piątek, 8 maja 2015

Rozdział 96



Dzień przed moimi urodzinami moje przyjaciółki bardzo mnie zaskoczyły.
Harry właśnie chodził z małą na rączkach, by jej się odbiło, a ja składałam prane rzeczy. Hazz klepie ją delikatnie po pleckach.
-Spędzamy dziś dzień w domu?- pyta uśmiechając się do mnie.
-Może wyjdziemy na spacer, czy coś?- pytam podnosząc wzrok, na Hazzę, ten kiwa głową i idzie do pokoiku małej.
Nagłe walenie do drzwi wyrywa mnie z odrętwienia i ciągłego składania śpioszków. Wstaję z kanapy i otwieram drzwi, przez które wchodzi Lucy, Perrie i Eleanor.
-Co wy tu robicie?- pytam zaskoczona.
-Wyskakuj z dresów Grace, jedziemy na zakupy. Za długo siedzisz z dzieckiem w domu…- mówi Perrie.
Harry wchodzi zaskoczony do salonu.
-Cześć dziewczyny…
-Hej Harry…- mówią, a Lucy dodaje: Jeśli chcesz do pomocy Tylera, to masz go załatwionego.
-Ale… co…- pyta zdezorientowany, a ja patrzę na dziewczyny jak na wariatki.
-Zabieramy dziś Grace na cały dzień na zakupy…  Musimy ją wyciągnąć z obwisłych dresów.
I zwracają się do mnie:
-Masz 10 minut na ubranie się i umalowanie.
-Ale… dziewczyny, ja nie mogę, co z Silver…
-Silver ma tatę…- mówi Eleanor.-…i wujków…
Eleanor telefonuje do Louisa, który mówi, że będzie niedługo.
-Masz Louisa, a Perrie może zadzwonić do Zayna…
Harry jest mega zdezorientowany.
-No już!- pogania mnie Lucy, więc idę do sypialni.
Ubieram się w top i narzucam kardigan. Nakładam dżinsy i emu. Włosy rozczesuję i związuję w kucyka, nakładam trochę makijażu.
Wychodzę z pokoju i ubieram płaszcz.
-Harry, jakby miała kolkę zrób jej herbatkę, tylko nie za gorącą, taką letnią, pomasuj jej brzuszek, jak będzie głodna to dwie łyżki mleka w proszku zalej ciepłą wodą i wymieszaj, gdybyś chciał ją wykąpać to podłóż rękę na całą długość kręgosłupa i nie mocz jej główki.
-Dobra idziemy…- mówi Pezz.
-Harry, jak będziesz zmieniał pieluszkę to tam jest taka zasypka w niebieskim opakowaniu.
-…Grace… wychodzimy…- łapie mnie za ramię El.
-…i dzwoń do mnie jakby co…
Jedyne na co odpowiada to:
-Ok.
Wychodzę.
-Wy jesteście szalone…
-…my?- dziwi się Lucy.
-Ja.- śmieję się.
-Ja myślałam, że ty od razu wrócisz do dawnego stylu, a ja ciebie tu widzę w obwisłych dresach i brudnym podkoszulku.
-Haloo! Jestem świeżą matką…
Wsiadamy do windy.
-Poza tym ćwiczyłam, żeby odzyskać sylwetkę.
-I dały ci te ćwiczenia coś?- pyta Pezz.
-Tak, schudłam i spaliłam ten brzuch.
-…Ale chowasz go pod zbyt dużymi dresami.
-Bo są wygodne…
-Siedzisz cały dzień w domu z dzieckiem, nawet jak jest Harry i do tego jutro masz urodziny, kobieto! Dwudziestka ci strzeli to musi być wyjątkowa noc.- śmieje się El.
-Coś robicie jutro w ogóle?- pyta Pezz, gdy wsiadamy do samochodu Eleanor.
-Nie, chyba nie…- mówię cicho.
-Powinien ci zrobić imprezę…
-…ale jak? Przecież jest dziecko…
-A jak Lou, przepraszam bardzo, imprezowała? Hm?- mówi El.
-Ale ona jest taka malutka… Nie chcę jej zostawić pod opieką opiekunki. Nie ufam takim kobietom.
-Naoglądałaś się jakichś programów…
-…ale taka jest prawda…
El pisze sms-a i ruszamy.
-Gdzie mnie zabieracie?
-Najpierw na zakupy, a potem w sekretne miejsce. I dziś Grace, to my ci wybieramy ciuchy.- odwraca się Lucy do mnie.
-Już się boję.
Eleanor jedzie w stronę jednej z największych galerii.
-Uprawialiście seks?- pyta Eleanor, a dziewczyny wybuchają śmiechem.
-Nie…- mówię cicho czując, że mam rumieńce na policzkach.
-NIE?!- mówią równo wszystkie razem.
-No to trzeba to nadrobić… Możesz już, prawda?- pyta El.
-No mogę…
-To czemu ty nie wkraczasz do akcji?- pyta El, gdy wysiadamy na parkingu w galerii handlowej.
-Nie było okazji…
-To musi być okazja?- pyta Lucy.
-Dziś masz okazję, jutro twoje urodziny.- dodaje Perrie.
Nie wierzę…
-Dobra.-staje w miejscu Eleanor.
-Od czego zaczynamy?- pyta.
-Zara.- stwierdzają zgodnie.
Idę trzymana za ramię i jestem prowadzona przez dziewczyny do sklepu. Wynajdują mi całą kopę skąpych sukienek, albo bardzo obcisłych dżinsów.
-Przecież, ja się w nie nie zmieszczę...- mówię do Eleanor.
-Chcieć to móc...- mówi i zasłania kotarę.
Wzdycham głośno.
-Nie marudź...- dodaje Perrie.
Spodnie wchodzą bez większych trudności.
-I jak?- pytam otwierając kotarę.
-I to jest prawdziwe oblicze Grace...- mówi Lucy.
-Ściągnij ten sweter...- mówi Eleanor.
Ściągam posłusznie sweter.
-Dobra, już wiem co powinnyśmy ci kupić... Ubieraj się i daj nam te spodnie i te dwa cardigany.
Podaje przyjaciółkom rzeczy.
-Czekamy przy kasie...
-Ok.
Piszę smsa do Harry'ego.

-Jak sobie radzisz, kochanie?
-Chyba idzie mi nieźle :) Nie martw się, mam do pomocy chłopaków, korzystaj z wolnej chwili...
-One są szalone...
-Zdążyłem zauważyć skarbie.

Wkładam telefon do torby i wychodzę z przymierzalni.
El, Perrie i Lucy stoją przy kasie z torbą rzeczy.
-Następny przystanek Missguided.
 

(...)
-Ale po co tego tyle, przecież mam wiele rzeczy w szafie sprzed ciąży...
-...raz w roku trzeba zrobić porządne zakupy...- dodaje Perrie.
-...właśnie i dziś nadszedł ten dzień Grace..
-Masz jeszcze to...- mówi Lucy podając mi bluzkę z dekoltem w kształcie litery V.
Ubieram ją i leży całkiem nieźle...
-Już...
Lucy otwiera kotarę.
-Perfecto... I do tego te spodnie i jeszcze kupimy ci buty.
Eleanor biegnie i krzyczy.
-Patrzcie co znalazłam!
El z szerokim uśmiechem wpada do mojej przymierzalni i wiesza na wieszaku czarną sukienkę z długim rękawem, dość krótką, nie jest jakaś elegancka, ale bardziej do noszenia na co dzień.
-Ubieraj ją szybko!- pogania mnie El.
-Dokupimy rajstopy i szczęka mu opadnie...- mówi Lucy.
Rozbieram się i zakładam sukienkę. Na moim brzuchu wygląda dobrze, zresztą także biust, który jest teraz większy wygląda przyzwoicie na wycięciu w postaci litery V.
Odchylam kotarę i staję przed nimi. Spoglądają na siebie z uśmiechem
-Grace wyglądasz mega seksownie. Harry jest twój.- mówi Perrie.
-Dobra... To teraz sklep Victoria Secret.
Z uśmiechem zamykam zasłonę i się przebieram w swoje rzeczy, dziewczyny idą zakupić sukienkę. Jest to już 5 sklep, gdzie mi coś kupiły.
-Głupio mi...- mówię.
-Czemu?- pyta El.
-Bo wy mi wszystko kupujecie...
-Daj spokój... Potraktuj to jako część prezentu urodzinowego...- dodaje Perrie.
-Dajcie się namówić chociaż na paznokcie...- mówię.
-Ok, ale później...- mówi El.
-Teraz zostały buty i seksowna bielizna.
-Jak buty to TopShop…- mówię, a Eleanor przytakuje mi.
Szukają dla mnie szpilek.
-Właściwie to po co mi szpilki, jak jest śnieg…
-Ale będą super wyglądać…- dodaje Perrie niosąc mi jedną z par.
-Właśnie…- dodaje Lucy niosąc kolejną.
Siadam na pufie i przymierzam kolejne pary butów, ale to El znajduje idealne. Mają czubek i są na wysokim obcasie, gdy je przymierzam wszystkie zgodnie mówimy, że są ekstra.
-Bardzo fajnie modelują łydkę…
-Myślę, że torebka jest ok do tego zestawu…
-Nawet jakby nie była, to jest moja ulubiona!
Kolejna torba z ciuchami do kolekcji. Idziemy jedząc mrożony jogurt z owocami i docieramy do sklepu VS.
-Pierwsze pytanie… Jaką bieliznę lubi Harry?- pyta Perrie.
-Czerwoną albo czarną koronkową.
-Ok.- mówią i zaczynają szukać.
Ja oglądam sobie inną bieliznę.
-Mam, chodź Gracie…- woła mnie Eleanor.
Idę do niej i biorę komplet bielizny do przymierzalni.
Szybko ją ubieram i pokazuję się przyjaciółkom.
-Jak dla mnie…- zaczyna Pezz.- Bomba.
Uśmiecham się szeroko.
-Jeszcze jakieś ładne rajstopy i będzie super.
Dziewczyny kupują mi te rzeczy.
Gdy wychodzimy ze sklepu uśmiechają się szeroko…
-Gdzie teraz?
-Chodźmy coś zjeść…- proponuje Perrie.
Idziemy do Salad Story i tam napotykają nas fanki naszych chłopców, robimy sobie z nimi zdjęcie.
Za oknem galerii jest ciemno, chociaż dopiero mamy 19:00, ale z drugiej strony jest zima.
Rozmawiamy o ślubie Lucy, która od jakiegoś czasu ma już zdjęcia i wciąż nam ich nie pokazała.
-Są piękne…- mówi moja przyjaciółka.-Wszystkie wyglądałyście pięknie.
-Ty byłaś najpiękniejsza…- dodaje Perrie.
-Jak to panna młoda.- uśmiecha się Eleanor.
-Chcę je zobaczyć…- mówię.
-Przy okazji dam wam płytki i oglądniecie sobie w domu…

(…)
-Jedziemy podciąć włosy, zrobić makijaż i paznokcie, a także cię przebrać.
- Co?
-Zrobisz mu niespodziankę… Cielesną…- śmieje się Lucy.
-Wy jesteście niemożliwe…- zaczynam się śmiać.
Dojeżdżamy na obrzeża.
-To mój ulubiony salon fryzjerski…- mówi El.
Wchodzimy do środka. Frzyjerka ogląda moje włosy i zaczyna swoją pracę. Manicurzystka robi mi średniej długości czerwone tipsy. W rezultacie podcina końcówki i modeluje mi włosy. Następnie makijażystka podkreśla oczy i rzęsy, usta maluje mi moją szminką. Po 1,5 godzinie jestem gotowa.
-Jest ekstra…- mówi El.
-A teraz idź do łazienki i przebierz się w rzeczy, które ci kupiłyśmy…- mówi Pezz.
-Ok.
Zamykam się w łazience i w ciągu 5 minut mam na sobie bieliznę, rajstopy, sukienkę, skromny naszyjnik.
Wychodzę ze środka.
-Wow…- mówi z uśmiechem Perrie.
-No to jest moja Grace…- dodaje Lucy.
-Wyglądasz fantastycznie…- mówi El.
Pakuję swoje rzeczy do jednej z toreb.
Według umowy płacę za wszystkie usługi i wracamy. Dziewczyny odwożą mnie do domu.
-Muszę wam gorąco podziękować...- mówię, gdy dziewczyny pomagają wypakować moje nowo kupione rzeczy.-Naprawdę zapomniałam, jak można się fantastycznie czuć w sukience i szpilkach no i co najważniejsze, uświadomiłyście mi fakt, że trzeba wrócić do tego co było normą...- uśmiecham się szeroko.
-Gracie nie ma za co... Jesteśmy przyjaciółkami, prawda?
-Jesteśmy...- mówię.- Najlepszymi...
Przytulam się mocno do każdej.
-...no, a teraz idź dosiądź swojego rumaka...-mówi Eleanor.
-O boże...- kręcę głową i zaczynam się śmiać.
Jeszcze tulę je na pożegnanie i idę ku drzwiom obrotowym mojego budynku. Wsiadam do windy i przyznaję, że dziewczynom się udało. Moje nogi nie zmieniły się bardzo przez ciążę. 25 piętro.
 
Harry
Kładę małą do łóżeczka i chyba teraz wiem, dlaczego Gracie wieczorami od razu idzie spać i nie ma siły na nawet wspólny film. Zamykam drzwi od jej pokoiku i ustawiam elektroniczną nianię. Chłopaki zmyli się jakieś pół godziny temu. Louis dostał smsa i nagle wszyscy się zerwali. Wyrzucam kilka pustych puszek piwa do śmieci, gdy drzwi od mieszkania się otwierają. Kucam za kanapą i zbieram notatki Grace, które musiały jej upaść. Jednak stukot obcasów nie towarzyszył jej, gdy wychodziła. Podnoszę wzrok i szczęka mi opada. Moja dziewczyna ściąga płaszcz.
Wstaję na równe nogi.
Ona zauważa mnie i uśmiecha się.
-Jak wyglądam kochanie?- pyta kładąc dłoń na biodrze.
Podchodzę do niej.
-Apetycznie...- unoszę brew.
Spoglądam na nią i jestem pod wrażeniem tego, jak wygląda...
-...nawet bardzo...- zbliżam swoją twarz do jej.
Muska mi usta delikatnie łapiąc zębami za dolną wargę delikatnie.
-Bo wiesz...-mówi słodko, wpatrując się w mój tors.-Mamy dziś wolny wieczór...- wraca wzrokiem na moje oczy. Ja znam ten wzrok. Grace cofa się przede mną i dotyka plecami ściany.
-Czy to jest propozycja?- pytam przyciskając ją do ściany.
-Może...- mruczy.
-Mmm...- uśmiecham się i łączę nasze usta w pełnym pasji pocałunku. Przyciskam ją do ściany. Przygryzam jej dolną wargę i mruczę. Ona uśmiecha się i powoli łapie za dół mojej koszulki, ciągnie ją w górę i zaraz jej nie mam.





***
No to miłego czytania i już z góry dziękuję za 90 tys wyświetleń! Miłego czytania! xx.


PS. Dzięki za udzielenie odpowiedzi na pytania w sondzie :)))

3 komentarze:

  1. W sumie dziewczyny nie powinny się przyczepiać do wyglądu Grace, bo jakby nie było niedawno urodziła Silver. A jak wiadomo luźne dresy są raczej wygodniejsze do tej "pracy" niż szpilki i obcisłe rurki. Jednak patrząc na to z drugiej strony dziewczyna mogła się trochę oderwać od tej rutyny i w końcu zrobić coś dla siebie. W końcu mogli Harry i Grace mogą przez to trochę poszaleć w sypialni. Jestem ciekawa, co wydarzy się w jej urodziny! Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny jak zawsze ;)
    Podoba mi się, ze Grace miała trochę czasu dla siebie +mają wspólny wieczór z Harry'm...
    Jestem ciekawa jej urodzin ;)

    OdpowiedzUsuń