czwartek, 9 czerwca 2016

Rozdział 153



Wsiadam do auta z Theresą i kierowca rusza.
-Wybraliśmy już zaproszenia...- mówię pokazując asystentce, jakiego dokonaliśmy wyboru.
-Śliczne...- mówi Tess patrząc w ekran mojego telefonu.-Ile gości zapraszacie?
-Mówiąc szczerze to licząc pogubiłam się... Wiesz, rodzina to wyjdzie ok. 50 osób, ale dochodzą przyjaciele i jeszcze tyle ludzi z wytwórni Harry'ego i ode mnie z Vogue'a... Mam listę osób z wytwórni Harry'ego, więc dziś musisz mi pomóc wypisać wszystkich z Vogue'a...
-W porządku...- mówi Theresa.


Jej telefon dzwoni i odbiera go, mowa jest o mnie, ale ja zajmuję się wymyślaniem, kogo jeszcze zaprosić.
Moja asystentka kończy rozmowę chwilę później...
-Dzwonili z Calvina Kleina, chcą ci zaproponować suknię...
Otwieram szeroko oczy, a Theresa już coś wypisuje w googlu.
-A przepraszam bardzo skąd oni wiedzą...- mówię.
-Stąd...- mówi Theresa i podaje mi swój telefon.

"Wiedzieliśmy, że to kiedyś nadejdzie! Grace Moore i Harry Styles biorą ślub! Wg doniesień z jednego ze sklepów jubilerskich w Nowym Jorku, para zamówiła już obrączki, które mają być grawerowane i pięknie zdobione! Co na to para? Czy oficjalnie podadzą informację o ślubie? A może to kolejna ciąża przymusiła ich do takiego kroku?

Przypomnijmy, że Grace i Harry są już zaręczeni prawie 3 lata i wciąż spekulowano o nadchodzącym wydarzeniu, aż w końcu! Czekajcie na zdjęcia i informacje" 

Dailymail.com


-Szlag.- mówię pod nosem.
-Mówiąc szczerze Gracie to kwestią czasu było, że wyjdzie to na jaw. Jesteście zbyt popularni, żeby to ukryć, bo taki sklep jubilerski dostanie trochę pieniędzy i wszystko wypapla.
Wzdycham cicho.
-Myślałam, że się obędzie bez szumu... Skutecznie unikałam paparazzich jeżdżąc do zameczku, ale i tak nic to nie dało...
Dojeżdżamy do agencji, gdzie mam mieć sesję do magazynu Flare... Theresa wysiadając z auta dostaje kolejny telefon i mówi, że to Dolce&Gabbana. Kręcę głową ze zrezygnowaniem i wchodzę do środka. Tam jedziemy na piętro, gdzie czeka na nas ekipa przygotowawcza i fotograf i technicy.
Siadam na fotelu i jestem przygotowywana do sesji. Theresa wisi na telefonie, bo stale dzwonią do niej projektanci. Gdy dzwoni siódmy każę jej wyłączyć telefon, ona robi tak i kręci snapy moim telefonem z sesji. Zdjęcia wychodzą szybko i bardzo ciekawie. Postanawiamy udać się na małe zakupy na piątą aleję, gdzie będę miała możliwość kupienia trochę rzeczy i uzupełnienia szafy. Jadąc autem w radiu zaczyna grać nowy singiel chłopaków "Drag Me Down" słyszałam go wcześniej, więc śpiewam głośno, a Theresa śmieje się ze mnie, podczas gdy ja próbuję jak najlepiej naśladować chłopaków. Mam dziś wywiad w nowojorskim radiu, więc jeszcze przed zakupami muszę pojechać do domu, by się przebrać.
Godzinę później siedzę w siedzibie radia i zanoszę się śmiechem, słysząc najnowsze plotki o 15 ciąży.
-Wiedzą lepiej ode mnie, czy aby jestem w tej ciąży, czy nie...
-Myślę, że powinnaś jeszcze raz powiedzieć wszystkim tabloidom, na wypadek szesnastej ciąży.- mówi, na co się śmieję.
-Uwaga portale nie-jestem-w-ciąży!
Dziennikarz, się śmieje, a ja z uśmiechem biorę do ust łyka wody.
-Czyli to już potwierdzone...- uśmiecha się dziennikarz.- Ale jest jeszcze jedna ważna sprawą, która ostatnio poruszyła prasa plotkarska, jest fakt, że ty i Harry zamierzacie się pobrać...- mówi.
-No pewnie...- mówię.
-Czyli planujecie ślub? Kiedy? Kto będzie zaproszony?
-Zwolnij...- śmieję się.- Miałam na myśli to, że kiedyś na pewno.
Dziennikarz parska śmiechem.
-Myślałem, że mówisz, że teraz...
-Taki pomysł zostanie zrealizowany, gdy tylko będziemy gotowi...
-Mam nadzieję, że fani i my zostaną poinformowani.
-W miarę możliwości i rozwagi tak...
Spiker uśmiecha się i zapowiada kolejną piosenkę, która stanowi jedną ze statusu ulubionych.
-Uwaga! A teraz „Here” Alessii Care.

(...)
Wracam do mieszkania z Theresą po kilku kolejnych godzinach spędzonych w redakcji UV. Zrobiłyśmy listę osób, które powinnam zaprosić choćby na ślub, a na wesele przyjadą tylko najbliższe osoby.
Zamykam mieszkanie na klucz i włączam sobie czajnik, biorę szybki prysznic i narzucam pidżamy, biorę komputer i przeglądam strony projektantów oraz zdjęcia, które posypały mi się setkami, wysłane przez domy mody. Sączę herbatę słuchając drugim uchem "Jak poznałem waszą matkę", kilka z nich biorę sobie na pulpit, a sporo kasuję. Wysyłam całkiem sporo mamie, której obiecałam, że o wszystkich zmianach, pomysłach oraz o przygotowaniach mam ją informować, jako pierwszą. Tak więc wszystkie moje pozycje sukni wysyłam jej. Ziewam i biorę ostatniego łyka z kubka, odkładam komputer i zasypiam.

(...)
Wysiadam z samolotu razem z Theresą i ochroniarzami, idziemy po nasze bagaże, a ludzi stojący na lotnisko proszą o zdjęcia, robię kilka i daję kilka autografów, jeden z mężczyzn daje mi bukiecik kwiatów, za co dziękuję mu. Wychodzimy z lotniska, gdzie czeka na nas auto, które ma mnie zawieźć do domu. Wzdycham cicho wsiadając do auta, muszę pojechać po Silver do Gemmy.
Gdy widzę już dach swojego domu uśmiecham się i otwieram pilotem bramę. Kierowca wjeżdża, a ochroniarze wyciągają moje walizki, zanoszą mi je do domu, żegnam się z Theresą i oświadczam, że jesteśmy w stałym kontakcie. Wchodzę do czystego domu, bo podczas mojej przerwy przyszła sprzątaczka i wymyła wszystko. Zanoszę walizki na górę i zaczynam się ogarniać, robię pranie, przebieram się w dresy i związuję włosy. Mam kilka nieodebranych połączeń od mojego narzeczonego, który jest w trasie jeszcze trochę.
Oddzwaniam do niego i gdy słyszę jego zachrypnięty głos w słuchawce uśmiecham się szeroko.
-Hej piękna! Czemu nie odbierasz, przecież jesteś już w Londynie.
-A co ty mnie śledzisz?- pytam go zmywając makijaż.
-Wszystkie portale trąbią o tobie, że zdementowałaś plotki o ślubie...- Harry chichocze.
-Mam w końcu te zdolności.- uśmiecham się.
-Masz wiele zdolności, kochanie...- mówi Harry, a w tle słyszę krzyk Nialla:" Uwaga! Styles znów gada jak w seks-telefonie"
Zaczynam się śmiać.
-Oni wszystko słyszą, co czasami do mnie mówisz?
-Czasami usłyszą skrawek i uznają mnie za zboczeńca.
Chichoczę.
-Co robisz dziś?- pyta mnie.
-Porobię coś z Silver, a jutro jadę Paddington Hills, by zobaczyć, jak tam wszystko się przygotowuje.
-Super...- mruczy do słuchawki.
Zapada między nami cisza, a ja wzdycham cicho.
-Jeju Harry już dawno za tobą tak nie tęskniłam...- mówię zrezygnowanie.
Hazz chichocze.
-A to tylko dwa tygodnie...- mówi.
-Ja tego nie ogarniam, jak wyjeżdżasz na krótko to tak za tobą tęsknię, a jak na dłużej to mniej...
-Przepraszam co?- pyta.
Chichoczę.
-Może nie tęsknię mniej, ale...
-Tłumacz się Grace tłumacz...
Śmieję się.
-...lepiej to znoszę...- kontynuuję.
-Mhm... Fajnie...- mówi pod nosem.
-Oj Harry...- mówię.- I tak wiesz, jak bardzo cię kocham.
Harry chichocze po drugiej stronie, a ja kładę się na brzuchu na łóżku.
-Ja ciebie też bardzo kocham...- mówi cicho, na co uśmiecham się szeroko.
-A co porobimy, jak wrócę?- pyta.
-A co uważałbyś za właściwie do robienia, jak wrócisz?- pytam, a moje palce suną po satynowej pościeli.
-To i owo...- mruczy cicho, na co się uśmiecham.
-To i owo?- pytam złośliwie.
-W różnych miejscach... O różnych porach dnia i zdecydowanie chciałbym mieć zarezerwowane kilka godzinek...
-Coś się wykombinuje...- mówię cicho, a on cicho chichocze.
-No ja myślę...- mówi Hazz, po czym ciszę w tle przerywa głos Nialla, który informuje Hazzę, że mają wywiad.
-Słyszę, że cię wzywają, kochanie, leć...- mówię.
-Lecę, ale odezwę się. Kocham cię bardzo.
- Ja ciebie też. Papa.
Odkładam telefon i rozpakowuję się. Postanawiam przed odebraniem Silver pojechać na zakupy. Tak więc narzucam bluzę Harry'ego na plecy i czapkę z daszkiem, sięgam po torebkę. Poprawiam legginsy i zawiązuję buty. Wychodzę z domu i wsiadam do auta, jadę do pobliskiego supermarketu i chodzę po całym sklepie szukając produktów. Naładowuję prawie cały kosz, bo wiem, że trzeba zrobić w domu zapasy różnych rzeczy, nie tylko jedzenia. Przy okazji robię kilka zdjęć z osobami, które do mnie podchodzą i proszą. Szukając kolorowych płatków dla Silver przypomina mi się coś ważnego. Wykręcam numer do Lucy, która odbiera po kilku sygnałach.
-Co tam gwiazdo?- pyta przyjaciółka.
-Pojedziesz ze mną jutro do Paddington Hills?- pytam.
-Jasne...- mówi.- A daleko to?- pyta.
-Godzina drogi od Londynu...- mówię znajdując zgubę i pakując paczkę do kosza.
-W porządku...- mówi.- W takim razie do jutra.
-Pa kochana i dziękuję...
Wrzucam telefon do kieszeni i podążam dalej.

(...)
Następnego dnia jedziemy do dworku, gdzie odbędzie się wesele. Parkuję pod nim i odpinam pas, podczas gdy Gemma odpina pasy w foteliku Silver i wyciąga go z niej.
-Ale tu pięknie…- mówi Lucy, wysiadając.
-To prawda…- mówię.- Dobrze, że moja mama miała dobre oko i dojrzała to w gazecie.
-Byłaś w środku?- pyta Lucy.
-Nie… Tylko przejazdem widziałam go z daleka, bo był robiony remont i był zamknięty…- mówię
Łapię Sil za rękę i ze środka wychodzi kierownik, z którym to Harry kontaktował się.
-James Countwell… właściciel tego domu, bardzo mi miło panią poznać, pani Styles…- mówi wyciągając dłoń w moją stronę.
-Póki co to tylko do tej pani może się pan zwracać per Styles…- wskazuję na Gemmę, a ona się uśmiecha.- Grace Moore…- przedstawiam się mężczyźnie.
-Zapraszam do środka…- puszcza nas przodem, a ja wzdycham z podziwu widząc wnętrze zrobione absolutnie pięknie. Klasyka, harmonia, biel, beż… Nad nami jakieś 5 metrów nad ziemią wisi ogromny żyrandol. Teren samego salonu jest przeogromny i zastanawiam się, czy nie nazwać tego dworku, pałacykiem…
-Robi wrażenie…- mówi Gemma, a Silver mówi, że chce taki żyrandol w pokoju.
Idziemy dalej, mężczyzna tłumaczy, kiedy powstał ten gmach, opowiada jego historię i zaprowadza nas do jadalni, ta jest dwa razy większa od salonu i tutaj naprawdę jestem zachwycona…
-Planowaliśmy, aby w razie złej pogody tu umieścić stoły weselne, obliczyliśmy to na podstawie liczby gości przez państwa zaproszonych i ułożyliśmy to tak, by pozostało sporo miejsca na parkiet…- mówi, a ja kiwam głową.
-Jednakże, wesele odbędzie się w namiocie w ogrodach Paddington Hill pod wielkim namiotem…- mówi mężczyzna.
-Tak jak u mnie…- mówi Lucy, a ja kiwam głową.
Idziemy dalej i właściciel otwiera wielkie dębowe drzwi, które prowadzą do sali balowej, to tak śmiesznie brzki, ale tak to wygląda. Ta robi na mnie jeszcze większe wrażenie niż wcześniej, Silver wyrywa się i skacze na środku.
-To miejsce jest idealne...- mówi Gemma.
Zdecydowanie się z nią zgadzam.
-Czy na razie podoba się pani?- pyta mężczyzna, a ja kiwam głową.
Uśmiecha się.
-Ta część domu jest częścią główną, mamy tu jeszcze dwa skrzydła wschodnie i zachodnie, oraz całe drugie piętro i poddasze, wszędzie są sypialnie, tak więc w całej posiadłości znajduje się ok. 35 sypialni, niektóre są większe i mniejsze, dla osób indywidualnych oraz par...
Kiwam głową.
-Chciałabym zobaczyć część z nich oraz sypialnię nowożeńców...- mówię.
Dziewczyny chichoczą, a ja podbiegam i biorę Sil na ręce.
Wszystko okazuje się być piękne, jak piętro niżej, pokoje są naprawdę ładne, a nasza sypialnia to absolutna magia, tak fantastycznej sypialni jeszcze nie widziałam naprawdę... Wielkie zdobione łóżko, śliczna łazienka.
-Czy przed naszym ślubem jest tutaj jakaś uroczystość?- pytam.
-Tak, dwie konferencje, ale potem przez okrągłe dwa tygodnie rozpoczynamy przygotowania do ślubu państwa...- mówi.

(...)
Po powrocie do domu i rozmowie z Harry'm, podczas której wypełniałam zaproszenia i ustalałam, kto przychodzi z jego wytwórni, postanawiam skorzystać z tego, że mam czas, by wreszcie polecieć do Paryża i czegoś poszukać na ceremonię. Dzwonię do mamy, Gemmy, Anne, Eleanor i Lucy, Theresa jako moja asystentka też pojedzie. Umawiam się z nimi za kilka dni, zarezerwuję hotel w Paryżu, bo wszystkie nie zmieszczą się w moim mieszkaniu... Proszę Theresę o ogarnięcie wszystkich projektantów, którzy wysyłali swoje propozycje, obiecuje mi to zrobić. Gdy omawiam jej wszystko moja Sil schodzi na dół, kończę rozmowę i odkładam telefon.
-Mamusiu?- mówi idąc w moją stronę.
-Tak, słoneczko?- pytam.
Wyciąga rączki, bym wzięła ją, robię tak i ona wtula się w moją szyję.
-Coś nie tak?- pytam ją, a ona mruczy twierdząco.
-Tęsknię za tatusiem...- mówi mi do ucha.
Uśmiecham się szeroko.
-Oj ty moja koalo...- mówię, a ona się uśmiecha.- Tatuś też bardzo za tobą tęskni, bardzo, bardzo mocno...- mówię jej.- Ale niedługo wróci, więc nie masz się co martwić. Ja też za nim bardzo tęsknię...- mówię i całuję ją w czółko.
-Mamusiu, a ty mnie kochasz?- pyta, a ja patrzę na nią czule.
-Najmocniej na świecie, jesteś moją małą kruszynką, najpiękniejszą księżniczką, najfantastyczniejszą dziewczynką na świecie...- mówię jej całując ją po całej twarzy.
-Ja ciebie też bardzo kocham...- mówi przytulając się mocno.

*****
Miłego! A ja wracam do matematyki! :)

4 komentarze:

  1. Nie mogę doczekać się ślubu :) :)

    Powodzenia z matematyką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze ja chce slub juz!!😍😍 rozdzial boski💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabyś mi powiedzieć w którym rozdziale był ślub Lucy? ;)
    Albo podać link do niego?:)

    OdpowiedzUsuń