jak ty pięknie wyglądasz…- mówi, a ja zwracam uwagę wszystkich.
-Najpiękniejsza druhna…- uśmiecha się Lucy.
Anne przytula mnie.
-Pasujemy do siebie…- mówi z pięknym uśmiechem.
Spoglądam na nią zdezorientowana.
-Mam prawie identyczny naszyjnik…- mówi.
Na jej szyi wisi rzeczywiście prawie taki sam.
-Od Harry’ego…- mówi.
-Mój też…- dodaję.
Ktoś puka do drzwi. Okazuje się to być tata Lucy.
-Proszę wszystkie panie o zejście do sali honorowej. Goście są i czekają.
Gdy wszystkie wychodzą pomagam założyć Lucy suknię i obydwie się wzruszamy. Przytulamy się i bierzemy bukiety. Ja mam mniejszy złożony z białych róż, a Lucy ma większy cały z białych i różowych. Łapię ją za rękę i schodzimy na dół po schodach. Na korytarzu przed zamkniętą salą honorową czeka jej tata i mama. Czuję, że zaczynam się denerwować. Przytulam Lucy, a ona całuje mnie w policzek.

Harry
Tyler stał już przy ołtarzu zaraz za nim Jason, a wszyscy wciąż czekali na wejście panny młodej. Moja mama weszła do sali i usiadła na swoim miejscu.
-Zamieniamy się miejscami…- zarządziła mama.
-Co? Po co?
-Bo ci szczęka opadnie, jak Grace zobaczysz i chcę, żebyś miał lepszy widok.- mówi cicho.
Uśmiecham się szeroko i siadam na miejscu mamy. Teraz siedzę przy samym przejściu. Ksiądz jest gotowy, a drzwi zostają otwarte. Zaczyna grać Marsz Mendelsona przez wynajętych smyczków. I gdy widzę ją miękną mi kolana. Rusza przed siebie i wygląda po prostu tak pięknie, że odbiera mi mowę.
-A nie mówiłam…- mówi mama cichutko, bym tylko ja ją słyszał.
Ma na sobie piękną sukienkę, która po prostu idealnie pasuje do jej pięknego ciała. Uśmiecha się do wszystkich, którzy uśmiechają się do niej. Gdy jest ode mnie jakies 5 metrów uśmiecha się szeroko, na co ja też się uśmiecham. Na jej szyi iskrzy się naszyjnik ode mnie. Gdy idzie obok pierwsze co przyciąga mój wzrok to jej całkowicie nagie plecy. Grace wchodzi na podest i uśmiecha się do Tylera i Jasona. W stronę ołtarza idzie wujek i trzymająca go za ramię Lucy. Moja mama zaczyna płakać,  a w oczach Tylera widzę miłość. Lucy uśmiecha się i powoli stawia kolejne kroki. Tyler wystawia do niej rękę i stoją obok siebie. Wujek siada koło cioci, zresztą wszyscy siadają.

Zebraliśmy się dziś tutaj, aby połączyć węzłem małżeńskim te dwie kochające się osoby. Lucy i Tylera. 

Grace trzyma w dłoni bukiecik Lucy i patrzy na nią totalnie wzruszona. Widzę jak jedna łza wyślizguje się po jej policzku, więc go szybko ociera. Następuje założenie obrączek. Moja mama wciąż płacze. Zresztą, gdy odwracam głowę widzę zapłakaną Eleanor i siedzącą za nią Perrie. Lily przytula się do Nialla, a Danielle ma zaszklone oczy. Tyler i Lucy mówią każde słowo, które mówi ksiądz. A po chwili, gdy ich ręce nie są owinięte stułą, ksiądz wymawia wspaniałe słowa:

 Jesteście teraz mężem i żoną. Możecie się pocałować.

Grace miała na twarz piękny uśmiech. A gdy wszyscy zaczynają bić brawo, gościewychodzą i idą w stronę namiotu, gdzie ma się odbyć wesele. Widzę, że Grace idzie gdzieś na zaplecze i słyszę jej rozmowę z księdzem, a także wielki gwar na zewnątrz. Siadam na swoim krześle i słyszę jak Grace dziękuje księdzu. On się śmieje i pakuje swoje kościelne przyrządy do walizeczki. Grace wychodzi i uśmiecha się do mnie.
-Czekasz na mnie?- pyta zabierając bukieciki.
-Jak mógłbym czekać na kogoś innego…
Gdy schodzi po dwóch schodkach zauważam jej noga zostaje pokazana w pełnej okazałości.
-Wyglądasz po prostu nie do opisania…- łapię ją za biodro i całuję.
-Mogę zostać i udzielić jeszcze jednego ślubu… Macie wszystko co potrzeba…- uśmiecha się ksiądz i kieruje się w stronę wyjścia.
-Póki co dziękujemy.- śmiejemy się.
-Lucy ma mój numer jakby co.-mruga do nas okiem.

Grace
I znika nam z oczu. Łączę nasze usta w ponownym pocałunku i splatamy nasze palce. Wychodzimy z sali i idziemy w stronę ogrodów, gdzie już wszyscy siedzą. Siadam szybko przy stole obok Lucy, a Harry przy innym obok Nialla, mam go dosłownie naprzeciwko.
-Proszę państwa, chyba czas na pierwszy taniec młodej pary…- mówi DJ.
Lucy z moją drobną pomocą wstaje i razem z Tylerem idą na parkiet. Co zwraca moją uwagę? Wszystkie pary trzymają się za ręce, a ja czuję, że kopertówka, która leży mi na kolanach wibruje. Wyciągam ją niepostrzeżenie.

Trzymam cię za rękę w myślach…

Ooo… Spoglądam na Hazzę, a ten się uśmiecha wysyłam mu buziaczka.
Gemma siedzi i nagrywa wszystkich oraz tańczącą parę. Jestem wpatrzona w przytuloną parę i robię im serię zdjęć.
Gdy piosenka się kończy wszyscy ruszają do stołu, by zjeść posiłki przyniesione przez kelnerów. Nagle słyszymy jak ktoś stuka o kieliszek. Jason wstaje i podnosi kieliszek wypełniony do połowy szampanem.

-Chciałbym coś powiedzieć!- zaczyna.- Jestem bardzo szczęśliwy, że to nie ja stałem na ślubnym kobiercu, chociaż jestem starszy o 4 lata od Tylera. Teraz wiem, że muszę szukać takiej dziewczyny, która tak jak dziś Lucy będzie gotowa i idealna do wejścia w związek małżeński ze mną.
Podnoszę wzrok i moje oczy spotykają się z oczami Jasona. Lucy łapie mnie za rękę i szczerzy się.
-… życzę wam naprawdę wspaniałego wesela i nocy… Mam nadzieję, że wasze małżeństwo będzie trwało i trwało. Wasze zdrowie!- mówi Jason, a wszyscy powtarzają.

Nagle z krzesła wstaje Harry, a Niall ma na twarzy szeroki uśmiech.

-Też chciałbym wznieść toast, ale trochę inny i bardziej zwięzły… Chciałbym wznieść toast za wszystkie piękne panie, które są tu w pięknych kreacjach, by przypodobać się swoim mężczyznom.
Unosi kieliszek, a wszyscy się śmieją. 
Kończymy posiłek , a na środek wjeżdża duży biały tort. Cal robi zdjęcia wszystkim po kolei. Lucy i Tyler kroją razem tort, a my wszyscy stoimy z lampkami szampana. Ja mam bezalkoholowy. 

(…)
Po kilku godzinach wszyscy szaleją na parkiecie. Siedzę przy stole i rozmawiam z mamą Lucy, gdy podchodzi do mnie Harry.
-Przepraszam ciociu, ale muszę porwać tę piękną panią…- mówi z uśmiechem.
Wystawia do mnie rękę, którą chwytam, przyciąga mnie za biodro do siebie, kończy się właśnie jedna z tych skocznych piosenek.
-Może teraz się poprzytulamy…- mówi DJ, a w głośnikach leci Almost Lover LINK.
Wychodzimy na środek, a dookoła mnie tańczy El z Louisem i dają sobie słodkie buziaki, Zayn z Perrie, dziewczyna chichocze i przytula się mocno do Zayna. Danielle i Liam właśnie wchodzą na środek, Niall i Lily powoli poruszają się w rytm piosenki, Lucy uśmiecha się szeroko i przytula mocno do torsu Tylera. Stajemy na środku, unoszę wzrok i uśmiecham się na widok Harry’ego. Kładę mu splecione ręce na karku, a on dotyka swoimi moich nagich pleców. Wiem, że wyczuł te gęsią skórkę. Gdy tak poruszamy się w rytm piosenki, Harry pochyla głowę, by dotknąć mojego czoła swoim, zamykamy przy tym oczy i nie przejmujemy się niczym. Wszyscy się na nas patrzą, Gemma i Anne robią zdjęcia, Cal robi wszystkim, ale wiem, że to my jesteśmy w tym momencie największą atrakcją obiektywu. Harry podnosi czoło, a ja wtulam się w jego tors. Bije od niego ciepło, którego chyba nie da się poskromić. Czuję jak składa mi na głowie pojedyncze pocałunki. Gdy podnoszę głowę widzę, że Perrie i Zayn, El i Louis, Niall i Lily, Dani i Liam oraz oczywiście Lucy i Tyler mają złączone usta i się całują. Biorę dłonie z karku Hazzy i ujmuje twarz w dłonie. Otwiera szerzej oczy i pochyla się lekko do przodu, by dać mi możliwości. Czuję na wargach jego oddech. Tak bardzo gorący i otulający. Pachnący świeżą miętą i gorzką czekoladą. Trąca mnie nosem i zachęca do posunięcia się dalej. Gdy tylko muskam jego usta, jego otwierają się mocniej pogłębiając pocałunek. Tak bardzo się z tego cieszę, że to zrobiłam. Niczego nie żałuję. Całuję go delikatnie, ale on też nie chce się narzucać. Czuję delikatne muśnięcia na ustach. Gdy się uśmiecha otwieram oczy. Znów dotyka mojego czoła swoim.
-Kocham cię…- szepcze przenosząc jeden z moich kosmyków do tyłu.
Wpijam się w jego usta, a on przyciąga mnie bardziej do siebie, moje palce wplątują się pomiędzy kosmyki jego pokręconych włosów, jego dłoń zaciska się na moich plecach i odchylamy się lekko do tyłu.
-Też cię mocno kocham…- mówię, gdy się odrywamy od siebie.- Nie pojmujesz jak bardzo…
Stajemy prosto, a piosenka się kończy. Wszyscy będący na parkiecie zaczynają bić brawo, a Lucy wygląda na wzruszoną i szczęśliwą. Anne stoi zapłakana i gdy tylko idziemy usiąść przytula nas mocno. Perrie podchodzi i uśmiecha się, gdy Harry całuje moje czoło i policzki.
-Załatwiłam o północy…- mówi szybko.
-Ok. Nie mogę się doczekać.
Dziewczyna odchodzi.
-To ta niespodzianka?- pyta Harry.
-Tak.
DJ nagle puszcza Talk Dirty i Niall woła mnie razem z chłopakami.
-Nie no wy nie mówicie poważnie…- krzyczę.
-Chodź tu!- śmieją się.
WYŁĄCZ LINK
Więc idę… Tańczę z nimi, co jest mega komiczne, chłopaki się wygłupiają, ale najlepsze, jak w momencie gdy zawsze porusza się biodrami do indyjskiej muzyki chłopcy próbowali i nie wychodziło im to, ale zabroniłam im przerywać. Gdy zaczynać rapować 2 Chainz Harry tanecznym krokiem podchodzi do mnie. Ale nie mam zamiaru tańczyć jak ostatnio. Mam sukienkę i kulturalne wesele nie będzie pokazem erotyzmu. Eleanor śmieje się z nas i nagrywa. Wszyscy zresztą też. Przez kolejne godziny wygłupiamy się na parkiecie, a starsi siedzą na krzesłach i rozmawiają. W trakcie leci Sexy And I Know It i wiem, że ta piosenka od wczorajszej, a właściwie dzisiejszej nocy będzie dla mnie wspaniałym wspomnieniem wieczora panieńskiego mojej przyjaciółki. Siedzimy wszyscy przy stole zajadając kolejny posiłek przygotowany przez kucharza, gdy DJ puszcza Little Party Never Lilled Nobody Lucy dojada szybko i ciągnie mnie na parkiet. W rezultacie jesteśmy we czwórkę na parkiecie i skaczemy jak jakieś psychofanki. Wszyscy mają z nas bekę, ale przez Lucy ta piosenka stała się także jedną z moich ulubionych i totalnie przypominała mi ją. Gdy dochodziła północ DJ mnie przywołał do siebie czułam, że zaczynam się denerwować tak porządnie. 

Proszę Państwa, a teraz niespodzianka dla pary młodej. Perrie, Jade, Leigh-Anne i Grace, tak dobrze słyszycie Grace zaśpiewają piosenkę, którą przygotowywały przez ostatni miesiąc. 

Podchodzimy, a Harry przygotowuje telefon do nagrywania. Dostajemy mikrofony i stajemy na środku, a nim zostaje puszczona muzyka Perrie pyta, czy wszystko ok… Na co ja kiwam głową.
-Chciałam jeszcze coś powiedzieć…- mówię szybko.- Mam prośbę do Was…- zwracam się do Lucy i Tylera.- Nie wyrzućcie mnie stąd, jak usłyszycie moje wycie.
Wszyscy zaczynają się śmiać, a ja biorę oddech. Zaczyna grać muzyka. Zaczyna Jade i widzę, że wszyscy siedzą zasłuchani w jej uroczy głos, który jest wspaniale dostosowany do kwestii Mya’i. Refreny śpiewamy razem. Potem Perrie śpiewa kwestie wykonywany w oryginale przez Pink. Leigh-Anne wspaniale rapuje.

Harry
-Nie słyszę Grace…- szepcze.
-Jak możesz jej nie słyszeć…- mówię.
-No nie słyszę…
I wtedy widzę jak Perrie łapie Grace za rękę, a ta oddycha głęboko i zamyka oczy, jak się skupiała.
-Coś czuję, że zaraz ją usłyszysz…- mówię.
Grace zaczyna śpiewać kwestie Christiny Aguilery. I widzę, że strach totalnie ją opuścił, czuje się taka szczęśliwa i ciągle się na mnie patrzy. Moje ręce zaczynają drżeć na jej głos, który jest w najwyższym szczycie skali głosowej. Nie wiedziałem, że aż tak fantastycznie śpiewa. Ma głos jak nie jedna dobra piosenkarka. Gdy tak się wpatruje w jej ponętny uśmieszek na twarzy zaczynam czuć mrowienie w dolnych okolicach podbrzusza, widzę, że ona zauważa zmianę mojego wyrazu twarzy i próbuje odchylić bardziej nogę. Unosi brew i śpiewa dalej nie odrywając ode mnie wzroku. Gdy kończą razem w pięknym tonie kończę nagrywać, odkładam telefon i gwiżdżę. Wszyscy biją gromkie brawa, a Lucy podbiega, by przytulić Grace. 

Dobra, nie podejrzewałem, że to będzie taki pokaz talentów. Gromkie brawa dla pań. A teraz przyszedł czas na ściąganie podwiązki panny młodej. 

W głośnikach zaczyna lecieć Come & Get It Seleny Gomez. A wszyscy goście wstają, by oglądać widowisko. Na swoich miejscach siedzę tylko ja i ona. Dziewczyna sięga po telefon i stuka na klawiaturze litery.
Dostaję sms-a: 

When you ready come & get it…

Spoglądam na nią i przygryzam dolną wargę odpisując: Even now babe…
Dziewczyna patrzy na ekran i pisze mi: I’m not too shay to show I Love you…
Spoglądam na telefon i boże… znów czuję to mrowienie.
Grace wstaje i idzie w moją stronę. Podchodzi i obejmuje mnie o tyłu, po czym całuje za uchem. Bierze do ręki mój telefon i włącza minutnik.
-Za 5 minut u mnie w pokoju…- szepcze do ucha przygryzając je.
Po czym oddaje mi telefon i idzie w stronę budynku. W drodze ściąga buty, a gdy widzi, że ją obserwuję. Pokazuje mi skrawek swoich majtek. Po czym przyspiesza tempa.
Wpatruję się w ekran telefonu i spoglądam na przechodzące kolejne sekundy. Zdecydowanie zbyt wolno przechodzą…

Grace
Wchodzę do pokoju i układam sukienkę na wieszaku, zakładam stanik i znajduję opaskę na oczy, tak właśnie… Na moim telefonie minutnik wskazuje 10 sekund, więc odkładam telefon, gaszę światło i chowam się za drzwiami do mojego pokoju czekając, aż Harry przyjdzie.

PYD- LINK- KONIECZNIE!!!
Słyszę ten charakterystyczny chód i uśmiecham się szeroko. Otwiera drzwi i wchodzi do środka.
-Grace…- idzie bardziej w stronę saloniku.
Drzwi cichutko się zamykają, a ja przekręcam w nich kluczyk bezszelestnie.
-Nie odwracaj się…- nakazuję mu, a on słysząc mój głos staje nieruchomo.
Podchodzę do niego i nakładam mu opaskę na oczy.
-Dziś będziesz trochę nieświadom co z tobą robię..- mówię.
Harry stoi nieruchomo i ciężko oddycha… Sam mój głos doprowadza go do szału i euforii. Przechodzę do przodu i delikatnie odpinam każdy guziczek obserwując jak bardzo go to doprowadza do szczytu. Gdy jego tors jest odsłonięty przejeżdżam palcem wzdłuż mostka i brzucha czując pod opuszkiem twardość mięśni i to jak jest spięty. Kładę mu ręce na obojczykach i ściągam marynarkę z jego ramion, kładę ją na fotelu i zabieram się za koszulę. Tę też mu ściągam, a on cicho jęczy, gdy zarysowuję kawałek jego piersi paznokciem, zupełnie przez przypadek. Klękam przed nim i odpinam pasek od spodni po czym dotykam guzika i rozporka. Gdy zsuwam mu z pupy spodnie mruczy i oddycha ciężej. Przejeżdżam palcem po skórze nad gumką od mocno opiętych bokserek. Po czym składam wiele pocałunków na pokrytej gęsią skórką skórze.
-Grace proszę…- jęczy, dotykając mojej głowy ręką.
Wstaję i staję na palcach.
-O co prosisz?- pytam się łapiąc za jego wypukłość.
Harry przeklina.
-Daj mi siebie, chcę cię zobaczyć…
-Nie teraz kotku…- mruczę.- Lubię cię w stanie błogości i nieświadomości.
Popycham go na łóżko i słyszę jego mruknięcie połączone z podniecającym uśmiechem. Siadam na jego pasie kręcąc biodrami. Harry łapie za moje uda i trzyma je mocno. Nachylam się dotykając jego tors piersiami.
-Jeszcze masz stanik?- pyta prawie nie mogąc to zrobić.
Przybliżam twarz do jego i szarpię za jego włosy, żeby uniósł brodę do góry. Muskam jego usta delikatnie, ale gdy widzę, że sama już powoli nie daję rady patrząc na podnieconego Stylesa z opaską na oczach. Pogłębiłam namiętny pocałunek i napieram na niego biodrami. Jęczę mu głośno prosto w usta, a on zrywa tę opaskę z oczu. Gdy nasze spojrzenia się spotykają mimo ciemności panującej w pokoju uśmiecham się. Gdy podnoszę do góry biodra łapie mnie za pośladki i z całej siły je ściska. Mój tułów się prostuje, a on wykorzystuje sytuację, by zacząć całować moje podbrzusze. Dotyka je językiem. Łapie mnie za biodra i kładzie na łóżku plecami. Ściąga moje majtki zębami i sprawia, że zaczynam krzyczeć, ponieważ najzwyczajniej nie wytrzymuję. Całuje moje piersi i zrzuca z nich stanik. Mimo mojego planu to ja zostaję jako pierwsza naga. Oplatam jego pas nogami i sprawiam, że znów nad nim góruję. Przesuwam się lekko na jego uda, a gdy wypina biodra do góry powoli ściągam jego bokserki. Nie pozwalam mu nałożyć gumki, bo chcę to zrobić sama. Gdy jest gotów, ja też jestem. Wracam na jego pas i nakierowuję go. Po chwili czuję, jak całe moje ciało oblewa niezwykle przyjemna fala gorąca. Poruszam się na nim sprawiając, że Harry dyszy głośno moje imię, sprawiając, że robię to szybciej. W pewnym momencie także nie wytrzymuję i jęczę słysząc przy tym głośne i ciężkie oddechy Harry’ego.
-Nie przestawaj…- mówi, gdy nachylam się, by go pocałować.
-Nie przestanę, zbyt mi… do… dobrze…- staram się mówić składnie.
-Jest wspaniale… Najlepiej…- przejeżdża językiem po moich ustach i ściska moje pośladki.
-Mocniej…- szepcze. 
Gdy się poprawiam wypina do góry tors jak jakiś anioł. Po chwili wychodzę z Harry’ego, by móc zamienić się stronami. Harry opiera ręce po obu stronach mojego ciała i gdy go czuję ląduje na mojej klatce piersiowej, całuje moją szyję i jęczy przez cały czas moje imię. Zdecydowanie zwalnia z tempa, co sprawia, że pragnę znacznie więcej.
-Harry… szybciej… proszę…- mówię składnie.
-Już kochanie…
Zwiększa tempo doprowadzając mnie do szczytu, który okazuję głośnym krzykiem, on sam także go odnosi. Oddycham ciężko, jakby przebiegła jakiś maraton, czy coś takiego. Harry wstaje z łóżka i wyrzuca zużyte zabezpieczenie. Leżę nieruchomo mrugając jeden raz po drugim. Moje serce bije mi tak mocno, że czuję, że za chwilkę wyskoczy. Harry ma już uspokojony oddech i kładzie się koło mnie. Kładzie swoją głowę na mojej klatce piersiowej i  głaszcze moje biodro. Ja już dochodzę do siebie zaczynam głaskać jego włosy przesuwając palcami pomiędzy rozpierzchniętymi kosmykami. Podnosi się i muska moje usta. Chcę i pragnę go mocniej. Otwieram nieznacznie usta wsuwając mu język do ust. Robi to samo. Jego dłoń jeździ po moim lewym biodrze i pośladku. Z kolei moja przenosi z głowy na plecy, paznokcie wbijają się w jego skórę, dzięki czemu Harry przygryza moją dolną wargę i mruczy.
-Kocham cię…- mówi.- Za wszystko… Za to jaka jesteś… Za to jak wspaniale się przygotowujesz do każdej nocy, no chyba, że to ja ją planuję… Za to jak pięknie poruszasz ciałem… Za to jak pięknie operujesz głosem… Za to, że jesteś ze mną i mnie kochasz…
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło.
-Kocham cię mocno…- mówię muskając jego dolną wargę.
Leżymy tak przez kolejne 5-10 minut.
-Musimy się zbierać, bo zauważą naszą nieobecność.- mówi.
Przytakuję i muskam jego usta po raz dziesiętny podczas tej godziny.
Wstaję i nakładam majtki. Moja fryzura wygląda jak tornado. Harry w ciągu kilku minut jest gotowy, podczas gdy ja walczę z włosami.
-Idę kochanie…- mówi.- Lepiej, żebyśmy nie szli razem, bo od razu skumają…
Uśmiecham się.
-Dobrze kotku…- mówię, a on całuje mnie mocno w bark i szyję.
Wychodzi. Ubieram znów moją sukienkę i poprawiam makijaż. Po czym wychodzę na znów na dwór, gdzie słyszę, że zabawa się rozkręciła. I to dziewczyny tego sprawczyniami… El jest pijana, Lily, Danielle i Perrie też tańczą w towarzystwie Nialla i kuzynów Tylera. Czuję, że w ciągu tej godziny nastąpiło niesamowite oziębienie. Gdy tylko wiatr hula łaskocząc moje nagie plecy czuję, że mam tam naprawdę gęsią skórkę. Idąc pod namiot widzę Lucy, która próbuje sobie poprawić sukienkę, pomagam jej szybko. Louis, Zayn, Liam, Harry i Tyler siedzą przy stoliku chłopaków i o czymś burzliwie rozmawiają, Harry widząc mnie uśmiecha się szeroko. Idę po szklankę soku, która stoi na stole spotykam tam Anne.
-I jak ci się podoba, Gracie?- pyta mnie.
-Jest wspaniale, dokładnie tak jak Lucy sobie wymarzyła…- uśmiecham się do niej.
-Masz rację, ona jest szczęśliwa z Tylerem i to wesele jeszcze się tak pomyślnie udało… Idealnie.
-Niech pani na nią spojrzy…- mówię.
Tyler podchodzi do Lucy i obejmuje ją mocno, a potem delikatnie całuje.
-Para wymarzona… Dobrze, że są małżeństwem. Gdy ja sobie przypomnę mój ślub z Desem… Byłam starsza od was o rok. Też miałam piękną suknię i wesele urządzone w pałacyku w Cheshire. Kochałam go bardzo. Potem na świat przyszła Gemma, a potem Harry…
Kobieta opuściła głowę z szerokim uśmiechem na dół i wpatrywała się w kieliszek pełen w wino.
-Moje dzieci już są takie duże…- mówi.
Uśmiecham się i widzę tańczącą z Jasonem Gemmę.
-Teraz tylko czekać na wnuki…- mówi unosząc brwi.
Spalam się rumieńcem i kiwam głową lekko.
Kobieta odkłada kieliszek i mnie przytula. Wszystko się dzieje tak niespodziewanie.
-Dziękuję ci.- mówi mi do ucha, wyraźnie wzruszona.
-Za co?- pytam.
-Za to, że z nim jesteś… Że nie odsunęłaś się od niego po tej całej sytuacji z Ellis… Że dałaś mu tę drugą szansę…
-Zbyt bardzo go kocham, żeby tego nie zrobić…- mówię szeptem i czuję, że do oczu napływają mi łzy.
-Wiesz czego pragnę?- pyta mnie.
-Nie wiem…
-Żebyście byli ze sobą tak długo jak to możliwe…
Kobieta uwalnia mnie z uścisku i obydwie ścieramy łzy z kącików oczu. Po czym dotyka dłonią mojej twarzy.
-On cię bardzo kocha…- mówi i odchodzi.
Uśmiecham się szeroko i idę w stronę swojego miejsca. Harry uśmiecha się lekko do mnie. Dziewczyny wracają i siadają dookoła mnie i Lucy. Chwilkę rozmawiamy. Tyler dosiada się do chłopaków. Nagle Harry wstaje i podchodzi do nas.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra co to była w ogóle za notka, kolosalna jak nie wiem co xx. Miłego czytania, mam nadzieję, że trzy beznadziejne zresztą dni zostaną poprawione wizją weekendu i rozdziału. Całuję xx.

12 komentarzy:

  1. sprawdzam, i tak nie doda przed szkołą- patrzę jest- advakacatiana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to wstawiłam, ale tak sb potem myślę... Przecież nikt nie przeczyta. A jednak :D

      Usuń
  2. Super że rozdział się pojawił! I tak, masz racje źe jest on ważny.
    :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooski <3 a zrobisz weekend z ff ? :( Proooooszę ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny roździał z resztą jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  5. mmmm jak fajjnie :) super rozdział jak wszystkie inne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrób nam prezent i dodaj rozdział jutro i w niedziele ❤ proszę ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne !! To ff jest świetne!! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział był cudowny... Aż się dziwie, że ona po takiej nocy wstała jeszcze przed budzikiem! Ja bym tak nie mogła, ale emocje. El wydaję się spokojną osobą, a ty w tym opowiadaniu zrobiłaś z niej taką imprezowicze, że wo xD
    Eh ty musisz być nieźle doświadczona skoro piszesz takie 'momenty' no kobieto, kiedyś to nawet tego zbyt nie opisywałaś, a teraz? Fiu fiu
    Jeszcze te słowa Anne na końcu, to było takie miłe z jej strony, widać, że bardzo lubi Grace i traktuje ją jak swoją córkę. Ohh dobrze, że już ten kontrakt się kończy!
    Buziaki x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sindi chcę ci powiedzieć, że od tamtego rozdziału odważyłam się pisać takie rzeczy. Mogę cię zapewnić, że każde ich kolejne spotkanie będzie równie bardziej, albo i bardziej szczegółowo opisane :). Pozdrawiam gorąco Camille xx.

      Usuń
  9. Siedzę sobie bez prądu i jedynie pakiet Internetu mnie ratuje i sobie wchodzę na Twojego bloga i tak se mysle ze moze będzie jednak rozdzial , a jak zobaczyłam ze nie ma nowego to aż mi sie smutno zrobiło :( boski :*

    OdpowiedzUsuń