piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 106.



(...)
Harry
-Muszę cię zapytać, Harry...- zwraca się do mnie dziennikarka.-...o twoją myślę 3-osobową rodzinkę...
Czekam na pytanie.
-...W grudniu ubiegłego roku urodziła ci się córeczka... Silver...
-...tak...
-...jak sobie radzisz z obowiązkiem ojcostwa?
-To jest wspaniałe. Ciężkie, męczące, ale wspaniałe, wszystkie ruchy i czyny, momenty, gdy mówi pierwszy raz "daddy", niezapomniane...
-O nie, zaczyna się wzruszać, koniec pytań o Silver!- oponuje Louis.
-Wcale się nie wzruszam, to jest normalne!- mówię.
-A twoja dziewczyna?- pyta dziennikarka.
Chłopaki robią długie: Uuuu...
-Jest wspaniałą matką i jestem z niej dumny, że tak świetnie sobie radzi, gdy mnie nie ma. Kocham ją bardzo mocno.
Dziennikarka robi krótkie: Awww...
-Pomimo wszelkich przeciwności losu...- mówi dziennikarka nawiązując do tego, co działo się przed kilkoma miesiącami, wtrącam się w jej słowa.
-...jestem z nią szczęśliwy i to tyle w temacie...
Dziennikarka od razu zmienia temat nawiązując do długości naszego pobytu w Australii.
Wychodząc ze studia ściska nam dłonie i dziękuje za rozmowę. Wyciągam z kieszeni telefon i sprawdzam, czy nie mam nieodebranego połączenia od Grace. Uśmiecham się na widok mojego tła menu. Moje dwie dziewczynki spały obok siebie. Silver miała lekko otwarte usta, Grace identycznie. Były takie same, a moja córka zdawała się być malutką wersją mojej dziewczyny.
Wsiadamy do busa, który ma nas zawieźć na arenę.
-Co myślicie o oświadczynach?- pytam chłopaków, a oni jednocześnie podnoszą twarze znad telefonów na mnie.
-Czyich?- pyta Louis.
-Ogólnie...- szybko wyjaśniam.
-Nie mam zdania...- mówi Liam, a Louis mu przytakuje.
Wywracam oczami.
-To jest chyba normalne, że oświadczasz się swojej dziewczynie, przyrzekając jej miłość, wierność i coś tam jeszcze...- mówi Zayn.
-...i jesteś uwięziony do końca życia...- dodaje Louis.
Chłopaki zaczynają się śmiać, ale mu przytakują.
-Dlaczego w ogóle się nas pytasz o takie rzeczy?- pyta Zayn.
-Tak jakoś...- mówię i odwracam wzrok na szybę. W aucie zapada krótka chwila ciszy, którą przerywa Zayn.
-Chcesz się jej oświadczyć, prawda?- pyta mnie Zayn.
Skubię palce i zastanawiam się co odpowiedzieć.
-Nie wiem...- mówię cicho.
-Ale myślałeś o tym...- dodaje Zayn, a ja podnoszę wzrok i lekko kiwam głową.
-Na waszym weselu byłoby zajebiście...- mówi Niall, a po chwili zaczyna się śmiać.- Jezu, ja bym chyba tydzień dochodził do siebie.
-...ej, ja też...- mówi Liam.
-A wyobrażacie sobie wieczór kawalerski Hazzy?- pyta Niall, a po tym Liam, Louis i Niall podnoszą wzrok i wyobrażają sobie Bóg wie co.
-Halo! Ja jeszcze nawet nie wiem, czy się jej oświadczę...- mówię unosząc brwi.
-To jest poważna decyzja Harry...- mówi Zayn.
-Wiem... Ale czuję coś takiego...- mówię.-...dziwnego... jak mówię o niej moja dziewczyna... moja narzeczona brzmi lepiej...
-Znacznie...- mówi Zayn, a po tym tak samo jak ja wcześniej skupie palce.
-...skoro Harry poruszył temat zaręczyn to...- mówi mulat.-... to... to... ja... ja...
-Zayn masz jakąś dysfunkcję?- pyta zirytowany Louis.- Weź powiedz wreszcie, jak człowiek, który skończył szkołę...
Mulat przygryza policzki od środka, a bus się zatrzymuje.
-...ja...postanowiłem oświadczyć się Perrie.
Otwieramy usta z wrażenia.
-Co?!- wykrzykuje Niall z promiennym uśmiechem na twarzy.
-Tak...- Zayn rumieni się, a ja rzucam mu się na szyję.
-Styles, ja jeszcze nie wiem czy mnie przyjmie, odsuń się...- odpycha mnie Zayn.
-Wow!- mówi Louis.
-Kiedy?- pyta Liam.
-Chcę w przyszłym miesiącu na urodzinach jej mamy, wtedy będzie jej cała rodzina.
Uśmiecham się szeroko. Myślimy o tym samym...

(...)
Grace
-Przyniosłyśmy wino…- mówi uśmiechnięta Eleanor machając mi pełną butelką przed nosem.
-…i zabawki dla Silver…- wtrąca z uśmiechem Lucy.
-Przecież i tak nie będę piła…- mówię, a dziewczynom rzędnie mina.-…wypijecie same…- uśmiecham się i wpuszczam je do środka.- A zabawki, na pewno jej się spodobają.
Dajemy sobie po buziaku w policzek. Eleanor i Lucy ściągają buty i siadają na kanapie.
-Opowiadaj Grace, jak ci leci staż?- pyta El, a Lucy idzie prosto do pokoiku Silver, która siedzi w łóżeczku, po chwili zjawia się z nią w pokoju i siada na fotelu trzymając zabawki, mała wierzga nóżkami i jest wyjątkowo żywa, jak na późną porę.
-Ciężko, ale jestem szczęśliwa, robię coś, na co czekałam i o czym nigdy w życiu nie marzyłam. Napisałam pierwszy artykuł i redaktor wydała go, ale długo nad nim pracowałam, zarywałam nocki…
-A Harry?- pyta Lucy całując Silver w główkę.
-Mówił, że nie powinnam zarywać nocek, bo to jest niezdrowe.
Dziewczyny chichoczą.
-Po prostu miał na myśli, że chciałby mieć cię w łóżku…- mówi przeciągle El i odbiera z moich rąk otwieracz do wina.
Uśmiecham się.
-Kiedy wracają?- pyta Lucy.
-Przedłuża im się trasa do miesiąca. Objeździli już Australię i Nową Zelandię, ale lecą jeszcze do Włoch i krajów południowej Europy…- mówi El kręcąc kieliszkiem.
-Podziwiam was i współczuję…- mówi Lucy.
-W czym tu nas podziwiać?- pyta El.
-Wytrzymujecie bez swoich facetów tyle czasu… Same… Naprawdę… To jest wyczyn.
-To wcale nie wyczyn Lucy… Do tego się przyzwyczajasz… Ale… Cholernie mi go brakuje, zresztą Silver widzi, że go nie ma…
Spoglądają na mnie.
-W nocy zdarza się jej płakać i mówić „Daddy”. Włączam jej wywiady Harry’ego, żeby nie zapomniała go, a ona widząc jego twarz podskakuje i się cieszy. To mnie przytrzymuje przed rzuceniem wszystkiego i przyjazdem do niego…
Zauważam, że moja mała zasypia.
-Zaniosę ją…- mówię i odbieram moją małą córkę od przyjaciółki. Przykrywam ją kołderką i głaszczę policzek, w którym pojawia się głęboki dołeczek od pociągnięcia ustami smoczka.
-Kocham cię, słońce…- mówię cicho i nachylam się, by dać jej buziaka.
Dziewczyny siedzą cicho, a El ma wbity wzrok w stolik.
-Wróćmy do tematu studiów i stażu, bo jakoś czuję się przybita…- mówi brunetka, a ja jej przytakuję.
-Liczę na stałą posadę po skończeniu studiów…- mówię, a one kiwają głową.
-Ja dostałam propozycję…- mówi cicho Lucy.
-Jaką?- pytam.
-Pracy w Elle.
Otwieram szeroko oczy.
-Jeju! Lucy gratulacje!- całuję przyjaciółkę w policzek.
-Tym bardziej musimy się napić... Grace proszę, nie rób mi tego…- mówi El.
-Małą szklaneczkę.- mówię ostatecznie.
El podskakuje z radości.
-Karmisz ją jeszcze?- pyta Lucy.
Przeczę.
-Odstawiłam pierś półtora miesiąca temu… Nie chcę, żeby wyglądały jak obwisłe worki.- mówię spoglądając pod koszulkę.
-Musisz robić treningi na biust…- mówi Lucy.
-Łatwo ci powiedzieć…- mówię zanużając usta w słodkim winie.- Staż, studia, dom… Staż, studia, dom… Masakra.
-Kochana chciałaś tak, wiesz o tym…- mówi El dolewając sobie.
-Wiem…- podkurczam nogi i opieram łokieć o oparcie fotela i z kolei o dłoń głowę.

(…)
Harry
-Zadzwonię do niej…- mówię cicho, a Louis podnosi wzrok na mnie.
-Harry… Już ci mówiłem, że El jest u niej z Lucy i robią sobie wieczorek, daj im spokój…
-No tak… Wyleciało mi to z głowy.
Blokuję telefon i opieram się o tył skórzanej kanapy. Zayn śpi na kanapie naprzeciwko mnie, Liam przysypia, a Niall siedzi na tarasie i rozmawia przez telefon. Louis opuszcza wzrok z mojej osoby na telefon.
Nie wytrzymam. Zrywam się z kanapy.
-Jezu, ja zwariuję…- mówię.
Louis zaczyna się śmiać.
-…Harry…
-Będę musiał przerwać im wieczorek… Muszę usłyszeć jej głos.- mówię i biorę telefon z kanapy.
Louis kręci głową i macha na mnie ręką. Idę do swojego pokoju i siadam na łóżku. Telefonuję do niej.

Grace
Odkładam kubek z gorącą czekoladą, bo bym go wylała z powodu śmiechu. El się upiła i zaczęła tańczyć kankanę.
-Starzejesz się Eleanor!- śmieję się, a ona staje w miejscu.
-Nieprawda…- mówi donośnie, a Lucy ją ucisza.
-Tak, po jednej butelce jesteś pijana…- mówię odchylając głowę do tyłu ze śmiechu.
-Ktoś je musiał opróżnić, skoro wy nie chcecie pić.- mówi dosadnie.
Mój telefon mruga, a na ekranie pojawia się Harry.
-Ja odbiorę…- mówi El i rzuca się na mój telefon. Od razu włącza głośnomówiący.
Opieram się z powrotem o tył fotela i biorę łyka czekolady.
-Halo?- pyta Eleanor udając mój głos, na co zaczynam się śmiać.
-Cześć kochanie, co u was?
-Nic takiegooo… Zaprosiłam tylko kilku kolegów, żeby rozbawili mnie i dziewczyny…
Zamykam usta przed wybuchem śmiechu, pukam się w głowę, a El wystawia mi język.
-Proszę?- pyta Harry.
-…przyszli w strojach policjantów…
Muszę przyznać. Jest dobra, a Harry zachowuje się, jakby rozmawiał ze mną.
-Grace, jesteś pijana?- pyta.
-Jasne, że nie… Kochanie…
Lucy chowa głowę w poduszce, by nie wybuchnąć śmiechem.
-Grace… Jest tam ktoś z tobą?
-Tylko Eleanor i Lucy, no i oczywiście nasi koledzy. Silver śpi u siebie.
-Grace, jak możesz zapraszać striptizerów, jak nasza córka jest w domu?
O nie… Jest wkurzony.  El prawie wybucha śmiechem słysząc ton mojego chłopaka.
-Weź się rozłącz…- mówi Lucy próbując zabrać jej telefon.
-Słonko, nie unoś się tak… Chciałyśmy się zabawić… Przepraszam muszę kończyć.
Dziewczyna wybucha głośnym śmiechem, a ja unoszę brwi.
-Jesteś pijana jak cholera.
Biorę od Eleanor mój telefon i piszę do Harry’ego sms-a: Harry, tutaj nie ma żadnych striptizerów, Eleanor jest pijana i to ona z tobą gadała. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kochamy cię xx.
Za chwilę dostaję odpowiedź zwrotną: Coś mi nie pasowało, w końcu nie upiłabyś się będąc sama z Silver. Też was kocham xx.
-Dobra, my się zbieramy…- mówi Lucy wstając.- Widzimy się jutro na zajęciach, prawda?
-Tak, dziękuję, że przyszłyście…- mówię do dziewczyn, a one mnie przytulają. El prawie się przewraca o swoje buty.
-Oj pijaczko…- mówię kręcąc głową. Zawiązuję jej trampki, po trzy razy pod rząd nie udaje jej się.
-Nie jestem pijana… To wino było jakieś mocne…- mówi nakładając na plecy swoją skórzaną kurtkę.
-I mocno na ciebie zadziałało…- dodaje Lucy biorąc torbę jej i El.
-Idziemy, papa…- mówi Lucy i daje mi buziaka w policzek. El tak samo. Opieram głowę o drzwi i patrzę jak powoli idą.
-Kocham was laski…- mówię, gdy czekają na windę.
-My ciebie też.- dodaje Eleanor.
Uwielbiam ją. Zamykam drzwi i idę sprawdzić jak Silver. Śpi w najlepsze. Zmierzam do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Staję przed lustrem i rozczesuję włosy, wcześniej spięte w niechlujnego koka. Poprawiam top i idę do sypialni, gdzie kładę się do łóżka.

(…)
-Co powiesz na wakacje w jakiś ciepłych krajach?- proponuje Harry, podczas gdy ja mieszam zawartość patelni.
-Byłoby super… Pierwsze wakacje we trójkę…- uśmiecham się szeroko.
-Poszukam czegoś odpowiedniego…- mówi.
Oblizuję łyżkę i syczę, bo parzę sobie język.
-Nie jesteś na mnie zły za wczoraj?
-Nie, ale napędziłaś mi strachu…
-El się upiła i wariowała, a ja nie miałam już siły biegać za nią i wyrywać telefonu.
-Dużo pracujesz, prawda?
-Tak jak zawsze…- mówię.
-Te wakacje ci się przydadzą…
-…Tobie też należy się odskocznia… Kiedy wracacie?
-Jeszcze 2 tygodnie… Mangament wymyślił krótką trasę po Ameryce Płd.
-Powinni wam to powiedzieć wcześniej…
-…oni wiele rzeczy powinni zrobić… nie mają w ogóle poczucia, że mam w domu dziewczynę i małą córkę…
Uśmiecham się.
-Tęsknię za tobą…
-…ja też tęsknię bardzo mocno… już niedługo się zobaczymy…- mówi mój chłopak.
-…odliczam dni…- mówię.
-Sil śpi?- pyta.
-Nie… Bawi się w kojcu… Zaraz będę ją odwoziła do opiekunki…
-Polubiła ją?
-Tak, w ogóle za mną nie płacze, jak wychodzę…
Dzwoni dzwonek do drzwi.
-Poczekaj chwilkę…
-Kto to?
-Nie wiem…
Otwieram drzwi, a przed nimi stoi listonosz.
-Czy to dom Państwa Styles?- pyta mężczyzna trzymając beżową kopertę  w dłoniach.
-Ja… nazywam się… to znaczy… tak…
-Proszę o podpis tutaj.
Mężczyzna podsuwa mi kartkę do podpisania.
-Co to jest?- pytam.
-Niestety nie wiem…- mówi i kiwa głową na do widzenia.
Przykładam telefon do ucha.
-Dostaliśmy jakiś list.- mówię do telefonu i otwieram go. Białe zaproszenie na ślub.
-Jaki?- pyta Harry.
-Zaproszenie na ślub mojego brata.- mówię z uśmiechem.
-Naprawdę? Na kiedy?
-Początek września… Kurczę muszę dziś pojechać do niego i do Leigh…
-Koniecznie… Gracie… Przepraszam, ale za chwilkę wchodzimy na scenę… Kocham was.
-My ciebie też. Papa. 
**** 
Dziękuję za ostatnie komentarze doceniam, że mimo wakacji jesteście ze mną :) Rozdział za tydzień xx.

8 komentarzy:

  1. Tak poważnie się zrobiło, gdy Harry wspominał o oświadczynach. Mam nnadzieję, że wkrótce te gadnia przeistoczą się w jakieś czyny :p Eh dla mnie Grace w ogóle nie powinna narazie pracować, jestem po stronie Hazzy jeśli chodzi o tą sprawe. Kto normalny pracuje jeszcze po nocach w nocy liczy się tylko łółżko maybe szybki numerek ;) Ale cóż to jej życie :)
    Już myślałam, że po tym telefonie Harry się obrazi o tych striptizerów i te głupie żarty i coś w końcu będzie a tu dupa... :(
    Jestem cierpliwa...
    Chyba jestem cierpliwa...
    Miłego tygodnia x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak to się ciągnie i wiem, że oczekujesz czegoś wow, ale naprawdę musisz poczekać xx.

      Usuń
  2. Cudowny :*
    xxkasiaxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :) Kocham: *

    Czekam na next

    Zapraszam też do siebie na coraz bardziej zwariowane opowiadanie o Poli ( niedługo, zmieniam adres bloga, ale narazie jest taki sam )
    http://polishdirectionersjestspoko.blogspot.com/?m=1
    albo po tytule: Love and Friendship


    Pozdrawiam Panna Domka

    OdpowiedzUsuń
  4. Super i nie wierz jeśli ktoś powie inaczej ☺️

    OdpowiedzUsuń