piątek, 29 kwietnia 2016

Rozdział 147



Wzdycham z uśmiechem i zamykam oczy czując, jak promienie słoneczne dotykają mojej skóry. Poprawiam się na leżaku i wyciągam ciało na nim, jest perfekcyjnie.
-Matko...- słyszę głos Anne.-...jak ja dawno się tak dobrze nie czułam...- mówi, na co chichoczę.
-Racja...- zgadzam się z nią.-...uwielbiam leżeć na słońcu...
-Ja też, ale u nas to graniczy z cudem, żeby była pogoda do opalania.
-Ma pani rację, na wyspach jest z tym bardzo krucho... Ja w NY mam trochę więcej słońca, więc w wolny dzień kładę się na tarasie i leżę.
-Szczęściara...- mówi Anne, a ja chichoczę.
Nagle czuję, jak zimne palce dotykają mnie u dolnych pachwin, zrywam się, a Harry chichocze.
-Nie dotykaj mnie, jak wychodzisz z wody!- mówię.
-Bo co...- mówi odważnie.
-Naprawdę chcesz wiedzieć co?- unoszę brwi dając mu dobrze do zrozumienia, że chodzi o noc.
-Dobra...- mówi naburmuszony.
Anne się śmieje.
-Grace, gratuluję!- mówi i wystawia mi rękę, bym dała jej piątkę, robię to i obydwie się śmiejemy.
-Matka i narzeczona mają jakieś tajne pakty, a ja wychodzę na tym najgorzej.- mówi pod nosem.- Idę tam, gdzie jest wszystko sprawiedliwe i nie ma feministek. Silver!- nawołuje małą, która skacze w piasku.
My cały czas się śmiejemy i nabijamy się z Hazzy, który się bulwersuje. Kilkanaście minut później wstaję z leżaka, by lekko się rozprostować... Poprawiam strój.
 i sięgam po czapkę z daszkiem dla Hazzy i kapelusza dla Sil. Nakładam im na głowy i kucam patrząc co budują.
-Co to?- pytam mojej małej.
-Zamek dla smoków, który ochrania księżniczkę...- mówi i wskazuje podziemny tunel.-...a tu parkują rycerze, którzy chcą ją ukraść...
-Pięknie...- uśmiecham się i poprawiam jej nakrycie głowy. Harry ma rozplątane włosy, więc ściągam mu czapkę, związuję mu je i nakładam czapkę daszkiem do tyłu. Harry wsypuje dłonią piasek do wiaderka i słucha, jak Silver  tłumaczy mu, co ma dokładnie robić. Kucam za nim i składam mu całusa na plecach. Obraca twarz i uśmiecha się lekko, przytulam się od tyłu i obserwuję poczynania mojej rodziny. Anne zasnęła, więc by nie dostała udaru kładę jej na twarz czapkę, słońce jest super mocne. Robię masę zdjęć Harry'emu i Silver, jak się bawią, aż w końcu moja mała się denerwuje.
-Mamusia nie chcę więcej zdjęć...- mówi wbijając z siłą łopatkę w piasek.
-Dobrze, kochanie, przepraszam...
Siadam na piasku w stronę słońca i wyleguję się podpierając lekko rękoma z tyłu. Harry zaczepia mnie łaskocząc po stopie, albo zsuwając lekko gumkę od majtek.
Wracam na leżak i sama zasypiam. Śnią mi się bardzo dziwne rzeczy, ale to chyba głowa zmęczona jest słońcem...
Budzę się, gdy już Anne nie śpi i siedzi na brzegu leżaka pijąc wodę. Z kolei Harry (tutaj z ręką na sercu wyzwałabym go od naprawdężnych, gdyby nie mama Twist i nasza córka) bawi się świetnie lejąc zimną wodę na moje rozgrzane ciało, wzdrygam się cała i przeklinam cicho pod nosem, zrywam się z leżaka i Harry zaczyna przede mną uciekać.
-Chodź tu Styles!- krzyczę, a on śmieje się głośno.
Doganiam go, gdy już jesteśmy po kostki w wodzie i wskakuję mu na plecy, pod wpływem siły przewracamy się do wody z wielkim pluskiem. Wynurzam się i zaczynam piszczeć, bo woda jest tak zimna, Harry łapie mnie i przerzuca sobie przez ramię idąc głębiej, biję go, kopię, ale on pozostaje niewzruszony i do tego gryzie mi łydkę.
-Co ty jakiś pieprzony wampir jesteś?- krzyczę, a on wtedy wrzuca mnie do wody. Wypływam na górę i wypluwam słoną wodę.
-Nienawidzę cię!- piszczę, a on wybucha śmiechem i do mnie podpływa.
-Pamiętaj...- mówi i łapie mnie za biodra mocno do siebie przyciskając.- Od nienawiści do miłości...- dodaje.
Oplatam go rękoma wokół karku i czuję, jak jego ręka, zmierza ku mojej kobiecości.
-Co ty...- spoglądam w jego oczy.
-Nie mogę się tobą do cholery nacieszyć, ciągle mi mało twoje ciała... Jakbym mógł to uprawiałbym z tobą seks całą dobę i w każdym miejscu, byśmy doszli do takiego momentu, gdzie nie będziemy mieli siły się podnieść ze swoich ciał...- mówi, a ja wpijam mu się w usta. Jego dłonie dotykają mojego ciała, a ja robię się bardziej zachłanna na jego usta, moje dłonie położone na karku jadą w dół jego pleców przy okazji mocno wbijając paznokcie. Przybliżam się bliżej niego i uśmiecham się, gdy jego dłonie wsuwają się pod majtki i ściskają moje pośladki.
-Dlaczego nie możemy być teraz w apartamencie…- mówi mi w usta.
Puszczam jego wargi i spoglądam na nie.
-Mamy całą noc Styles…- mówię i przykładam usta do jego dolnej wargi, lekko ją muskam patrząc mu w oczy… Zaraz odsuwam się do niego i odpływam.
-Gdzie idziesz?- pyta.
-Nie wiem, jak ty, ale ja tu zamierzam się opalić… Więc wychodzę…
-No nie wychodź jeszcze…- mówi Harry i podpływa do mnie.
-Harry słońce czeka na mnie!
-Nie! Chcę zrobić coś z tobą!- mówi łapiąc mnie za dłoń.
-Zrobimy to w nocy!- mówię.
-Nie o to mi chodzi, ale cieszę się, że pamiętasz…- uśmiecha się.
-Więc o co chodzi?- pytam odgarniając włosy do tyłu.
-Pocałujmy się pod wodą…- mówi mi.
Na mojej twarzy rośnie uśmiech.

Retrospekcja
-Pocałowałbym cię, wiesz?
-A ja ciebie bym pocałowała…
Podniosłam okulary z nosa i widziałam jak na plaży jest trzech, którzy robią zdjęcia… Shit. Ściągnęłam okulary sobie i Hazzie.
-Co ty planujesz?
-Głęboki wdech na trzy.
-1… 2… 3…
Wzięłam głęboki wdech i zanurkowałam. A pod wodą… Od razu połączyliśmy swoje usta ze sobą. Przylgnęłam kurczowo do ciała Stylesa i nie chciałam w ogóle się odrywać, było mi tak dobrze z nim. Całowaliśmy się dopóki nie zabrakło nam oddechu. Gdy tylko wynurzyliśmy się spod wody zaczęłam brać głębokie oddechy, aby niedobór powietrza w moich płucach się wyrównał. Uśmiechnęłam się szeroko i opłynęłam Harry’ego. Wskoczyłam mu na plecy i szepnęłam: Możesz mnie zanieść teraz na plażę. Niepostrzeżenie pocałowałam go za uchem, a on przyciągnął moje nogi do siebie. Zaczął powoli iść w stronę plaży.
***

Podpływam do niego z powrotem, a on się szeroko uśmiecha.
-Grace…- mówi przyciągając mnie do swojego ciała.
-Głęboki wdech na 1… 2… 3…- mówię i zanurzamy się łącząc ze sobą usta. Czuję się, jakby świat się zatrzymał dosłownie… Jakby wszystko stanęło i jedynymi istotami, których czas nie dotyczy jesteśmy my we dwoje. Tym pocałunkiem z dwóch ciał tworzy się jedno. Piękne, pełne wzajemnie miłości, nadziei, pożądania i namiętności. Dotyk, którym nawzajem się obdarowujemy jest jak iskra za każdym razem, gdy opuszek palca jest na ciele tej drugiej osoby… Dotyk, który wyczuwam na lędźwiach, pośladkach jest po prostu uzależniający i absolutnie nie chcę, by się kończył… Mam mocno zaciśnięte oczy, by tylko słona woda się nie do nich nie dostała… Usta Harry’ego w połączeniu z tym, jak dotyka moje ciało jest czymś, co nie chcę, by się kończyło… Chcę jednego… Więcej i więcej… Chcę go więcej, chcę więcej jego ust, dotyku, seksu, chcę go całego mieć, posiadać.
Biorę głęboki wdech, gdy tylko się wynurzamy.
-Ile tam byliśmy?- pytam dysząc.
-Nie wiem, ale miałem wrażenie, jakby stanął czas…- mówi dotykając dłońmi moich policzków.
Uśmiecham się wpatrując w jego piękne oczy, które zresztą są trochę zaczerwienione od słonej wody.
-Ja też miałam takie wrażenie…- mówię mu i łączę nasze usta w pocałunku, który znów wszystko zatrzymuje. Gdy nasze usta się stykają wydaje mi się, jakby jego były z aksamitu, który jest tak potwornie delikatny, że nie mogę. Oplatam nogi wokół bioder Harry’ego przyciągając go mocno do siebie, od razu nasze usta robią się bardziej zachłanne i potrzebują więcej, więcej, znacznie więcej dotyku ust drugiej osoby… To jest magiczne uczucie, inaczej nazwać tego nie można…
-Kocham Cię…- szepczę mu w usta, na co on się uśmiecha i składa mały pocałunek na mojej dolnej wardze.
-Kocham cię mocniej…- mówi, na co przytulam się do niego.
Nagle piętrząca się, ogromna fala zalewa nas i wynurzamy się dopiero spod wody w odległości kilku metrów od siebie.
-Wiatr się wzmógł…- mówi Harry ocierając oczy i wyciąga do mnie dłoń. Postanawiamy udać się na leżaki, trochę się ogrzać.
Harry niesie mnie na plecach i śmieje się, gdy mówię mu głupoty na ucho.
-Mamusia!- piszczy Sil.- A gdzie ty byłaś?- pyta.
-W wodzie, z tatusiem…- mówię i schodzę z pleców mojego ukochanego, podchodzę do niej i biorę na rączki, jest taka cieplutka…
-Bawiłam się z babcią…- mówi mała wskazując na zrobione babki.
-Cieszę się, a to jakieś ciasto?- pytam wskazując palcem na największą babkę.
-Tak, to tort urodzinowy dla wujka Nialla, bo on ma niedługo urodzinki…- mówi z podekscytowaniem.
-Pamiętam, właściwie to jutro ma urodziny, będziesz musiała zadzwonić do niego z życzeniami…
Kiwa główką.
Harry kładzie się na moim leżaku i wyciąga długie ciało. Leżak jest na niego za mały, więc jego stopy wystają poza, Silver chichocze.
-Ale tata jest wielki!- mówi, a ja parskam śmiechem.
-Prawdziwi mężczyźni są duzi…- mówi Hazz, a jego mama kręci głową z uśmiechem.
-Oczywiście…- mówię pod nosem śmiejąc się.
-Co to znaczy prawdziwy mężczyzna?- pyta Silver, a ja poprawiam jej kapelusz.
-No synu… słuchamy…- mówi Anne, a ja zaczynam się śmiać.
-Prawdziwy mężczyzna córciu, to mężczyzna odważny, silny, miły, kulturalny, romantyczny, umięśniony, z pięknym uśmiechem oraz nieziemsko przystojny… a no i do tego… najlepszy ojciec pod słońcem…
-O kurde, ale masz napompowane ego…- mówię, a Anne parska śmiechem.
-A ty taki jesteś?- pyta Silver tatę.
-Oczywiście, że tak…- odpowiada jej.
-Wujek Niall jest przystojny…- mówi Silver, a ja i Anne zaczynamy się głośno śmiać, odstawiam Silver na piasek.
-A ja nie jestem?- pyta ją Harry.
-Jesteś moim tatusiem, najlepsiejszym na świecie, ale to wujek Niall jest najprzystojniejszy…- mówi z szerokim uśmiechem chcąc przytulić się do tatusia.
Muszę się odwrócić, bo zaczynam się dusić od śmiechu.
-…on będzie moim mężem…- mówi Silver uśmiechając się pięknie.
-Po moim trupie…- mówi Harry, a Anne łapie się za brzuch od śmiechu.

(…)

Harry
-Ale się podpaliłam…- mówi Grace oglądając swoje plecy.
-Pieką?- pytam wchodząc do łazienki, gdzie jest.
-Nie, aż tak bardzo, ale dotknij… zobacz, jaką mam gorącą skórę…- odwraca się do lustra.
-Parzysz… Ale na noc ci posmaruję pianką, powinno ci pomóc…- mówię całując ją w spieczoną łopatkę.
Grace uśmiecha się szeroko i wiesza mi się na szyję, patrzę na nią i gdy tylko nieświadomie oblizuje usta mam jeden cel.
Jak najszybciej znaleźć się z nią w łóżku…
-Ile mamy do kolacji?- pytam ją cicho.
-Silver teraz śpi, więc pewnie godzinę…- odpowiada.
Na mojej twarzy rośnie uśmiech, automatycznie na jej też, moje dłonie zsuwają z jej pośladków świeżo założone białe, koronkowe majtki. Spadają na jej uda, a potem zsuwają się po łydkach w dół, aż do kostek. Ciągle patrzę jej w oczy i nie odrywając od nich wzroku jak najdelikatniej odpinam stanik, by tylko nie sprawić jej bólu, gdy słyszę, jak miękko spada na ziemię i mam przed sobą nagą dziewczynę moich snów dobrze wiem, co robić dalej. Pozostają spięte włosy, które, gdy tylko odpinam klamrę spadają gładko na jej plecy i ramiona. Mój wzrok spada na jej nagie, niewyobrażalnie piękne ciało… Przyciągam ją delikatnie bliżej i muskam jej usta.
-Przyprawiasz mnie o szczyt samym widokiem…- mówię jej prosto w usta, po czym moja ukochana zamyka oczy. Całuję ją najpierw delikatnie, by ją trochę rozbudzić, ale chwilkę później zapominam o tym, byleby ją mieć jak najbliżej. Grace sunie dłońmi po moim torsie, a ja przyciskam ją plecami do zimnych kafelków w łazience, chyba podniecenie całkowicie ją omamiło, bo nie czuje bólu… Przynajmniej tego nie okazuje. Nasze wargi płoną namiętnością i pożądaniem, czuję, że jest mi gorąco… Boże płonę…
-Jesteś niesprawiedliwy…- mówi niskim głosem prosto w moje usta.
-Czemu?- pytam łapiąc za jej lewą pierś.
-Bo ja jestem naga, a ty nie…- mówi, na co odrywam się od niej, zagryza wargę i tak jak ja jej wcześniej, ona teraz mi zsuwa bokserki i robi to niewyobrażalnie seksownie. Gdy tylko ściągam z łydek bokserki, patrzę na Grace, która przechyliła głowę na bok i obserwuje mnie z zainteresowaniem. Unosi brew i łapie za moje biodra mnie bliżej do niej. Przylegam do niej, a ona patrzy na mnie wymownie, jakby chciała mi dać do zrozumienia, że czeka… Gdy tylko rozsuwam jej uda i unoszę tak, by oplatała mnie w biodrach na jej ustach pojawia się zadziorny uśmiech…
-No dawaj Styles…- mówi i oblizuje wargi.
Wchodzę w nią i automatycznie łączę jej usta z moimi w drapieżnym pocałunku, Grace wyjękuje mi w usta przekleństwo, co tylko mnie nakręca i to cholernie mnie nakręca… Słowa nie opiszą, jak bardzo mnie podnieca.
Zaczynam się poruszać, a ona zagryza dolną wargę i marszczy brwi, głośno oddychając.
-Och Harry…- wyjękuje, a na moich ustach pojawia się zadziorny uśmiech.
Wiem, że jej dobrze… Nigdy nie narzekała…
-Ćśśśś…- mówię wprost do jej ust.- Skup się na przyjemności…- robię mocniejsze pchnięcie i obserwuję, jak jej mina zmienia się z każdym kolejnym ruchem. Z każdym kolejnym doznaniem… Nie wiem ile czasu jesteśmy w tej pozycji, ale wkrótce Grace się odzywa…
-Harry plecy mnie bolą…- mówi przerywając każde słowo wdechem.
Odrywam ją od ściany w łazience i kładę na łóżko, po czym kontynuuję całując jej klatke piersiową, mostek, szyję, obojczyki, czuję, jak jej dłoń, tylko dociska moją głowę w miejsca, które pieszczę. Koło mojego ucha słyszę ciche jęki i głośne oddechy.
-Harry…- szepcze i nagle wypina klatkę piersiową do góry dotykając piersiami mojego torsu.
Kiedy zacząłem się z nią kochać 4 lata temu, wiedziałem jak zajebista jest w łóżku już po pierwszym razie, ale za każdym razem, kiedy się łączymy uświadamiam sobie, że zawsze mnie zaskakuje, więc nie znam jej całkowicie... Nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy, gdzie, o której godzinie będzie mi kazała się rozbierać i bawić się z nią… Tym mnie najbardziej kręci… Że jest nieobliczalna… Całkowicie nieobliczalna...
-O cholera!- wykrzykuje, a ja chichoczę w jej szyję składając tam pocałunki, które tylko bardziej na nią działają.
-Nie śmiej się!- mówi i przeklina pod nosem.
-Nie śmieję się…- mówię podnosząc twarz, by spojrzeć na nią. Ma zamknięte oczy, które raz są bardziej, a raz mniej ściśnięte, przy każdym ruchu… Nagle wbija cholernie mocno paznokcie w moje żebra i jej uda zaczynają drżeć… Już? Wykonuję mocne i szybkie pchnięcia, bym ja też mógł już zacząć szczytować… I tak się staję… Dokładnie wtedy, kiedy ona… Ja też doświadczam nieba…
Kładę się obok niej i czekam, aż nasze oddechy się wyrównają… Wkrótce moja ukochana z szerokim uśmiechem kładzie się swoim nagim ciałem na moim (nogi ma po zewnętrznej stronie moich ud) i podpiera brodę dłonią, podczas, gdy jej druga dłoń okręca sobie moje loki wokół palców. Patrzy mi w oczy i uśmiecha się, ja też się uśmiecham, ale nie wymawiam żadnego słowa. Upajam się chwilą, kiedy to jesteśmy sami ze sobą… Grace nie podpiera już brody i palce dłoni, która ją podtrzymywała, dotykają struktury moich ust. Lekko muska je opuszkami palców przyglądając się im dokładnie, uśmiecham się, gdy widzę jej fascynację moimi ustami, kiedy marszczy brwi i opuszkiem obrysowuje kontury moich ust. Ona podnosi na mnie wzrok i też się uśmiecha. Podnosi się wyżej, tak by zatopić twarz w mojej szyi. Sunę dłonią po jej kręgosłupie i czuję, jak ustami lekko dotyka skóry na mojej szyi, skubiąc lekko zębami i zwliżając językiem owe miejsca.
Z kręgosłupa przenoszę się na jej pośladki, które lekko szczypię i wtedy przy moim uchu jestem w stanie słyszeć ciche westchnienia mojej ukochanej…
-Mmm…- słyszę i z uśmiechem całą dłonią ujmuję pośladek.
-Harry…- szepcze cicho i całuje mnie za uchem. Dobrze wie, jak uwielbiam gdy robi to dokładnie tam…
Język zjeżdża w dół, aż do szyi, wypina przy okazji pośladki, pocałunkami obdarowuje moje jabłko Adama, a także kości obojczyków, tatuaże jaskółek, mostek na klatce piersiowej, brzuch, brzuch, brzuch, brzuch, wytatuowane gałązki i biodra. Unoszę głowę, by zobaczyć, czy swoimi ustami zrobi to o czym myślę, ale nie chcę tego… Uśmiecham się, gdy ona znów idzie w górę. Wbija lekko paznokcie w moje ciało, co jest podniecające…
Czy istnieje coś, co zrobi Grace i nie będzie to podniecające?
Nie, nie istnieje…
Dochodzi do mojej brody i wtedy siada mi na pasie, włosy zaczesuje do tyłu i patrzy na mnie. Kładę sobie dłonie pod głowę i z uśmiechem obserwuję, co ona chce zrobić. Czy to możliwe, że nie odezwaliśmy się jeszcze ani słowem?
Obserwuje mój tors z uwagą, ale jej uśmiech wywołują moje ręce… Nachyla się tak, że prawie nad twarzą mam jej piersi, nie odrywam od nich wzroku, nie da rady… Grace dłonią dotyka moich bicepsów i gdy jeszcze bardziej je napinam szeroko się uśmiecha. Zauważa, na co się patrzę i unosi brew. Siada mi na pasie, pośladkami dotykając mojego przyrodzenia. Swoimi dłońmi zakrywa piersi, a ja marszczę brwi z niezadowolenia… Nagle je odkrywa i moje niezadowolenie znika… Oj jestem tego pewien… Grace opuszcza na nie wzrok i zaraz znów je zakrywa dłońmi. Cholera, czy ona chce mnie wnerwić? Biorę dłoń spod głowy i gdy chcę złapać jej dłonie odsuwa dłonie. Kręci lekko biodrami i uśmiecha się szeroko. Ale się ze mną droczy… Nie lubię tego… Jestem zbyt niecierpliwym człowiekiem…
Gdy kręci biodrami widzę, że jej sprawia to coraz większą przyjemność, odchyla głowę do tyłu i zagryza wargę.
I wszystko pewnie by się skończyło kolejną serią fantastycznych doznań, gdyby nie krzyk naszej córki i walenie do drzwi. Obydwoje patrzymy na drzwi oraz poruszającą się klamkę.
-Mamusia!- piszczy Silver.
Wracam wzrokiem na Grace, a ona wstaje z moich bioder i rzuca mi bokserki. Idzie do łazienki, gdzie narzuca majtki i siłuje się ze stanikiem, ubieram bokserki, ale widzę, że Grace nie może poradzić sobie z założeniem ramiączek przez spalone plecy.
-Pomogę ci…- mówię i nakładam je jej, całując przy okazji obydwie łopatki.
-Otwórz potworkowi…- mówi mi, a ja się uśmiecham i odwracam ją do siebie. Całuję ją w usta soczyście i z uśmiechem wychodzę z łazienki.
Otwieram drzwi i Silver wpada do środka.
-Ile mam czekać!- wybucha, a my patrzymy na nią zszokowani.
-Spaliśmy…- mówi Grace, a ja kiwam głową.
-Ja też spałam, a teraz babcia śpi…- mówi.
-Skoro babcia śpi, to czemu tak krzyczałaś?- Gracie unosi brwi i krzyżuje ręce na piersiach.
-Bo mnie nikt nie słyszał, jak pukałam…- wzrusza ramionami, prawie parskam śmiechem i nie mogę uwierzyć, że jeszcze niedoszła trzylatka mówi takie rzeczy.
-Spaliśmy…- mówię i biorę małą na ręce.- My też jesteśmy zmęczeni po plaży…
Grace uśmiecha się pod nosem i balsamuje sobie nogi, mała siada na naszym łóżku i przytula się do poduszki. Obserwuje mnie i zaczepia mnie dotykając paluszkiem nogi. Śmieje się.
-Kocham cię tatusiu…- mówi tak po prostu.
Przenoszę na nią wzrok i uśmiecham się szeroko.
-Ja ciebie też kocham księżniczko…- mówię i kładę się obok niej. Mała przybliża się i daje mi buziaka w policzek.
Grace wygląda z łazienki oparta głową o framugę drzwi i przyrzekam, że jej oczy są zaszklone. Patrzy na Silver i odwraca się, wchodzi w głąb łazienki.
-Szybko idź do mamy i powiedz, że ją kochasz…- szepczę małej do ucha, a ona zeskakuje z łóżka i biegnie.
-Mamusia! Kocham cię!- piszczy i słyszę buziaki.
Uśmiecham się szeroko i nakładam dżinsowe spodenki.

(…)
Po kolacji zaprowadzam Silver do pokoju jej i mamy. Mała ubrana w pidżamki kładzie się do łóżka, a moja mama smaruje twarz kremem.
-Kiedy to zrobisz?- pyta mama.
-Jutro wieczorem…- mówię.- Zajmiesz się Sil?
-Jasne…- uśmiecha się.- Pewnie, że się nią zajmę…
-Super…- mówię z uśmiechem.- Pójdę na chwilę do recepcji i zapytam, czy sala kinowa na pewno jest zarezerwowana…
-Załatw dzis wszystko, żebyś miał jutro spokój...- mówi mama, a ja ją całuję w czoło, potem składam buziaka na policzku Silver i życzę jej snów o księżniczkach.
Zjeżdżam windą na dół i podchodzę do recepcji, kobieta, która przyjmowała nas dwa dni temu uśmiecha się do mnie.
-Słucham Panie Styles? Wszystko w porządku z apartamentami?- pyta.
-Tak, dziękuję, jest wszystko ok. Przychodzę zapytać o salę kinową, prosiłem o zarezerwowanie jej na jutrzejszą noc.- mówię, a ona kiwa głową.
-Tak, panie Styles, wszystko jest gotowe, to co ma się tam pojawić będzie na swoim miejscu, a ja osobiście tego dopilnuję...- mówi uśmiechając się przez co nie widzę jej skośnych oczu.
-To fantastycznie, bardzo dziękuję...- mówię.- Dobrej nocy...- mówię kobiecie i wracam na górę do mojej ukochanej.
Gdy wchodzę do środka leży na łóżku i trzyma.piankę do smarowania pleców. Ściaga crop top, w którym zamierza spać i kładzie się na brzuchu. Smaruję jej plecy, mówi, że ją pieką, ale gdy dmucham mam wrażenie, że zasypia.
-Gorąco tu...- mówi Grace.
-Czemu nie włączyłaś klimatyzacji?- pytam zakręcając piankę.
-Klima nie jest w naszym języku...- mówi.- A ja nie chciałam niczego popsuć...
Podchodzę do pilocika i włączam ustawiając odpowiednią temperaturę.
-Opłaca się podróżować po świecie...
Grace uśmiecha się. Jestem padnięty, po całym dniu, więc zaraz pewnie zasnę jak zabity.
-Podasz mi dwie tabletki z brązowej buteleczki w łazience?
Kiwam głową i idę po nie. Są bez wieczka, więc nie wiem, jaką mają funkcję.
-Antykoncepcja?- pytam ją, a ona uśmiecha się pod nosem.
-Nie, to witaminy...- mówi podnosząc tułów. Łyka je i popija wodą.
-Na co?- pytam.
-Na lepsze funkcjonowanie...- mówi po przełknięciu, po czym oddaje mi szklankę i kładzie głowę na poduszce zamykając oczy.
-Ale po co?- pytam zaciekle.
Grace wzdycha cicho.
-Ginekolog po tej akcji z ciążą stwierdziła, że jestem osłabiona, więc mam brać witaminy...
-Czemu jesteś osłabiona?- pytam.
-Przez stres, pracę itp.
-Zaharowujesz się...- mówię jej czule.- Nie możesz tyle pracować...
-Ale to jest super!- mówi Grace.- Kampanie, reklamy, zdjęcia... Uwielbiam sesje. Kręci mnie to...
Kręcę głową, a ona się uśmiecha.
-Skoro teraz masz urlop musisz korzystać i dużo spać...- mówię jej, na co kiwa głową.
-Cicho! Właśnie chcę to zrobić...- mówi, na co się uśmiecham i idę umyć zęby.
Po chwili kładę się koło niej i wklepuję pozostałości pianki. Właściwie jej plecy tylko troszkę jeszcze się świecą od mazi.  Z plaży słychać dobrze szum wody i to on sprawia, że moje powieki są jeszcze cięższe... Całuję Grace w tył głowy i zgaszam lampkę.
Jutro będzie wielki dzień...

*****
Ja mam 8 dni wolnego high life! Komentujcie, co sądzicie! I buziaki xx.

7 komentarzy:

  1. Mam cztery dni wolnego (3 gim., załamałam rękę , skręciłam kostke jak wychodziłam z szpitala ,a najlepsze jest to , że jeszcze się przeziębiłam -to wszystko w jeden tydzień, jest pech.
    A co do rozdziału to mam nadzieje,że ta sala kinowa=zaręczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. omg to jak masz 8 dni wolnego to może zrobisz jakiś maraton( nawet taki malutki ) bo to jest tak superrr <3
    nie mogę się doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu kochanie niestety nie, rozdziały mam wyliczone co do dnia, a poza tym niedługo wystawienie ocen, a walczę o stypendium dla najlepszej uczennicy, więc nadrabiam i jeszcze raz nadrabiam :) Buziak! Xx. Camille.

      Usuń
    2. ohh okej kochanie <3
      tylko zapytałam,życze ci abys dostała to styendium xx

      Usuń
  3. Jak czytałam ten rozdział to śmiechu nie mogłam powstrzymać. Jest mega. Już odliczam dni do kolejnego rozdziału. Mam nadzieje że będą to zaręczyny. Już nie mogę się doczekać:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze nie moge sie nastepnego.doczekac!!😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuper . Czekam na zareczyny

    OdpowiedzUsuń