piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 79.



Gdy budzę się następnego dnia do policzka mam przyklejoną chusteczkę. Poduszka Hazzy, na której ostatnimi czasy śpię jest w plamach od tuszu, a ja sama wyglądam okropnie. Zwlekam się z łóżka i znów mi jest niedobrze. Zaraz biegnę do toalety i zostaję tam dobre 30 minut. Gdy po codziennej sesji czuję się lepiej biorę prysznic na zmianę zimny i ciepły, żeby się ogarnąć i doprowadzić do porządku. Wychodzę spod prysznica i biorę do ręki ręcznik. Jednak przed owinięciem się nim staję bokiem do lustra i spoglądam na wypukły brzuszek. Uśmiecham się i owijam ręcznikiem. Włączam wodę na zieloną herbatę i biorę masę witamin. Dziś mam ochotę na omleta z owocami, więc zabieram się do roboty. Włączam telewizor.
-Dziś w E! News…
-W Ameryce i Wlk. Brytanii na pierwszym miejscu znajdują się dziś zdjęcia nowej pary!
Kroję truskawki słuchając co mówią.
-… Kendall Jenner i Harry Styles…
Podnoszę wzrok i przycinam nożem palca. Syczę i wkładam go do ust.
-…byli widziani późnym wieczorem w restauracji Craig’s w Londynie…
Gdy zobaczyłam zdjęcie usiadłam na hokerze i wpatrywałam się w ekran TV.
-Jestem ciekawa co na to Grace Moore?- mówi druga prezenterka.
-…przypomnijmy, że jeszcze 2,5 tygodnia temu Harry Styles i Grace Moore byli widziani w jednej z londyńskich restauracji…

*pojawia się nasze zdjęcie*

-…i trzymali się za ręce…- dodaje kobieta.
-Ciekawe, jak rozwinie się relacja Jenner i Styles’a…
-Harry wyglądał na bardzo zdenerwowanego, gdy wyjeżdżał z parkingu, bo paparazzi obeszli całe auto i zrobili masę zdjęć jego i Jenner.
-Przy najbliższej okazji musimy zapytać Grace Moore o to…
-Obydwaj jej faceci zostali zabrani przez siostry Jenner… Czy to przypadek?
Prezenterzy patrzą na siebie i zmieniają temat.
-A teraz druga wielka sprawa! Brad Pitt i Angelina Jolie wzięli wyczekiwany ślub.
Wyłączam TV i szybko wkładam dłoń do zlewu. Opuszczam głowę z bezsilności… Szybko się pozbierał. Nie dał mi nawet odpowiedzi na moje ostatnie pytanie. Ale… Może to o to chodzi z Ken. Żebym dała mu spokój, skoro ma „dziewczynę”. Nie wierzę w tę jego miłość. Biorąc pod uwagę, jak bardzo ją obrażał ze mną. Wyłączam kran i robię śniadanie starając nie myśleć o tym. Jednak gdy wszystko leci mi z dłoni siadam na podłodze i wybucham płaczem.

Harry
-Ty z nią? Serio?- pyta Gemma.
-Nie wiem.
-Jak nie wiesz, Harry…
-Musiałem jakoś sobie czas zorganizować, a ona była bardzo zaangażowana i chciała się ze mną spotkać, więc się zgodziłem.
-Podoba ci się?- dopytuje mnie siostra, gdy nalewam sobie kawy.
-Nie jest brzydka, ale…
-…Grace jest lepsza…
-Ona nie jest lepsza, jest przepiękna, ale…
-Nie potrafisz jej wybaczyć…
Przeczę.
-Póki co… nie… wczoraj ją spotkałem, była z Leigh w sklepie z zabawkami, wybraliśmy tego samego misia…
-Naprawdę?- mówi Gem.
Kiwam głową.
-…trzymała w koszyku ubranko dziecięce…
Gemma wytrzeszcza oczy.
-Podejrzewam, że Leigh jest w ciąży…
Opuszczam głowę i podpieram głowę dłonią.
-Niewątpliwie za nią tęsknisz…- stwierdza.
-Tęsknię, ale… ta sprawa ciągnęła się długo i naprawdę boli mnie, że mi nie powiedziała.
-Rozumiem.
-Myślałem, że zemdleję jak ją zobaczyłem, wpadliśmy na siebie… Zapach jej perfum, szamponu, Jej zapach… Zabójcza mieszanka dla rozdartego serca…- mówię dołująco.
Wiem, że Gemma jest smutna z powodu tej całej sytuacji. A o mamie nie wspomnę… Gdy tylko pojechałem do H.Ch mama zapytała, gdzie Grace, a ja się rozpłakałem i wszystko opowiedziałem. Razem z Gem były po mojej i Grace stronie. Sądziły, że gdyby były w takiej sytuacji, nie powiedziałyby mi tak, jak Grace…
-Dlaczego?- pytam mamę.
-Bo wziąłbyś mnie za materialistkę  i tego bym nie chciała…
-Mówisz dokładnie jak ona…- burczę.
-Bo w tym miała rację… Ale z drugiej strony… Brak szczerości i ufności w związku to związek bez przyszłości.
-I to mnie boli najbardziej…- mówię.
-Skończmy ten temat…- mówi Gemma marszcząc brwi.- Jakie masz plany?
-Jutro jakiś wywiad w radiu. Za tydzień jedziemy do Nowego Jorku na jakąś sesję i wywiad, potem promocja w USA, tutaj i w Europie.
-Co to za magazyn, do którego macie sesję?
-GQ.
-Lubię ten magazyn…- śmieje się Gemma.

Grace
Lucy podczas wykładu z profesorem Turnerem próbuje mnie zmusić do powiedzenia Eleanor o ciąży.
-Ona ci potem nie wybaczy, jak jej nie powiesz…- powtarza się Lucy.
-Ale… Zrozum boję się… Boję się, że wymsknie jej się coś Louisowi…
-…ale tajemnicę z Justinem przetrzymała i do tego wiedziała pierwsza…
Zakrywam oczy dłońmi i próbuję ukryć emocje.
-Muszę to przemyśleć…- mówię.
-Koniecznie Grace, jesteśmy przyjaciółkami i ona powinna wiedzieć o czymś takim, nawet jeśli chodzi z Louisem. Jest godna zaufania i uważam, że taką tajemnicę możesz jej powierzyć…
-Przepraszam drogie panie…- zwraca się do nas profesor.- Przeszkadzam?
Przeczymy i przepraszamy.
-Może masz rację…- szepczę.
-Mam rację… Za dwa dni przyjeżdża do Londynu… Mogę zaprosić was do siebie na herbatę, kawę…
Kiwam głową i wsłuchuję się w dalszy ciąg.
(…)
Jest godzina 18:30, a ja wyszykowałam się dziś zbyt szybko.
Co chwilkę podchodzę do lustra i poprawiam włosy po raz dziesiętny dziś. Mój kombinezon jest trochę obcisły na biuście, który już chyba zaczął się powiększać i trochę na pupie, jednak na brzuchu jest dość luźny. Biorę do ręki torebkę oraz torbę na prezent, gdzie schowałam strój dla Lux. Przed wyjściem robię sobie zdjęcie i wstawiam je na IG. Po czym wychodzę. Taksówka dowozi mnie z 10 minutowym opóźnieniem. Rodzice Leigh, mama, Ben, Sean i Leigh siedzą przy stole. Zauważam Elliota i witam się z nim.
-Przepraszam za spóźnienie…- mówię i siadam.
Mama i mama Leigh pogrążone są w dyskusji, natomiast Ben zajął czas tacie Leigh. Sean jest uśmiechnięty i rozmawia ze mną i Leigh o jakichś pierdołach. Zamawiamy jedzenie i znów pogrążamy się w rozmowie. Elliot siada mi na kolanach i przytula główkę do moich piersi.
-Kocham cię Gracie…- mówi.
Uśmiecham się i całuję go w czoło,
-Ja ciebie też Elli.
-Jak się czujesz?- pyta.
-Dobrze…
-…a miałaś rano wymioty?
Spoglądam zdziwiona na brata i szepcze mu na ucho, że nie.
-Skąd ty wiesz takie rzeczy?
-Mama mówiła babci…
-…gumowe ucho…- dogryzam mu, a on się śmieje.
Przypomina mi tym tatę. Przytulam go mocno.
-Kocham cię łobuzie… Bardzo mocno…
-A jak będziesz mieć dziecko to będę mógł się z nim bawić?
-No jasne, że tak, ale musisz poczekać, aż będzie większe, od razu nie dasz rady, będzie spało, jadło i tak w kółko…
Jedzenie przychodzi, a na dworze się ściemnia. Zapalają się lampiony tworząc piękną atmosferę. Spożywając swoje dania czuję nagłą potrzebę pójścia do toalety. Jest już po 21:00. Wstaję z krzesła i mówię, że zaraz wrócę. Idę powoli, ale czuję, że paski od sandałów wbijają mi się skórę. Spuchły mi nogi. Schodzę na dół po schodkach i słyszę donośny śmiech Anne. Podnoszę szybko wzrok i moje oczy spotykają się z jego. Gemma lekko mi macha, a ja uśmiecham się. Harry odwraca wzrok i siada koło Lou. Ta uśmiecha się szeroko. Zmierzam powoli ku toalecie, gdy wesoły głos Lux woła mnie.
-Ciocia! Chodź do mamy i do mnie, ja mam dziś urodziny…
Uśmiecham się i kucam.
-Mam dla ciebie prezent, ale musisz pójść z ciocią piętro wyżej…- mówię dziewczynce.
Kiwa głową i biegnie powiedzieć mamie. Po czym wraca odprowadzana wzrokiem Toma, Lou, Anne, Gemmy i Harry’ego. Podchodzę do stołu i biorę prezent dla Lux, podczas gdy ona wita się kulturalnym: Dzień Dobry.
Przy schodach kucam i podaję jej prezent, składam szybkie życzenia. Odprowadzam Lux na dół, ale mała ciągnie mnie do stolika, więc nie mogę odmówić, choć boli to zbyt bardzo. Podchodzę wolno i witam się ze wszystkimi.
-Co słychać?- pyta Gem.
-Dobrze, studiuję… Zaliczyłam wszystkie egzaminy i zaliczą mi rok.
-Gratulacje.- odzywa się z uśmiechem Anne.
Nie straciłam sympatii, ani u jednej ani u drugiej.
-A jak z tańcem?- pyta Lou.
-Całkowicie zerwałam z tym.
Anne spogląda na Hazzę, który przygląda mi się. Boże… czuję to i w moich oczach zbierają się łzy. I wiem, że każdy to widzi.
Biorę się na odwagę.
Spoglądam na niego.
-Życzę ci wszystkiego co najlepsze z Kendall…- mówię, a Anne wstrzymuje oddech.
Oczy Hazzy są otwarte szeroko i niedowierza.
-…wyglądacie ze sobą pięknie…- dodaję bez krzty złośliwości, ale jedna z tych cholernych łez spływa po policzku.
-Tak…- kończę.- Pójdę już, mój brat ma się zaraz oświadczyć swojej dziewczynie.
Pożegnałam się i poszłam do toalety. Następnie wróciłam na górę i włączyłam się w rozmowę z mamą Leigh. W pewnym momencie Sean zabrał głos…
-Zaprosiłem was dziś nie tylko po to, żebyście się bardziej poznali. Chciałem, żeby dzisiejszy dzień stał się pamiętny dla mnie i dla Leigh.
Po czym zwrócił się do dziewczyny, wstając na nogi i łapiąc ją za dłoń.
-Leigh, jesteśmy ze sobą trzy lata i czuję, że jest nam pisane związać się do końca naszego życia…
Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia, natomiast obydwie mamy siedziały wryte i wzruszone.
-…kocham cię najmocniej na świecie i zrobiłbym dla ciebie wszystko, dlatego…
Sean klęka przed Leigh, a ona zakrywa usta. Z marynarki wyciąga pierścionek, który pomagałam mu wybierać.
-Leigh wyjdziesz za mnie?- pyta Sean z nadzieją w głosie.
Dziewczyna spogląda na niego, a z jej oczu płyną łzy. Kiwa głową i mówi cicho, że tak.
Mamy zaczynają płakać, a para przytula się mocno, całując jednocześnie. Na piętrze zaczyna panować gwar, bo składamy gratulacje parze.

(…)
-Boże, jak ja się stęskniłam wariatko!- krzyczy El, gdy wchodzę do mieszkania Lucy.
Śmieję się donośnie, gdy wyściskuje mnie na potęgę. Lucy stoi za kanapą i uśmiecha się szeroko. Mruga do mnie oczkiem i wstawia na gaz herbatę.
Ostatnie dwa dni przebiegły spokojnie, gdyby nie dręczący mnie paparazzi. To się stało chore i szczerze boję się co będzie jak pojedziemy do Nowego Jorku. Po zajęciach, które akurat ułożyły się od 9:00 do 17:00 wracałam samochodem do domu i leżałam w wannie przez kilka godzin oglądając stare odcinki „Przyjaciół”. Czas leciał. El przyjechała do Londynu na kilka dni i postanowiłam jej o wszystkim powiedzieć.
-Co tam? Jak tam? Opowiadaj…- mówi podekscytowana.
Ściągam płaszcz mokry od deszczu, a jestem ubrana wygodnie.
-Nie mów mi, że nie wiesz…- mówię do El siadając na fotelu.
Dziewczyna opiera się ciężko o oparcie kanapy.
-Lou ci powiedział?- pytam.
-Pytał mnie czy wiem o kontrakcie, a ja przytaknęłam i zrobił mi awanturę w domu…- mówi.- Że nic nie mówiłam.
-Ale jest ok. między wami?
-Taaa… Poobrażał się ze dwie godziny i potem znów było normalnie.
-Uff… To dobrze.
-Oni nie mają nic do ciebie…- mówi El po tym jak Lucy przynosi herbaty dla nas.
-W ogóle…- prycham.- Gdybym nie zaczęła rzygać, Zayn zostałby u mnie i kontynuował to, co chciał powiedzieć.
-Lou coś wspominał…
Gorący łyk herbaty rozlewa się po moim zmarzniętym ciele. Koniec sierpnia, a w Londynie 16 stopni i ulewa.
-Wracając…- kontynuuje Eleanor.- Niall, Liam i Lou nic do ciebie nie mają, prócz Zayna, który trochę się dąsa…- mówi El.- Udowodniłam Louisowi, że nie jesteś winna aż tak bardzo, jak mówi Zayn…
-…a Harry?
-Nie porusza twojego tematu, zachowuje wszystko w sobie…
-…a gdzie on mieszka?
-U Gemmy…- mówi Lucy mieszając swoją herbatę.
Na stoliku ląduje patera z ciastem.
-Widziałaś te zdjęcia Kendall?- pyta ostrożnie El.
Kiwam głową i podkurczam nogi na fotelu.
-Miałam tę przyjemność… Akurat oglądałam E! News, gdy o tym wspomnieli. On z nią na serio?- dopytuje El, a ona kiwa głową.
-Louis sam nie wie, bo tak jakby chciałam się dowiedzieć kilku faktów przed naszym spotkaniem. Powiedział mi, że Harry dostał od niej telefon i ona nalegała, a on nie miał nic do roboty, więc zgodził się na spotkanie. Ona od razu wsiadła w samolot i zjawiła się w Londynie.
Opuszczam głowę i wzdycham niespokojnie.
-Nie płacz Grace…- mówi Lucy podchodząc do mnie. Siada na oparciu fotela i przytulam się do niej.
-Boże, jest mi tak cholernie smutno…- mówię starając się opanować, które lecą i lecą. Lucy głaszcze mnie po głowie.
-…spieprzyłam wszystko…- mówię ocierając oczy.
-A ja mam odmienne zdanie…- mówi Eleanor po chwili ciszy wypełnionym moim żałosnym łkaniem.
Spoglądam na nią.
-Co?- pytam.
-Nie rozumiem, dlaczego się tak zachował… Wybaczyłby ci, zrozumiał, że nie robiłaś tego dla pieniędzy… Gdyby cię znał wiedziałby, że nie kłamiesz… A on cię uznał za materialistkę, przecież to jest niedorzeczne.
-To jest moja wina i powinnam mu powiedzieć o wszystkim na samym początku…
-Zrobiłabym dokładnie tak jak ty postąpiłaś… Skąd miałaś pewność, że możesz mu zaufać?
Idę do łazienki, by zmyć cały makijaż i później wracam do saloniku.
-Nie miałam pewności, ale Eleanor, ja go nigdy nie przestałam kochać, rozumiesz? Za każdym razem, gdy wrzeszczałam na niego, za każdym razem gdy go wyklinałam, za to że mnie zostawił dla dziecka i Ellis. Od momentu, gdy go poznałam się w nim zakochałam i teraz wiem, że nawet jeśli nie jesteśmy razem oddałabym za niego życie. On jest moim życiem i do cholery wszystko spieprzyłam. Doprowadziłam do tego, że teraz będę samotną…
Lucy spojrzała na mnie znacząco. Wstałam z fotela i podeszłam do torebki. Wyjęłam płytę i włączyłam ją do DVD.
-…będę samotną matką…- powiedziałam, gdy na ekranie TV plazmowego pojawiło się USG.
Eleanor otworzyła szeroko oczy i mało co nie upuściła kubka.
-Jestem w czwartym miesiącu ciąży i jest to dziecko Harry’ego.- oznajmiam.
Z jej pięknych oczu wypływają łzy i El wstaje z miejsca. Boję się, że chce wyjść, ale podchodzi do mnie i unosi mój sweterek do góry. Patrzy na brzuch i próbuje wykrzesać z siebie jakieś słowa, ale nie udaje jej się to. Po prostu ją przytulam. Lucy dołącza się do nas także wzruszona.
-Wiesz jaka płeć?- pyta wreszcie El, gdy siadamy zapłakane na kanapie.
-Jeszcze nie, ale przed wyjazdem na staż do NY chcę, abyście obydwie były obecne na USG.
El uśmiecha się szeroko.
-Ale Grace… Jak to się stało… Ty z nim spałaś?
Opowiadam całą historię od początku do końca.
-Ale życie jest pokręcone, co?- mówi El, która przerzuciła się na wino.- Tyle czasu utrzymywaliście to w tajemnicy. Godne braw. Udało się wam… Nikt się nie domyślał… Ja myślałam, że jesteście na etapie randek i w ogóle…
-…od początku zaczęło się z grubej rury…- śmieję się.
-Zmieńmy temat.- narzucam po chwili jedząc winogrona.
-Jadę na kilka dni na Dominikanę z Tylerem…- mówi Lucy.
-Na Dominikanę?- pytamy jednocześnie z El.
Lucy kiwa głową.
-Nasi rodzice kupili nam tam domek na klifie i 50 metrów od plaży. Jedziemy tam jeszcze przed naszym wyjazdem do NY.- zwraca się do mnie Lucy.
Kiwam głową.
-Ja i tak pojadę tam 2-3 dni wcześniej, muszę załatwić formalności związane z tą trasą Beyonce, bo jestem wpisana jako chętna na stanowisko tancerki, a poza tym muszę ogarnąć ten kontrakt z agencją tancerek i zrezygnować. Chcę się zobaczyć z Charity i w ogóle… Mam tam trochę spraw do ogarnięcia.
-Prawdopodobnie przylecę prosto z Dominikany do ciebie…- mówi Lucy popijając wino.
(…)
Nadszedł dzień USG. Tak jak zapowiadałam zabrałam ze sobą Eleanor i Lucy.
-Jak się czujecie?- zapytała mnie lekarka z uśmiechem.
-Bardzo dobrze, poza częstymi nudnościami.
-To się niedługo wyreguluje i poczujesz się wspaniale…
-Już się czuję…
-A nadmierne wydalanie moczu towarzyszy ci?
Kiwam głową.
-To wspaniale, znaczy to, że wszystko jest ok, ale zaraz ogarniemy się, czy aby na 100%. Proszę się położyć.
-Pani doktor, czy moje przyjaciółki mogą widzieć USG?
-Jasne…- śmieje się lekarka.
Wołam dziewczyny do środka i kładę się na kozetce. Kobieta oblewa mój brzuch żelem i dotyka brzucha ultrasonografem.
-O tu jesteś…- mówi lekarka uśmiechając się.- Twoje dziecko rośnie jak na drożdżach, spójrz…- wskazuje kobieta na ekran.- Ma już do końca wykształcony kręgosłup i kości, które póki co są z chrząstek. To jest 16 tydzień. Ciekawe, czy zobaczymy jaka płeć…
Kobieta wpatruje się w ekran.
-Na 80% to chłopiec…- mówi, a ja się uśmiecham.
Dziewczyny śmieją się i łapią za ręce.
-Ale czy na 100% się okaże za tydzień na wizycie…- lekarka uśmiecha się i podaje mi ręcznik papierowy.
-Pani doktor, ja nie będę mogła, bo za kilka dni wyjeżdżam na tydzień do NY.
-Hmm… W takim razie, proszę się zgłosić do tego lekarza.- kobieta podaje mi skierowanie na badanie do lekarza o tym samym nazwisku w jednej z nowojorskich klinik.
-Ślicznie dziękuję.
Wychodzimy z gabinetu.
-Musisz myśleć nad imionami…- mówi El.
-Ja nie mam nawet żadnego pomysłu…- mówię.
-Pomożemy ci, nie martw się…- śmieją się dziewczyny.
-Jak będziemy mieć jakiś pomysł, będziemy ci wysyłać propozycje. Zgadzam się bez żadnych wątpliwości.
(…)
Minęło kolejnych kilka dni... El wróciła do Manchesteru, a Lucy wyjechała na Dominikanę. Mama przyjechała do mnie na dwie noce razem z Elliotem, więc nie byłam samotna, a na pewno wyręczona ze wszystkich obowiązków, mama kazała mi wychodzić na spacery, podczas gdy ona gotowała przysmaki i sprzątała. Nie pozwalałam jej tego robić, ale pogoniła mnie na dwór. Wzięłam Elliota i Marleya na spacer po Hyde Park. Rozmawiałam z nim dużo i dowiedziałam się o jego problemach w szkole typu: Pokłóciłem się z kolegą itp. Miałam spokój od paparazzich, którzy prawdopodobnie zajęli się obstrzeliwaniem gwiazd na London Fashion Week. Czułam się znów jak normalna dziewczyna, która spaceruje sobie w dresach i swetrze po parku z bratem i psem. Tego mi brakuje i brakowało.
Wieczorami, gdy Elliot spał, razem z mamą siedziałam w salonie oglądając filmy, albo przeglądając strony dla ciężarnych. Moja rodzicielka ofiarowała mi swój stary notes, gdzie zapisywała sobie wszelkie wskazówki co do chorób i różnych zachowań podczas ciąży. Notes, a właściwie książka składała się z trzech rozdziałów: 
1- Ciąża i Sean 
2- Ciąża i Grace 
3-Ciąża i Elliot. 
Były nawet napisane wszystkie daty np. kiedy zaczęłam ząbkować, kiedy zaczęłam chodzić i mówić. Poza tym dała mi masę wskazówek jak uniknąć porannych sesji wymiotowania czy puchnięcia nóg. Przed wyjazdem poszłam z nią na zakupy, by kupić trochę luźnych, ale ładnych rzeczy.
Za te cztery dni razem byłam jej bardzo wdzięczna. Za to, że była tu ze mną, w czasie, gdy nie jest mi łatwo.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Muszę powiedzieć wam coś, co cholernie polepszyło mi humor. Otóż, jak wiecie Change Me publikuję także na Wattpadzie i dostałam propozycję, aby mój blog został tłumaczony na język angielski. Skakałam z radości czytając wiadomość od dziewczyny chętnej do tłumaczenia.

Teraz co do rozdziału. Mam nadzieję, że się wam podoba. Zauważyłam, że jest znacznie więcej osób i to chyba dzięki spis1d.pl dzięki temu ludzie mnie zauważyli z czego się cholernie cieszę. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia xx.
Dajcie znać co sądzicie. Pozdrawiam was gorąco xx.

9 komentarzy:

  1. Świetne jak zwykle, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak nazywasz sie na wattpadzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę świetny rozdział, ale i tak nie mogę doczekać się tego wywiadu, bo na pewno będzie go prowadzić z One Direction ;p
    Widzę, że twoja kariera się rozkręca ;) Tak trzymaj x

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWIETNY ROZDZIAŁ!!!!Bożżżżżeeee ja chcę następny rozdział.
    Nie mogę się doczekać co będzie w następnym.Proszęęę cię dodaj następny
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. cudownyyy <3 czekam z niecierpliwoscia na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ja mogę napisać...genialne jak zawsze ;)
    Czekam na next i gratulacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś mi się wydaje, że Grace i Harry wpadną na siebie w Nowym Yorku. :) Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego! :) x - Laura.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero tu trafiłam i bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie :) z niecierpliwością czekam na next'a.
    Pozdrawiam, Julia :*

    OdpowiedzUsuń