(...)
Harry
-Muszę cię zapytać, Harry...- zwraca się do mnie
dziennikarka.-...o twoją myślę 3-osobową rodzinkę...
Czekam na pytanie.
-...W grudniu ubiegłego roku urodziła ci się
córeczka... Silver...
-...tak...
-...jak sobie radzisz z obowiązkiem ojcostwa?
-To jest wspaniałe. Ciężkie, męczące, ale wspaniałe,
wszystkie ruchy i czyny, momenty, gdy mówi pierwszy raz "daddy",
niezapomniane...
-O nie, zaczyna się wzruszać, koniec pytań o
Silver!- oponuje Louis.
-Wcale się nie wzruszam, to jest normalne!- mówię.
-A twoja dziewczyna?- pyta dziennikarka.
Chłopaki robią długie: Uuuu...
-Jest wspaniałą matką i jestem z niej dumny, że tak
świetnie sobie radzi, gdy mnie nie ma. Kocham ją bardzo mocno.
Dziennikarka robi krótkie: Awww...
-Pomimo wszelkich przeciwności losu...- mówi
dziennikarka nawiązując do tego, co działo się przed kilkoma miesiącami,
wtrącam się w jej słowa.
-...jestem z nią szczęśliwy i to tyle w temacie...
Dziennikarka od razu zmienia temat nawiązując do
długości naszego pobytu w Australii.
Wychodząc ze studia ściska nam dłonie i dziękuje za
rozmowę. Wyciągam z kieszeni telefon i sprawdzam, czy nie mam nieodebranego
połączenia od Grace. Uśmiecham się na widok mojego tła menu. Moje dwie
dziewczynki spały obok siebie. Silver miała lekko otwarte usta, Grace identycznie.
Były takie same, a moja córka zdawała się być malutką wersją mojej dziewczyny.
Wsiadamy do busa, który ma nas zawieźć na arenę.
-Co myślicie o oświadczynach?- pytam chłopaków, a
oni jednocześnie podnoszą twarze znad telefonów na mnie.
-Czyich?- pyta Louis.
-Ogólnie...- szybko wyjaśniam.
-Nie mam zdania...- mówi Liam, a Louis mu
przytakuje.
Wywracam oczami.
-To jest chyba normalne, że oświadczasz się swojej
dziewczynie, przyrzekając jej miłość, wierność i coś tam jeszcze...- mówi Zayn.
-...i jesteś uwięziony do końca życia...- dodaje
Louis.
Chłopaki zaczynają się śmiać, ale mu przytakują.
-Dlaczego w ogóle się nas pytasz o takie rzeczy?-
pyta Zayn.
-Tak jakoś...- mówię i odwracam wzrok na szybę. W aucie zapada krótka chwila ciszy, którą przerywa Zayn.
-Chcesz się jej oświadczyć, prawda?- pyta mnie Zayn.
Skubię palce i zastanawiam się co odpowiedzieć.
-Nie wiem...- mówię cicho.
-Ale myślałeś o tym...- dodaje Zayn, a ja podnoszę
wzrok i lekko kiwam głową.
-Na waszym weselu byłoby zajebiście...- mówi Niall,
a po chwili zaczyna się śmiać.- Jezu, ja bym chyba tydzień dochodził do siebie.
-...ej, ja też...- mówi Liam.
-A wyobrażacie sobie wieczór kawalerski Hazzy?- pyta
Niall, a po tym Liam, Louis i Niall podnoszą wzrok i wyobrażają sobie Bóg wie
co.
-Halo! Ja jeszcze nawet nie wiem, czy się jej
oświadczę...- mówię unosząc brwi.
-To jest poważna decyzja Harry...- mówi Zayn.
-Wiem... Ale czuję coś takiego...-
mówię.-...dziwnego... jak mówię o niej moja dziewczyna... moja narzeczona brzmi
lepiej...
-Znacznie...- mówi Zayn, a po tym tak samo jak ja
wcześniej skupie palce.
-...skoro Harry poruszył temat zaręczyn to...- mówi
mulat.-... to... to... ja... ja...
-Zayn masz jakąś dysfunkcję?- pyta zirytowany
Louis.- Weź powiedz wreszcie, jak człowiek, który skończył szkołę...
Mulat przygryza policzki od środka, a bus się zatrzymuje.
-...ja...postanowiłem oświadczyć się Perrie.
Otwieramy usta z wrażenia.
-Co?!- wykrzykuje Niall z promiennym uśmiechem na
twarzy.
-Tak...- Zayn rumieni się, a ja rzucam mu się na
szyję.
-Styles, ja jeszcze nie wiem czy mnie przyjmie,
odsuń się...- odpycha mnie Zayn.
-Wow!- mówi Louis.
-Kiedy?- pyta Liam.
-Chcę w przyszłym miesiącu na urodzinach jej mamy,
wtedy będzie jej cała rodzina.
Uśmiecham się szeroko. Myślimy o tym samym...
(...)
Grace
-Przyniosłyśmy wino…- mówi uśmiechnięta Eleanor
machając mi pełną butelką przed nosem.
-…i zabawki dla Silver…- wtrąca z uśmiechem Lucy.
-Przecież i tak nie będę piła…- mówię, a dziewczynom
rzędnie mina.-…wypijecie same…- uśmiecham się i wpuszczam je do środka.- A
zabawki, na pewno jej się spodobają.
Dajemy sobie po buziaku w policzek. Eleanor i Lucy
ściągają buty i siadają na kanapie.
-Opowiadaj Grace, jak ci leci staż?- pyta El, a Lucy
idzie prosto do pokoiku Silver, która siedzi w łóżeczku, po chwili zjawia się z
nią w pokoju i siada na fotelu trzymając zabawki, mała wierzga nóżkami i jest
wyjątkowo żywa, jak na późną porę.
-Ciężko, ale jestem szczęśliwa, robię coś, na co
czekałam i o czym nigdy w życiu nie marzyłam. Napisałam pierwszy artykuł i
redaktor wydała go, ale długo nad nim pracowałam, zarywałam nocki…
-A Harry?- pyta Lucy całując Silver w główkę.
-Mówił, że nie powinnam zarywać nocek, bo to jest
niezdrowe.
Dziewczyny chichoczą.
-Po prostu miał na myśli, że chciałby mieć cię w
łóżku…- mówi przeciągle El i odbiera z moich rąk otwieracz do wina.
Uśmiecham się.
-Kiedy wracają?- pyta Lucy.
-Przedłuża im się trasa do miesiąca. Objeździli już
Australię i Nową Zelandię, ale lecą jeszcze do Włoch i krajów południowej
Europy…- mówi El kręcąc kieliszkiem.
-Podziwiam was i współczuję…- mówi Lucy.
-W czym tu nas podziwiać?- pyta El.
-Wytrzymujecie bez swoich facetów tyle czasu… Same…
Naprawdę… To jest wyczyn.
-To wcale nie wyczyn Lucy… Do tego się
przyzwyczajasz… Ale… Cholernie mi go brakuje, zresztą Silver widzi, że go nie
ma…
Spoglądają na mnie.
-W nocy zdarza się jej płakać i mówić „Daddy”.
Włączam jej wywiady Harry’ego, żeby nie zapomniała go, a ona widząc jego twarz
podskakuje i się cieszy. To mnie przytrzymuje przed rzuceniem wszystkiego i
przyjazdem do niego…
Zauważam, że moja mała zasypia.
-Zaniosę ją…- mówię i odbieram moją małą córkę od
przyjaciółki. Przykrywam ją kołderką i głaszczę policzek, w którym pojawia się
głęboki dołeczek od pociągnięcia ustami smoczka.
-Kocham cię, słońce…- mówię cicho i nachylam się, by
dać jej buziaka.
Dziewczyny siedzą cicho, a El ma wbity wzrok w
stolik.
-Wróćmy do tematu studiów i stażu, bo jakoś czuję
się przybita…- mówi brunetka, a ja jej przytakuję.
-Liczę na stałą posadę po skończeniu studiów…-
mówię, a one kiwają głową.
-Ja dostałam propozycję…- mówi cicho Lucy.
-Jaką?- pytam.
-Pracy w Elle.
Otwieram szeroko oczy.
-Jeju! Lucy gratulacje!- całuję przyjaciółkę w
policzek.
-Tym bardziej musimy się napić... Grace proszę, nie
rób mi tego…- mówi El.
-Małą szklaneczkę.- mówię ostatecznie.
El podskakuje z radości.
-Karmisz ją jeszcze?- pyta Lucy.
Przeczę.
-Odstawiłam pierś półtora miesiąca temu… Nie chcę,
żeby wyglądały jak obwisłe worki.- mówię spoglądając pod koszulkę.
-Musisz robić treningi na biust…- mówi Lucy.
-Łatwo ci powiedzieć…- mówię zanużając usta w
słodkim winie.- Staż, studia, dom… Staż, studia, dom… Masakra.
-Kochana chciałaś tak, wiesz o tym…- mówi El
dolewając sobie.
-Wiem…- podkurczam nogi i opieram łokieć o oparcie
fotela i z kolei o dłoń głowę.
(…)
Harry
-Zadzwonię do niej…- mówię cicho, a Louis podnosi
wzrok na mnie.
-Harry… Już ci mówiłem, że El jest u niej z Lucy i
robią sobie wieczorek, daj im spokój…
-No tak… Wyleciało mi to z głowy.
Blokuję telefon i opieram się o tył skórzanej
kanapy. Zayn śpi na kanapie naprzeciwko mnie, Liam przysypia, a Niall siedzi na
tarasie i rozmawia przez telefon. Louis opuszcza wzrok z mojej osoby na
telefon.
Nie wytrzymam. Zrywam się z kanapy.
-Jezu, ja zwariuję…- mówię.
Louis zaczyna się śmiać.
-…Harry…
-Będę musiał przerwać im wieczorek… Muszę usłyszeć
jej głos.- mówię i biorę telefon z kanapy.
Louis kręci głową i macha na mnie ręką. Idę do
swojego pokoju i siadam na łóżku. Telefonuję do niej.
Grace
Odkładam kubek z gorącą czekoladą, bo bym go wylała
z powodu śmiechu. El się upiła i zaczęła tańczyć kankanę.
-Starzejesz się Eleanor!- śmieję się, a ona staje w
miejscu.
-Nieprawda…- mówi donośnie, a Lucy ją ucisza.
-Tak, po jednej butelce jesteś pijana…- mówię
odchylając głowę do tyłu ze śmiechu.
-Ktoś je musiał opróżnić, skoro wy nie chcecie pić.-
mówi dosadnie.
Mój telefon mruga, a na ekranie pojawia się Harry.
-Ja odbiorę…- mówi El i rzuca się na mój telefon. Od
razu włącza głośnomówiący.
Opieram się z powrotem o tył fotela i biorę łyka
czekolady.
-Halo?-
pyta Eleanor udając mój głos, na co zaczynam się śmiać.
-Cześć
kochanie, co u was?
-Nic
takiegooo… Zaprosiłam tylko kilku kolegów, żeby rozbawili mnie i dziewczyny…
Zamykam usta przed wybuchem śmiechu, pukam się w
głowę, a El wystawia mi język.
-Proszę?-
pyta Harry.
-…przyszli
w strojach policjantów…
Muszę przyznać. Jest dobra, a Harry zachowuje się,
jakby rozmawiał ze mną.
-Grace,
jesteś pijana?- pyta.
-Jasne,
że nie… Kochanie…
Lucy chowa głowę w poduszce, by nie wybuchnąć
śmiechem.
-Grace…
Jest tam ktoś z tobą?
-Tylko
Eleanor i Lucy, no i oczywiście nasi koledzy. Silver śpi u siebie.
-Grace, jak możesz zapraszać striptizerów, jak nasza
córka jest w domu?
O nie… Jest wkurzony. El prawie wybucha śmiechem słysząc
ton mojego chłopaka.
-Weź się rozłącz…- mówi Lucy próbując zabrać jej telefon.
-Słonko, nie unoś się tak… Chciałyśmy się zabawić… Przepraszam muszę
kończyć.
Dziewczyna wybucha głośnym śmiechem, a ja unoszę brwi.
-Jesteś pijana jak cholera.
Biorę od Eleanor mój telefon i piszę do Harry’ego sms-a: Harry, tutaj nie ma żadnych striptizerów,
Eleanor jest pijana i to ona z tobą gadała. Wszystko jest w jak najlepszym
porządku. Kochamy cię xx.
Za chwilę dostaję odpowiedź zwrotną: Coś
mi nie pasowało, w końcu nie upiłabyś się będąc sama z Silver. Też was kocham
xx.
-Dobra, my się zbieramy…- mówi Lucy wstając.- Widzimy się jutro na
zajęciach, prawda?

-Oj pijaczko…- mówię kręcąc głową. Zawiązuję jej trampki, po trzy razy pod
rząd nie udaje jej się.
-Nie jestem pijana… To wino było jakieś mocne…- mówi nakładając na plecy
swoją skórzaną kurtkę.
-I mocno na ciebie zadziałało…- dodaje Lucy biorąc torbę jej i El.
-Idziemy, papa…- mówi Lucy i daje mi buziaka w policzek. El tak samo.
Opieram głowę o drzwi i patrzę jak powoli idą.
-Kocham was laski…- mówię, gdy czekają na windę.
-My ciebie też.- dodaje Eleanor.
Uwielbiam
ją. Zamykam drzwi i idę sprawdzić jak Silver. Śpi w najlepsze. Zmierzam do
łazienki, by wziąć szybki prysznic. Staję przed lustrem i rozczesuję włosy,
wcześniej spięte w niechlujnego koka. Poprawiam top i idę do sypialni, gdzie
kładę się do łóżka.
(…)
-Co powiesz
na wakacje w jakiś ciepłych krajach?- proponuje Harry, podczas gdy ja mieszam
zawartość patelni.
-Byłoby
super… Pierwsze wakacje we trójkę…- uśmiecham się szeroko.
-Poszukam
czegoś odpowiedniego…- mówi.
Oblizuję łyżkę i syczę, bo parzę sobie język.
-Nie jesteś
na mnie zły za wczoraj?
-Nie, ale
napędziłaś mi strachu…
-El się
upiła i wariowała, a ja nie miałam już siły biegać za nią i wyrywać telefonu.
-Dużo
pracujesz, prawda?
-Tak jak
zawsze…- mówię.
-Te wakacje
ci się przydadzą…
-…Tobie też
należy się odskocznia… Kiedy wracacie?
-Jeszcze 2
tygodnie… Mangament wymyślił krótką trasę po Ameryce Płd.
-Powinni wam
to powiedzieć wcześniej…
-…oni wiele
rzeczy powinni zrobić… nie mają w ogóle poczucia, że mam w domu dziewczynę i
małą córkę…
Uśmiecham się.
-Tęsknię za
tobą…
-…ja też
tęsknię bardzo mocno… już niedługo się zobaczymy…- mówi mój
chłopak.
-…odliczam
dni…- mówię.
-Sil śpi?- pyta.
-Nie… Bawi się w kojcu… Zaraz będę ją odwoziła do opiekunki…
-Polubiła ją?
-Tak, w ogóle za mną nie płacze, jak wychodzę…
Dzwoni dzwonek do drzwi.
-Poczekaj chwilkę…
-Kto to?
-Nie wiem…
Otwieram drzwi, a przed nimi stoi listonosz.
-Czy to dom Państwa Styles?- pyta mężczyzna trzymając beżową kopertę w dłoniach.
-Ja… nazywam się… to znaczy… tak…
-Proszę o podpis tutaj.
Mężczyzna podsuwa mi kartkę do podpisania.
-Co to jest?- pytam.
-Niestety nie wiem…- mówi i kiwa głową na do widzenia.
Przykładam telefon do ucha.
-Dostaliśmy jakiś list.- mówię do telefonu i otwieram go. Białe zaproszenie
na ślub.
-Jaki?- pyta Harry.
-Zaproszenie na ślub mojego brata.- mówię z uśmiechem.
-Naprawdę? Na kiedy?
-Początek września… Kurczę muszę dziś pojechać do niego i do Leigh…
-Koniecznie… Gracie… Przepraszam, ale za chwilkę wchodzimy na scenę… Kocham
was.
-My ciebie też. Papa.
****
Dziękuję za ostatnie komentarze doceniam, że mimo wakacji jesteście ze mną :) Rozdział za tydzień xx.
****
Dziękuję za ostatnie komentarze doceniam, że mimo wakacji jesteście ze mną :) Rozdział za tydzień xx.
Tak poważnie się zrobiło, gdy Harry wspominał o oświadczynach. Mam nnadzieję, że wkrótce te gadnia przeistoczą się w jakieś czyny :p Eh dla mnie Grace w ogóle nie powinna narazie pracować, jestem po stronie Hazzy jeśli chodzi o tą sprawe. Kto normalny pracuje jeszcze po nocach w nocy liczy się tylko łółżko maybe szybki numerek ;) Ale cóż to jej życie :)
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że po tym telefonie Harry się obrazi o tych striptizerów i te głupie żarty i coś w końcu będzie a tu dupa... :(
Jestem cierpliwa...
Chyba jestem cierpliwa...
Miłego tygodnia x
Przepraszam, że tak to się ciągnie i wiem, że oczekujesz czegoś wow, ale naprawdę musisz poczekać xx.
UsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńxxkasiaxx
Świetny :) Kocham: *
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Zapraszam też do siebie na coraz bardziej zwariowane opowiadanie o Poli ( niedługo, zmieniam adres bloga, ale narazie jest taki sam )
http://polishdirectionersjestspoko.blogspot.com/?m=1
albo po tytule: Love and Friendship
Pozdrawiam Panna Domka
Super i nie wierz jeśli ktoś powie inaczej ☺️
OdpowiedzUsuńsuper!!!
OdpowiedzUsuńBoskyyy ;***
OdpowiedzUsuńBoskyyy ;***
OdpowiedzUsuń