Wzdycham z uśmiechem i zamykam oczy czując, jak promienie słoneczne dotykają mojej skóry. Poprawiam
się na leżaku i wyciągam ciało na nim, jest
perfekcyjnie.
-Matko...- słyszę
głos Anne.-...jak ja
dawno się tak dobrze nie czułam...- mówi, na co
chichoczę.
-Racja...- zgadzam się z nią.-...uwielbiam leżeć
na słońcu...
-Ja też, ale u nas to graniczy z cudem, żeby była pogoda do opalania.
-Ma pani rację, na wyspach jest z tym bardzo krucho... Ja w NY mam
trochę więcej słońca, więc w wolny dzień kładę się na tarasie i leżę.
-Szczęściara...- mówi Anne, a ja chichoczę.
Nagle czuję, jak zimne palce dotykają mnie u dolnych
pachwin, zrywam się,
a Harry chichocze.
-Nie dotykaj mnie, jak wychodzisz z wody!- mówię.
-Bo co...- mówi odważnie.
-Naprawdę chcesz wiedzieć co?- unoszę brwi dając mu dobrze do zrozumienia, że chodzi o noc.
-Dobra...- mówi naburmuszony.
Anne się śmieje.
-Grace, gratuluję!- mówi i wystawia mi rękę, bym dała jej piątkę, robię to i obydwie się śmiejemy.
-Matka i narzeczona mają jakieś tajne pakty, a ja
wychodzę na tym najgorzej.-
mówi pod nosem.- Idę
tam, gdzie jest wszystko sprawiedliwe i nie ma feministek. Silver!- nawołuje małą, która skacze w
piasku.
My cały czas się śmiejemy
i nabijamy się
z Hazzy, który się
bulwersuje. Kilkanaście
minut później wstaję z leżaka, by lekko się rozprostować... Poprawiam strój.
i sięgam po czapkę z daszkiem dla Hazzy i
kapelusza dla Sil. Nakładam
im na głowy i kucam patrząc co budują.
-Co to?- pytam mojej małej.
-Zamek dla smoków, który ochrania księżniczkę...- mówi i wskazuje
podziemny tunel.-...a tu parkują
rycerze, którzy chcą
ją ukraść...
-Pięknie...-
uśmiecham się i poprawiam jej
nakrycie głowy.
Harry ma rozplątane
włosy, więc ściągam mu czapkę, związuję mu je i nakładam czapkę daszkiem do tyłu. Harry wsypuje dłonią piasek do wiaderka i słucha, jak Silver tłumaczy mu, co ma dokładnie robić. Kucam za nim i składam mu całusa na plecach. Obraca twarz i uśmiecha się lekko, przytulam się od tyłu i obserwuję poczynania mojej
rodziny. Anne zasnęła,
więc by nie dostała udaru kładę jej na twarz czapkę, słońce jest super mocne.
Robię masę zdjęć Harry'emu i Silver,
jak się bawią, aż w końcu moja mała się denerwuje.
-Mamusia nie chcę więcej
zdjęć...- mówi wbijając z siłą łopatkę w piasek.
-Dobrze, kochanie, przepraszam...
Siadam na piasku w stronę słońca i wyleguję się podpierając lekko rękoma z tyłu. Harry zaczepia mnie łaskocząc po stopie, albo
zsuwając lekko gumkę od majtek.
Wracam na leżak i sama zasypiam. Śnią
mi się bardzo dziwne rzeczy,
ale to chyba głowa
zmęczona jest słońcem...
Budzę
się, gdy już Anne nie śpi i siedzi na brzegu
leżaka pijąc wodę. Z kolei Harry (tutaj
z ręką na sercu wyzwałabym go od naprawdę różnych, gdyby nie mama Twist
i nasza córka) bawi się
świetnie lejąc zimną wodę na moje rozgrzane ciało, wzdrygam się cała i przeklinam cicho
pod nosem, zrywam się
z leżaka i Harry zaczyna
przede mną
uciekać.
-Chodź tu Styles!- krzyczę, a on śmieje się głośno.
Doganiam go, gdy już jesteśmy po kostki w wodzie i wskakuję mu na plecy, pod wpływem siły przewracamy się do wody z wielkim
pluskiem. Wynurzam się
i zaczynam piszczeć,
bo woda jest tak zimna, Harry łapie
mnie i przerzuca sobie przez ramię idąc
głębiej, biję go, kopię, ale on pozostaje
niewzruszony i do tego gryzie mi łydkę.
-Co ty jakiś pieprzony wampir jesteś?- krzyczę, a on wtedy wrzuca
mnie do wody. Wypływam
na górę i wypluwam słoną wodę.
-Nienawidzę cię!-
piszczę, a on wybucha śmiechem i do mnie podpływa.
-Pamiętaj...- mówi i łapie mnie za biodra mocno do siebie przyciskając.- Od nienawiści do miłości...- dodaje.
Oplatam go rękoma wokół karku i czuję, jak jego ręka, zmierza ku mojej kobiecości.
-Co ty...- spoglądam w jego oczy.
-Nie mogę się
tobą do cholery nacieszyć, ciągle mi mało twoje ciała... Jakbym mógł to uprawiałbym z tobą seks całą dobę i w każdym miejscu, byśmy doszli do takiego
momentu, gdzie nie będziemy
mieli siły się podnieść ze swoich ciał...- mówi, a ja wpijam
mu się w usta. Jego dłonie
dotykają mojego ciała, a ja robię się bardziej zachłanna na jego usta, moje
dłonie położone na karku jadą w dół jego pleców przy okazji mocno wbijając
paznokcie. Przybliżam się bliżej niego i uśmiecham się, gdy jego dłonie wsuwają
się pod majtki i ściskają moje pośladki.
-Dlaczego nie możemy być teraz w apartamencie…- mówi
mi w usta.
Puszczam jego wargi i spoglądam na nie.
-Mamy całą noc Styles…- mówię i przykładam usta do
jego dolnej wargi, lekko ją muskam patrząc mu w oczy… Zaraz odsuwam się do niego
i odpływam.
-Gdzie idziesz?- pyta.
-Nie wiem, jak ty, ale ja tu zamierzam się opalić…
Więc wychodzę…
-No nie wychodź jeszcze…- mówi Harry i podpływa do
mnie.
-Harry słońce czeka na mnie!
-Nie! Chcę zrobić coś z tobą!- mówi łapiąc mnie za
dłoń.
-Zrobimy to w nocy!- mówię.
-Nie o to mi chodzi, ale cieszę się, że pamiętasz…-
uśmiecha się.
-Więc o co chodzi?- pytam odgarniając włosy do tyłu.
-Pocałujmy się pod wodą…- mówi mi.
Na mojej twarzy rośnie uśmiech.
Retrospekcja
-Pocałowałbym cię, wiesz?
-A ja ciebie bym pocałowała…
Podniosłam okulary z nosa i widziałam jak na plaży
jest trzech, którzy robią zdjęcia… Shit. Ściągnęłam okulary sobie i Hazzie.
-Co ty planujesz?
-Głęboki wdech na trzy.
-1… 2… 3…
Wzięłam głęboki wdech i zanurkowałam. A pod wodą… Od
razu połączyliśmy swoje usta ze sobą. Przylgnęłam kurczowo do
ciała Stylesa i nie chciałam w ogóle się odrywać, było mi tak dobrze z
nim. Całowaliśmy się dopóki nie zabrakło nam oddechu. Gdy tylko
wynurzyliśmy się spod wody zaczęłam brać głębokie oddechy, aby niedobór
powietrza w moich płucach się wyrównał. Uśmiechnęłam się szeroko i opłynęłam
Harry’ego. Wskoczyłam mu na plecy i szepnęłam: Możesz mnie zanieść teraz na plażę. Niepostrzeżenie pocałowałam go
za uchem, a on przyciągnął moje nogi do siebie. Zaczął powoli iść w stronę
plaży.
***
Podpływam do niego z powrotem, a on się szeroko
uśmiecha.
-Grace…- mówi przyciągając mnie do swojego ciała.
-Głęboki wdech na 1… 2… 3…- mówię i zanurzamy się
łącząc ze sobą usta. Czuję się, jakby świat się zatrzymał dosłownie… Jakby
wszystko stanęło i jedynymi istotami, których czas nie dotyczy jesteśmy my we
dwoje. Tym pocałunkiem z dwóch ciał tworzy się jedno. Piękne, pełne wzajemnie
miłości, nadziei, pożądania i namiętności. Dotyk, którym nawzajem się
obdarowujemy jest jak iskra za każdym razem, gdy opuszek palca jest na ciele
tej drugiej osoby… Dotyk, który wyczuwam na lędźwiach, pośladkach jest po
prostu uzależniający i absolutnie nie chcę, by się kończył… Mam mocno
zaciśnięte oczy, by tylko słona woda się nie do nich nie dostała… Usta
Harry’ego w połączeniu z tym, jak dotyka moje ciało jest czymś, co nie chcę, by
się kończyło… Chcę jednego… Więcej i więcej… Chcę go więcej, chcę więcej jego ust,
dotyku, seksu, chcę go całego mieć, posiadać.
Biorę głęboki wdech, gdy tylko się wynurzamy.
-Ile tam byliśmy?- pytam dysząc.
-Nie wiem, ale miałem wrażenie, jakby stanął czas…-
mówi dotykając dłońmi moich policzków.
Uśmiecham się wpatrując w jego piękne oczy, które
zresztą są trochę zaczerwienione od słonej wody.
-Ja też miałam takie wrażenie…- mówię mu i łączę
nasze usta w pocałunku, który znów wszystko zatrzymuje. Gdy nasze usta się
stykają wydaje mi się, jakby jego były z aksamitu, który jest tak potwornie
delikatny, że nie mogę. Oplatam nogi wokół bioder Harry’ego przyciągając go
mocno do siebie, od razu nasze usta robią się bardziej zachłanne i potrzebują
więcej, więcej, znacznie więcej dotyku ust drugiej osoby… To jest magiczne
uczucie, inaczej nazwać tego nie można…
-Kocham Cię…- szepczę mu w usta, na co on się
uśmiecha i składa mały pocałunek na mojej dolnej wardze.
-Kocham cię mocniej…- mówi, na co przytulam się do
niego.
Nagle piętrząca się, ogromna fala zalewa nas i
wynurzamy się dopiero spod wody w odległości kilku metrów od siebie.
-Wiatr się wzmógł…- mówi Harry ocierając oczy i
wyciąga do mnie dłoń. Postanawiamy udać się na leżaki, trochę się ogrzać.
Harry niesie mnie na plecach i śmieje się, gdy mówię
mu głupoty na ucho.
-Mamusia!- piszczy Sil.- A gdzie ty byłaś?- pyta.
-W wodzie, z tatusiem…- mówię i schodzę z pleców mojego
ukochanego, podchodzę do niej i biorę na rączki, jest taka cieplutka…
-Bawiłam się z babcią…- mówi mała wskazując na
zrobione babki.
-Cieszę się, a to jakieś ciasto?- pytam wskazując
palcem na największą babkę.
-Tak, to tort urodzinowy dla wujka Nialla, bo on ma
niedługo urodzinki…- mówi z podekscytowaniem.
-Pamiętam, właściwie to jutro ma urodziny, będziesz
musiała zadzwonić do niego z życzeniami…
Kiwa główką.
Harry kładzie się na moim leżaku i wyciąga długie
ciało. Leżak jest na niego za mały, więc jego stopy wystają poza, Silver
chichocze.
-Ale tata jest wielki!- mówi, a ja parskam śmiechem.
-Prawdziwi mężczyźni są duzi…- mówi Hazz, a jego
mama kręci głową z uśmiechem.
-Oczywiście…- mówię pod nosem śmiejąc się.
-Co to znaczy prawdziwy mężczyzna?- pyta Silver, a
ja poprawiam jej kapelusz.
-No synu… słuchamy…- mówi Anne, a ja zaczynam się
śmiać.
-Prawdziwy mężczyzna córciu, to mężczyzna odważny,
silny, miły, kulturalny, romantyczny, umięśniony, z pięknym uśmiechem oraz
nieziemsko przystojny… a no i do tego… najlepszy ojciec pod słońcem…
-O kurde, ale masz napompowane ego…- mówię, a Anne
parska śmiechem.
-A ty taki jesteś?- pyta Silver tatę.
-Oczywiście, że tak…- odpowiada jej.
-Wujek Niall jest przystojny…- mówi Silver, a ja i
Anne zaczynamy się głośno śmiać, odstawiam Silver na piasek.
-A ja nie jestem?- pyta ją Harry.
-Jesteś moim tatusiem, najlepsiejszym na świecie,
ale to wujek Niall jest najprzystojniejszy…- mówi z szerokim uśmiechem chcąc
przytulić się do tatusia.
Muszę się odwrócić, bo zaczynam się dusić od
śmiechu.
-…on będzie moim mężem…- mówi Silver uśmiechając się
pięknie.
-Po moim trupie…- mówi Harry, a Anne łapie się za
brzuch od śmiechu.
(…)
Harry
-Ale się podpaliłam…- mówi Grace oglądając swoje
plecy.
-Pieką?- pytam wchodząc do łazienki, gdzie jest.
-Nie, aż tak bardzo, ale dotknij… zobacz, jaką mam
gorącą skórę…- odwraca się do lustra.
-Parzysz… Ale na noc ci posmaruję pianką, powinno ci
pomóc…- mówię całując ją w spieczoną łopatkę.
Grace uśmiecha się szeroko i wiesza mi się na szyję,
patrzę na nią i gdy tylko nieświadomie oblizuje usta mam jeden cel.
Jak najszybciej znaleźć się z nią w łóżku…
-Ile mamy do kolacji?- pytam ją cicho.
-Silver teraz śpi, więc pewnie godzinę…- odpowiada.
Na mojej twarzy rośnie uśmiech, automatycznie na jej
też, moje dłonie zsuwają z jej pośladków świeżo założone białe, koronkowe
majtki. Spadają na jej uda, a potem zsuwają się po łydkach w dół, aż do kostek.
Ciągle patrzę jej w oczy i nie odrywając od nich wzroku jak najdelikatniej
odpinam stanik, by tylko nie sprawić jej bólu, gdy słyszę, jak miękko spada na
ziemię i mam przed sobą nagą dziewczynę moich snów dobrze wiem, co robić dalej.
Pozostają spięte włosy, które, gdy tylko odpinam klamrę spadają gładko na jej
plecy i ramiona. Mój wzrok spada na jej nagie, niewyobrażalnie piękne ciało… Przyciągam
ją delikatnie bliżej i muskam jej usta.
-Przyprawiasz mnie o szczyt samym widokiem…- mówię
jej prosto w usta, po czym moja ukochana zamyka oczy. Całuję ją najpierw
delikatnie, by ją trochę rozbudzić, ale chwilkę później zapominam o tym, byleby
ją mieć jak najbliżej. Grace sunie dłońmi po moim torsie, a ja przyciskam ją
plecami do zimnych kafelków w łazience, chyba podniecenie całkowicie ją
omamiło, bo nie czuje bólu… Przynajmniej tego nie okazuje. Nasze wargi płoną
namiętnością i pożądaniem, czuję, że jest mi gorąco… Boże płonę…
-Jesteś niesprawiedliwy…- mówi niskim głosem prosto
w moje usta.
-Czemu?- pytam łapiąc za jej lewą pierś.
-Bo ja jestem naga, a ty nie…- mówi, na co odrywam
się od niej, zagryza wargę i tak jak ja jej wcześniej, ona teraz mi zsuwa
bokserki i robi to niewyobrażalnie seksownie. Gdy tylko ściągam z łydek
bokserki, patrzę na Grace, która przechyliła głowę na bok i obserwuje mnie z
zainteresowaniem. Unosi brew i łapie za moje biodra mnie bliżej do niej.
Przylegam do niej, a ona patrzy na mnie wymownie, jakby chciała mi dać do
zrozumienia, że czeka… Gdy tylko rozsuwam jej uda i unoszę tak, by oplatała
mnie w biodrach na jej ustach pojawia się zadziorny uśmiech…
-No dawaj Styles…- mówi i oblizuje wargi.
Wchodzę w nią i automatycznie łączę jej usta z moimi
w drapieżnym pocałunku, Grace wyjękuje mi w usta przekleństwo, co tylko mnie
nakręca i to cholernie mnie nakręca… Słowa nie opiszą, jak bardzo mnie
podnieca.
Zaczynam się poruszać, a ona zagryza dolną wargę i
marszczy brwi, głośno oddychając.
-Och Harry…- wyjękuje, a na moich ustach pojawia się
zadziorny uśmiech.
Wiem, że jej dobrze… Nigdy nie narzekała…
-Ćśśśś…- mówię wprost do jej ust.- Skup się na
przyjemności…- robię mocniejsze pchnięcie i obserwuję, jak jej mina zmienia się
z każdym kolejnym ruchem. Z każdym kolejnym doznaniem… Nie wiem ile czasu
jesteśmy w tej pozycji, ale wkrótce Grace się odzywa…
-Harry plecy mnie bolą…- mówi przerywając każde
słowo wdechem.
Odrywam ją od ściany w łazience i kładę na łóżko, po
czym kontynuuję całując jej klatke piersiową, mostek, szyję, obojczyki, czuję,
jak jej dłoń, tylko dociska moją głowę w miejsca, które pieszczę. Koło mojego
ucha słyszę ciche jęki i głośne oddechy.
-Harry…- szepcze i nagle wypina klatkę piersiową do
góry dotykając piersiami mojego torsu.
Kiedy zacząłem się z nią kochać 4 lata temu,
wiedziałem jak zajebista jest w łóżku już po pierwszym razie, ale za każdym
razem, kiedy się łączymy uświadamiam sobie, że zawsze mnie zaskakuje, więc nie
znam jej całkowicie... Nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy, gdzie, o której
godzinie będzie mi kazała się rozbierać i bawić się z nią… Tym mnie najbardziej
kręci… Że jest nieobliczalna… Całkowicie nieobliczalna...
-O cholera!- wykrzykuje, a ja chichoczę w jej szyję
składając tam pocałunki, które tylko bardziej na nią działają.
-Nie śmiej się!- mówi i przeklina pod nosem.
-Nie śmieję się…- mówię podnosząc twarz, by spojrzeć
na nią. Ma zamknięte oczy, które raz są bardziej, a raz mniej ściśnięte, przy
każdym ruchu… Nagle wbija cholernie mocno paznokcie w moje żebra i jej uda
zaczynają drżeć… Już? Wykonuję mocne i szybkie pchnięcia, bym ja też mógł już
zacząć szczytować… I tak się staję… Dokładnie wtedy, kiedy ona… Ja też
doświadczam nieba…
Kładę się obok niej i czekam, aż nasze oddechy się
wyrównają… Wkrótce moja ukochana z szerokim uśmiechem kładzie się swoim nagim
ciałem na moim (nogi ma po zewnętrznej stronie moich ud) i podpiera brodę
dłonią, podczas, gdy jej druga dłoń okręca sobie moje loki wokół palców. Patrzy
mi w oczy i uśmiecha się, ja też się uśmiecham, ale nie wymawiam żadnego słowa.
Upajam się chwilą, kiedy to jesteśmy sami ze sobą… Grace nie podpiera już brody
i palce dłoni, która ją podtrzymywała, dotykają struktury moich ust. Lekko
muska je opuszkami palców przyglądając się im dokładnie, uśmiecham się, gdy
widzę jej fascynację moimi ustami, kiedy marszczy brwi i opuszkiem obrysowuje
kontury moich ust. Ona podnosi na mnie wzrok i też się uśmiecha. Podnosi się
wyżej, tak by zatopić twarz w mojej szyi. Sunę dłonią po jej kręgosłupie i
czuję, jak ustami lekko dotyka skóry na mojej szyi, skubiąc lekko zębami i
zwliżając językiem owe miejsca.
Z kręgosłupa przenoszę się na jej pośladki, które
lekko szczypię i wtedy przy moim uchu jestem w stanie słyszeć ciche
westchnienia mojej ukochanej…
-Mmm…- słyszę i z uśmiechem całą dłonią ujmuję
pośladek.
-Harry…- szepcze cicho i całuje mnie za uchem.
Dobrze wie, jak uwielbiam gdy robi to dokładnie tam…
Język zjeżdża w dół, aż do szyi, wypina przy okazji
pośladki, pocałunkami obdarowuje moje jabłko Adama, a także kości obojczyków,
tatuaże jaskółek, mostek na klatce piersiowej, brzuch, brzuch, brzuch, brzuch,
wytatuowane gałązki i biodra. Unoszę głowę, by zobaczyć, czy swoimi ustami
zrobi to o czym myślę, ale nie chcę tego… Uśmiecham się, gdy ona znów idzie w
górę. Wbija lekko paznokcie w moje ciało, co jest podniecające…
Czy istnieje coś, co zrobi Grace i nie będzie to
podniecające?
Nie, nie istnieje…
Dochodzi do mojej brody i wtedy siada mi na pasie,
włosy zaczesuje do tyłu i patrzy na mnie. Kładę sobie dłonie pod głowę i z
uśmiechem obserwuję, co ona chce zrobić. Czy to możliwe, że nie odezwaliśmy się
jeszcze ani słowem?
Obserwuje mój tors z uwagą, ale jej uśmiech wywołują
moje ręce… Nachyla się tak, że prawie nad twarzą mam jej piersi, nie odrywam od
nich wzroku, nie da rady… Grace dłonią dotyka moich bicepsów i gdy jeszcze
bardziej je napinam szeroko się uśmiecha. Zauważa, na co się patrzę i unosi
brew. Siada mi na pasie, pośladkami dotykając mojego przyrodzenia. Swoimi
dłońmi zakrywa piersi, a ja marszczę brwi z niezadowolenia… Nagle je odkrywa i
moje niezadowolenie znika… Oj jestem tego pewien… Grace opuszcza na nie wzrok i
zaraz znów je zakrywa dłońmi. Cholera, czy ona chce mnie wnerwić? Biorę dłoń
spod głowy i gdy chcę złapać jej dłonie odsuwa dłonie. Kręci lekko biodrami i
uśmiecha się szeroko. Ale się ze mną droczy… Nie lubię tego… Jestem zbyt
niecierpliwym człowiekiem…
Gdy kręci biodrami widzę, że jej sprawia to coraz
większą przyjemność, odchyla głowę do tyłu i zagryza wargę.
I wszystko pewnie by się skończyło kolejną serią
fantastycznych doznań, gdyby nie krzyk naszej córki i walenie do drzwi.
Obydwoje patrzymy na drzwi oraz poruszającą się klamkę.
-Mamusia!- piszczy Silver.
Wracam wzrokiem na Grace, a ona wstaje z moich
bioder i rzuca mi bokserki. Idzie do łazienki, gdzie narzuca majtki i siłuje
się ze stanikiem, ubieram bokserki, ale widzę, że Grace nie może poradzić sobie
z założeniem ramiączek przez spalone plecy.
-Pomogę ci…- mówię i nakładam je jej, całując przy
okazji obydwie łopatki.
-Otwórz potworkowi…- mówi mi, a ja się uśmiecham i
odwracam ją do siebie. Całuję ją w usta soczyście i z uśmiechem wychodzę z
łazienki.
Otwieram drzwi i Silver wpada do środka.
-Ile mam czekać!- wybucha, a my patrzymy na nią
zszokowani.
-Spaliśmy…- mówi Grace, a ja kiwam głową.
-Ja też spałam, a teraz babcia śpi…- mówi.
-Skoro babcia śpi, to czemu tak krzyczałaś?- Gracie
unosi brwi i krzyżuje ręce na piersiach.
-Bo mnie nikt nie słyszał, jak pukałam…- wzrusza
ramionami, prawie parskam śmiechem i nie mogę uwierzyć, że jeszcze niedoszła
trzylatka mówi takie rzeczy.
-Spaliśmy…- mówię i biorę małą na ręce.- My też
jesteśmy zmęczeni po plaży…
Grace uśmiecha się pod nosem i balsamuje sobie nogi,
mała siada na naszym łóżku i przytula się do poduszki. Obserwuje mnie i
zaczepia mnie dotykając paluszkiem nogi. Śmieje się.
-Kocham cię tatusiu…- mówi tak po prostu.
Przenoszę na nią wzrok i uśmiecham się szeroko.
-Ja ciebie też kocham księżniczko…- mówię i kładę
się obok niej. Mała przybliża się i daje mi buziaka w policzek.
Grace wygląda z łazienki oparta głową o framugę
drzwi i przyrzekam, że jej oczy są zaszklone. Patrzy na Silver i odwraca się,
wchodzi w głąb łazienki.
-Szybko idź do mamy i powiedz, że ją kochasz…-
szepczę małej do ucha, a ona zeskakuje z łóżka i biegnie.
-Mamusia! Kocham cię!- piszczy i słyszę buziaki.
Uśmiecham się szeroko i nakładam dżinsowe spodenki.
(…)
Po kolacji
zaprowadzam Silver do pokoju jej i mamy. Mała ubrana w pidżamki kładzie się do
łóżka, a moja mama smaruje twarz kremem.
-Kiedy to zrobisz?-
pyta mama.
-Jutro wieczorem…-
mówię.- Zajmiesz się Sil?
-Jasne…- uśmiecha
się.- Pewnie, że się nią zajmę…
-Super…- mówię z
uśmiechem.- Pójdę na chwilę do recepcji i zapytam, czy sala kinowa na pewno
jest zarezerwowana…
-Załatw dzis
wszystko, żebyś miał jutro spokój...- mówi mama, a ja ją całuję w czoło, potem
składam buziaka na policzku Silver i życzę jej snów o księżniczkach.
Zjeżdżam windą na
dół i podchodzę do recepcji, kobieta, która przyjmowała nas dwa dni temu
uśmiecha się do mnie.
-Słucham Panie
Styles? Wszystko w porządku z apartamentami?- pyta.
-Tak, dziękuję, jest
wszystko ok. Przychodzę zapytać o salę kinową, prosiłem o zarezerwowanie jej na
jutrzejszą noc.- mówię, a ona kiwa głową.
-Tak, panie Styles,
wszystko jest gotowe, to co ma się tam pojawić będzie na swoim miejscu, a ja
osobiście tego dopilnuję...- mówi uśmiechając się przez co nie widzę jej
skośnych oczu.
-To fantastycznie,
bardzo dziękuję...- mówię.- Dobrej nocy...- mówię kobiecie i wracam na górę do
mojej ukochanej.
Gdy wchodzę do
środka leży na łóżku i trzyma.piankę do smarowania pleców. Ściaga crop top, w
którym zamierza spać i kładzie się na brzuchu. Smaruję jej plecy, mówi, że ją
pieką, ale gdy dmucham mam wrażenie, że zasypia.
-Gorąco tu...- mówi
Grace.
-Czemu nie włączyłaś
klimatyzacji?- pytam zakręcając piankę.
-Klima nie jest w
naszym języku...- mówi.- A ja nie chciałam niczego popsuć...
Podchodzę do pilocika
i włączam ustawiając odpowiednią temperaturę.
-Opłaca się
podróżować po świecie...
Grace uśmiecha się.
Jestem padnięty, po całym dniu, więc zaraz pewnie zasnę jak zabity.
-Podasz mi dwie
tabletki z brązowej buteleczki w łazience?
Kiwam głową i idę po
nie. Są bez wieczka, więc nie wiem, jaką mają funkcję.
-Antykoncepcja?-
pytam ją, a ona uśmiecha się pod nosem.
-Nie, to
witaminy...- mówi podnosząc tułów. Łyka je i popija wodą.
-Na co?- pytam.
-Na lepsze
funkcjonowanie...- mówi po przełknięciu, po czym oddaje mi szklankę i kładzie
głowę na poduszce zamykając oczy.
-Ale po co?- pytam
zaciekle.
Grace wzdycha cicho.
-Ginekolog po tej
akcji z ciążą stwierdziła, że jestem osłabiona, więc mam brać witaminy...
-Czemu jesteś
osłabiona?- pytam.
-Przez stres, pracę
itp.
-Zaharowujesz
się...- mówię jej czule.- Nie możesz tyle pracować...
-Ale to jest super!-
mówi Grace.- Kampanie, reklamy, zdjęcia... Uwielbiam sesje. Kręci mnie to...
Kręcę głową, a ona
się uśmiecha.
-Skoro teraz masz
urlop musisz korzystać i dużo spać...- mówię jej, na co kiwa głową.
-Cicho! Właśnie chcę
to zrobić...- mówi, na co się uśmiecham i idę umyć zęby.
Po chwili kładę się
koło niej i wklepuję pozostałości pianki. Właściwie jej plecy tylko troszkę
jeszcze się świecą od mazi. Z plaży
słychać dobrze szum wody i to on sprawia, że moje powieki są jeszcze cięższe...
Całuję Grace w tył głowy i zgaszam lampkę.
Jutro będzie wielki
dzień...
*****
Ja mam 8 dni wolnego high life! Komentujcie, co sądzicie! I buziaki xx.
*****
Ja mam 8 dni wolnego high life! Komentujcie, co sądzicie! I buziaki xx.
Mam cztery dni wolnego (3 gim., załamałam rękę , skręciłam kostke jak wychodziłam z szpitala ,a najlepsze jest to , że jeszcze się przeziębiłam -to wszystko w jeden tydzień, jest pech.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to mam nadzieje,że ta sala kinowa=zaręczyny :)
omg to jak masz 8 dni wolnego to może zrobisz jakiś maraton( nawet taki malutki ) bo to jest tak superrr <3
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego xx
Uuu kochanie niestety nie, rozdziały mam wyliczone co do dnia, a poza tym niedługo wystawienie ocen, a walczę o stypendium dla najlepszej uczennicy, więc nadrabiam i jeszcze raz nadrabiam :) Buziak! Xx. Camille.
Usuńohh okej kochanie <3
Usuńtylko zapytałam,życze ci abys dostała to styendium xx
Jak czytałam ten rozdział to śmiechu nie mogłam powstrzymać. Jest mega. Już odliczam dni do kolejnego rozdziału. Mam nadzieje że będą to zaręczyny. Już nie mogę się doczekać:-)
OdpowiedzUsuńKurcze nie moge sie nastepnego.doczekac!!😍
OdpowiedzUsuńSuuper . Czekam na zareczyny
OdpowiedzUsuń