Gdy budzę się następnego dnia do policzka mam
przyklejoną chusteczkę. Poduszka Hazzy, na której ostatnimi czasy śpię jest w
plamach od tuszu, a ja sama wyglądam okropnie. Zwlekam się z łóżka i znów mi
jest niedobrze. Zaraz biegnę do toalety i zostaję tam dobre 30 minut. Gdy po
codziennej sesji czuję się lepiej biorę prysznic na zmianę zimny i ciepły, żeby
się ogarnąć i doprowadzić do porządku. Wychodzę spod prysznica i biorę do ręki
ręcznik. Jednak przed owinięciem się nim staję bokiem do lustra i spoglądam na
wypukły brzuszek. Uśmiecham się i owijam ręcznikiem. Włączam wodę na zieloną
herbatę i biorę masę witamin. Dziś mam ochotę na omleta z owocami, więc
zabieram się do roboty. Włączam telewizor.
-Dziś w E! News…
-W Ameryce i Wlk. Brytanii na pierwszym miejscu
znajdują się dziś zdjęcia nowej pary!
Kroję truskawki słuchając co mówią.
-… Kendall Jenner i Harry Styles…
Podnoszę wzrok i przycinam nożem palca. Syczę i wkładam go do ust.
-…byli widziani późnym wieczorem w restauracji
Craig’s w Londynie…
Gdy zobaczyłam zdjęcie usiadłam na hokerze i wpatrywałam się w ekran TV.
-Jestem ciekawa co na to Grace Moore?- mówi druga
prezenterka.
-…przypomnijmy, że jeszcze 2,5 tygodnia temu Harry
Styles i Grace Moore byli widziani w jednej z londyńskich restauracji…
*pojawia się nasze zdjęcie*
-…i trzymali się za ręce…- dodaje kobieta.
-Ciekawe, jak rozwinie się relacja Jenner i
Styles’a…
-Harry wyglądał na bardzo zdenerwowanego, gdy
wyjeżdżał z parkingu, bo paparazzi obeszli całe auto i zrobili masę zdjęć jego
i Jenner.
-Przy najbliższej okazji musimy zapytać Grace Moore
o to…
-Obydwaj jej faceci zostali zabrani przez siostry
Jenner… Czy to przypadek?
Prezenterzy patrzą na siebie i zmieniają temat.
-A teraz druga wielka sprawa! Brad Pitt i Angelina
Jolie wzięli wyczekiwany ślub.
Wyłączam TV i szybko wkładam dłoń do zlewu.
Opuszczam głowę z bezsilności… Szybko się pozbierał. Nie dał mi nawet
odpowiedzi na moje ostatnie pytanie. Ale… Może to o to chodzi z Ken. Żebym dała
mu spokój, skoro ma „dziewczynę”. Nie wierzę w tę jego miłość. Biorąc pod
uwagę, jak bardzo ją obrażał ze mną. Wyłączam kran i robię śniadanie starając
nie myśleć o tym. Jednak gdy wszystko leci mi z dłoni siadam na podłodze i
wybucham płaczem.
Harry
-Ty z nią? Serio?- pyta Gemma.
-Nie wiem.
-Jak nie wiesz, Harry…
-Musiałem jakoś sobie czas zorganizować, a ona była
bardzo zaangażowana i chciała się ze mną spotkać, więc się zgodziłem.
-Podoba ci się?- dopytuje mnie siostra, gdy nalewam
sobie kawy.
-Nie jest brzydka, ale…
-…Grace jest lepsza…
-Ona nie jest lepsza, jest przepiękna, ale…
-Nie potrafisz jej wybaczyć…
Przeczę.
-Póki co… nie… wczoraj ją spotkałem, była z Leigh w
sklepie z zabawkami, wybraliśmy tego samego misia…
-Naprawdę?- mówi Gem.
Kiwam głową.
-…trzymała w koszyku ubranko dziecięce…
Gemma wytrzeszcza oczy.
-Podejrzewam, że Leigh jest w ciąży…
Opuszczam głowę i podpieram głowę dłonią.
-Niewątpliwie za nią tęsknisz…- stwierdza.
-Tęsknię, ale… ta sprawa ciągnęła się długo i
naprawdę boli mnie, że mi nie powiedziała.
-Rozumiem.
-Myślałem, że zemdleję jak ją zobaczyłem, wpadliśmy
na siebie… Zapach jej perfum, szamponu, Jej zapach… Zabójcza mieszanka dla
rozdartego serca…- mówię dołująco.
Wiem, że Gemma jest smutna z powodu tej całej
sytuacji. A o mamie nie wspomnę… Gdy tylko pojechałem do H.Ch mama zapytała,
gdzie Grace, a ja się rozpłakałem i wszystko opowiedziałem. Razem z Gem były po
mojej i Grace stronie. Sądziły, że gdyby były w takiej sytuacji, nie
powiedziałyby mi tak, jak Grace…
-Dlaczego?-
pytam mamę.
-Bo
wziąłbyś mnie za materialistkę i tego
bym nie chciała…
-Mówisz
dokładnie jak ona…- burczę.
-Bo
w tym miała rację… Ale z drugiej strony… Brak szczerości i ufności w związku to
związek bez przyszłości.
-I
to mnie boli najbardziej…- mówię.
-Skończmy ten temat…- mówi Gemma marszcząc brwi.-
Jakie masz plany?
-Jutro jakiś wywiad w radiu. Za tydzień jedziemy do
Nowego Jorku na jakąś sesję i wywiad, potem promocja w USA, tutaj i w Europie.
-Co to za magazyn, do którego macie sesję?
-GQ.
-Lubię ten magazyn…- śmieje się Gemma.
Grace
Lucy podczas wykładu z profesorem Turnerem próbuje
mnie zmusić do powiedzenia Eleanor o ciąży.
-Ona ci potem nie wybaczy, jak jej nie powiesz…-
powtarza się Lucy.
-Ale… Zrozum boję się… Boję się, że wymsknie jej się
coś Louisowi…
-…ale tajemnicę z Justinem przetrzymała i do tego
wiedziała pierwsza…
Zakrywam oczy dłońmi i próbuję ukryć emocje.
-Muszę to przemyśleć…- mówię.
-Koniecznie Grace, jesteśmy przyjaciółkami i ona
powinna wiedzieć o czymś takim, nawet jeśli chodzi z Louisem. Jest godna
zaufania i uważam, że taką tajemnicę możesz jej powierzyć…
-Przepraszam drogie panie…- zwraca się do nas
profesor.- Przeszkadzam?
Przeczymy i przepraszamy.
-Może masz rację…- szepczę.
-Mam rację… Za dwa dni przyjeżdża do Londynu… Mogę
zaprosić was do siebie na herbatę, kawę…
Kiwam głową i wsłuchuję się w dalszy ciąg.
(…)
Jest
godzina 18:30, a ja wyszykowałam się dziś
zbyt szybko.
Co chwilkę podchodzę do lustra i poprawiam włosy po raz dziesiętny
dziś. Mój kombinezon jest trochę obcisły na biuście, który już chyba zaczął się
powiększać i trochę na pupie, jednak na brzuchu jest dość luźny. Biorę do ręki
torebkę oraz torbę na prezent, gdzie schowałam strój dla Lux. Przed wyjściem
robię sobie zdjęcie i wstawiam je na IG. Po czym wychodzę. Taksówka dowozi mnie
z 10 minutowym opóźnieniem. Rodzice Leigh, mama, Ben, Sean i Leigh siedzą przy
stole. Zauważam Elliota i witam się z nim.
-Przepraszam za spóźnienie…- mówię i siadam.
Mama i mama Leigh pogrążone są w dyskusji, natomiast
Ben zajął czas tacie Leigh. Sean jest uśmiechnięty i rozmawia ze mną i Leigh o
jakichś pierdołach. Zamawiamy jedzenie i znów pogrążamy się w rozmowie. Elliot
siada mi na kolanach i przytula główkę do moich piersi.
-Kocham cię Gracie…- mówi.
Uśmiecham się i całuję go w czoło,
-Ja ciebie też Elli.
-Jak się czujesz?- pyta.
-Dobrze…
-…a miałaś rano wymioty?
Spoglądam zdziwiona na brata i szepcze mu na ucho,
że nie.
-Skąd ty wiesz takie rzeczy?
-Mama mówiła babci…
-…gumowe ucho…- dogryzam mu, a on się śmieje.
Przypomina mi tym tatę. Przytulam go mocno.
-Kocham cię łobuzie… Bardzo mocno…
-A jak będziesz mieć dziecko to będę mógł się z nim
bawić?
-No jasne, że tak, ale musisz poczekać, aż będzie
większe, od razu nie dasz rady, będzie spało, jadło i tak w kółko…
Jedzenie przychodzi, a na dworze się ściemnia.
Zapalają się lampiony tworząc piękną atmosferę. Spożywając swoje dania czuję
nagłą potrzebę pójścia do toalety. Jest już po 21:00. Wstaję z krzesła i mówię,
że zaraz wrócę. Idę powoli, ale czuję, że paski od sandałów wbijają mi się
skórę. Spuchły mi nogi. Schodzę na dół po schodkach i słyszę donośny śmiech
Anne. Podnoszę szybko wzrok i moje oczy spotykają się z jego. Gemma lekko mi
macha, a ja uśmiecham się. Harry odwraca wzrok i siada koło Lou. Ta uśmiecha
się szeroko. Zmierzam powoli ku toalecie, gdy wesoły głos Lux woła mnie.
-Ciocia! Chodź do mamy i do mnie, ja mam dziś
urodziny…
Uśmiecham się i kucam.
-Mam dla ciebie prezent, ale musisz pójść z ciocią
piętro wyżej…- mówię dziewczynce.
Kiwa głową i biegnie powiedzieć mamie. Po czym wraca
odprowadzana wzrokiem Toma, Lou, Anne, Gemmy i Harry’ego. Podchodzę do stołu i
biorę prezent dla Lux, podczas gdy ona wita się kulturalnym: Dzień Dobry.
Przy schodach kucam i podaję jej prezent, składam
szybkie życzenia. Odprowadzam Lux na dół, ale mała ciągnie mnie do stolika,
więc nie mogę odmówić, choć boli to zbyt bardzo. Podchodzę wolno i witam się ze
wszystkimi.
-Co słychać?- pyta Gem.
-Dobrze, studiuję… Zaliczyłam wszystkie egzaminy i
zaliczą mi rok.
-Gratulacje.- odzywa się z uśmiechem Anne.
Nie straciłam sympatii, ani u jednej ani u drugiej.
-A jak z tańcem?- pyta Lou.
-Całkowicie zerwałam z tym.
Anne spogląda na Hazzę, który przygląda mi się.
Boże… czuję to i w moich oczach zbierają się łzy. I wiem, że każdy to widzi.
Biorę się na odwagę.
Spoglądam na niego.
-Życzę ci wszystkiego co najlepsze z Kendall…-
mówię, a Anne wstrzymuje oddech.
Oczy Hazzy są otwarte szeroko i niedowierza.
-…wyglądacie ze sobą pięknie…- dodaję bez krzty
złośliwości, ale jedna z tych cholernych łez spływa po policzku.
-Tak…- kończę.- Pójdę już, mój brat ma się zaraz
oświadczyć swojej dziewczynie.
Pożegnałam się i poszłam do toalety. Następnie
wróciłam na górę i włączyłam się w rozmowę z mamą Leigh. W pewnym momencie Sean
zabrał głos…
-Zaprosiłem was dziś nie tylko po to, żebyście się
bardziej poznali. Chciałem, żeby dzisiejszy dzień stał się pamiętny dla mnie i
dla Leigh.
Po czym zwrócił się do dziewczyny, wstając na nogi i
łapiąc ją za dłoń.
-Leigh, jesteśmy ze sobą trzy lata i czuję, że jest
nam pisane związać się do końca naszego życia…
Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia, natomiast
obydwie mamy siedziały wryte i wzruszone.
-…kocham cię najmocniej na świecie i zrobiłbym dla
ciebie wszystko, dlatego…
Sean klęka przed Leigh, a ona zakrywa usta. Z
marynarki wyciąga pierścionek, który pomagałam mu wybierać.
-Leigh wyjdziesz za mnie?- pyta Sean z nadzieją w
głosie.
Dziewczyna spogląda na niego, a z jej oczu płyną
łzy. Kiwa głową i mówi cicho, że tak.
Mamy zaczynają płakać, a para przytula się mocno,
całując jednocześnie. Na piętrze zaczyna panować gwar, bo składamy gratulacje
parze.
(…)
-Boże, jak ja się stęskniłam wariatko!- krzyczy El,
gdy wchodzę do mieszkania Lucy.
Śmieję się donośnie, gdy wyściskuje mnie na potęgę.
Lucy stoi za kanapą i uśmiecha się szeroko. Mruga do mnie oczkiem i wstawia na
gaz herbatę.
Ostatnie dwa dni przebiegły spokojnie, gdyby nie
dręczący mnie paparazzi. To się stało chore i szczerze boję się co będzie jak
pojedziemy do Nowego Jorku. Po zajęciach, które akurat ułożyły się od 9:00 do
17:00 wracałam samochodem do domu i leżałam w wannie przez kilka godzin
oglądając stare odcinki „Przyjaciół”. Czas leciał. El przyjechała do Londynu na
kilka dni i postanowiłam jej o wszystkim powiedzieć.
-Co tam? Jak tam? Opowiadaj…- mówi podekscytowana.
Ściągam płaszcz mokry od deszczu, a jestem ubrana wygodnie.
-Nie mów mi, że nie wiesz…- mówię do El siadając na
fotelu.
Dziewczyna opiera się ciężko o oparcie kanapy.
-Lou ci powiedział?- pytam.
-Pytał mnie czy wiem o kontrakcie, a ja przytaknęłam
i zrobił mi awanturę w domu…- mówi.- Że nic nie mówiłam.
-Ale jest ok. między wami?
-Taaa… Poobrażał się ze dwie godziny i potem znów
było normalnie.
-Uff… To dobrze.
-Oni nie mają nic do ciebie…- mówi El po tym jak
Lucy przynosi herbaty dla nas.
-W ogóle…- prycham.- Gdybym nie zaczęła rzygać, Zayn
zostałby u mnie i kontynuował to, co chciał powiedzieć.
-Lou coś wspominał…
Gorący łyk herbaty rozlewa się po moim zmarzniętym ciele.
Koniec sierpnia, a w Londynie 16 stopni i ulewa.
-Wracając…- kontynuuje Eleanor.- Niall, Liam i Lou
nic do ciebie nie mają, prócz Zayna, który trochę się dąsa…- mówi El.-
Udowodniłam Louisowi, że nie jesteś winna aż tak bardzo, jak mówi Zayn…
-…a Harry?
-Nie porusza twojego tematu, zachowuje wszystko w
sobie…
-…a gdzie on mieszka?
-U Gemmy…- mówi Lucy mieszając swoją herbatę.
Na stoliku ląduje patera z ciastem.
-Widziałaś te zdjęcia Kendall?- pyta ostrożnie El.
Kiwam głową i podkurczam nogi na fotelu.
-Miałam tę przyjemność… Akurat oglądałam E! News,
gdy o tym wspomnieli. On z nią na serio?- dopytuje El, a ona kiwa głową.
-Louis sam nie wie, bo tak jakby chciałam się
dowiedzieć kilku faktów przed naszym spotkaniem. Powiedział mi, że Harry dostał
od niej telefon i ona nalegała, a on nie miał nic do roboty, więc zgodził się
na spotkanie. Ona od razu wsiadła w samolot i zjawiła się w Londynie.
Opuszczam głowę i wzdycham niespokojnie.
-Nie płacz Grace…- mówi Lucy podchodząc do mnie.
Siada na oparciu fotela i przytulam się do niej.
-Boże, jest mi tak cholernie smutno…- mówię starając
się opanować, które lecą i lecą. Lucy głaszcze mnie po głowie.
-…spieprzyłam wszystko…- mówię ocierając oczy.
-A ja mam odmienne zdanie…- mówi Eleanor po chwili
ciszy wypełnionym moim żałosnym łkaniem.
Spoglądam na nią.
-Co?- pytam.
-Nie rozumiem, dlaczego się tak zachował… Wybaczyłby
ci, zrozumiał, że nie robiłaś tego dla pieniędzy… Gdyby cię znał wiedziałby, że
nie kłamiesz… A on cię uznał za materialistkę, przecież to jest niedorzeczne.
-To jest moja wina i powinnam mu powiedzieć o
wszystkim na samym początku…
-Zrobiłabym dokładnie tak jak ty postąpiłaś… Skąd
miałaś pewność, że możesz mu zaufać?
Idę do łazienki, by zmyć cały makijaż i później
wracam do saloniku.
-Nie miałam pewności, ale Eleanor, ja go nigdy nie
przestałam kochać, rozumiesz? Za każdym razem, gdy wrzeszczałam na niego, za
każdym razem gdy go wyklinałam, za to że mnie zostawił dla dziecka i Ellis. Od
momentu, gdy go poznałam się w nim zakochałam i teraz wiem, że nawet jeśli nie
jesteśmy razem oddałabym za niego życie. On jest moim życiem i do cholery
wszystko spieprzyłam. Doprowadziłam do tego, że teraz będę samotną…
Lucy spojrzała na mnie znacząco. Wstałam z fotela i
podeszłam do torebki. Wyjęłam płytę i włączyłam ją do DVD.
-…będę samotną matką…- powiedziałam, gdy na ekranie
TV plazmowego pojawiło się USG.
Eleanor otworzyła szeroko oczy i mało co nie
upuściła kubka.
-Jestem w czwartym miesiącu ciąży i jest to dziecko
Harry’ego.- oznajmiam.
Z jej pięknych oczu wypływają łzy i El wstaje z
miejsca. Boję się, że chce wyjść, ale podchodzi do mnie i unosi mój sweterek do
góry. Patrzy na brzuch i próbuje wykrzesać z siebie jakieś słowa, ale nie udaje
jej się to. Po prostu ją przytulam. Lucy dołącza się do nas także wzruszona.
-Wiesz jaka płeć?- pyta wreszcie El, gdy siadamy
zapłakane na kanapie.
-Jeszcze nie, ale przed wyjazdem na staż do NY chcę,
abyście obydwie były obecne na USG.
El uśmiecha się szeroko.
-Ale Grace… Jak to się stało… Ty z nim spałaś?
Opowiadam całą historię od początku do końca.
-Ale życie jest pokręcone, co?- mówi El, która
przerzuciła się na wino.- Tyle czasu utrzymywaliście to w tajemnicy. Godne
braw. Udało się wam… Nikt się nie domyślał… Ja myślałam, że jesteście na etapie
randek i w ogóle…
-…od początku zaczęło się z grubej rury…- śmieję
się.
-Zmieńmy temat.- narzucam po chwili jedząc
winogrona.
-Jadę na kilka dni na Dominikanę z Tylerem…- mówi
Lucy.
-Na Dominikanę?- pytamy jednocześnie z El.
Lucy kiwa głową.
-Nasi rodzice kupili nam tam domek na klifie i 50
metrów od plaży. Jedziemy tam jeszcze przed naszym wyjazdem do NY.- zwraca się
do mnie Lucy.
Kiwam głową.
-Ja i tak pojadę tam 2-3 dni wcześniej, muszę
załatwić formalności związane z tą trasą Beyonce, bo jestem wpisana jako chętna
na stanowisko tancerki, a poza tym muszę ogarnąć ten kontrakt z agencją
tancerek i zrezygnować. Chcę się zobaczyć z Charity i w ogóle… Mam tam trochę
spraw do ogarnięcia.
-Prawdopodobnie przylecę prosto z Dominikany do
ciebie…- mówi Lucy popijając wino.
(…)
Nadszedł dzień USG. Tak jak zapowiadałam zabrałam ze
sobą Eleanor i Lucy.
-Jak się czujecie?- zapytała mnie lekarka z
uśmiechem.
-Bardzo dobrze, poza częstymi nudnościami.
-To się niedługo wyreguluje i poczujesz się
wspaniale…
-Już się czuję…
-A nadmierne wydalanie moczu towarzyszy ci?
Kiwam głową.
-To wspaniale, znaczy to, że wszystko jest ok, ale
zaraz ogarniemy się, czy aby na 100%. Proszę się położyć.
-Pani doktor, czy moje przyjaciółki mogą widzieć
USG?
-Jasne…- śmieje się lekarka.
Wołam dziewczyny do środka i kładę się na kozetce.
Kobieta oblewa mój brzuch żelem i dotyka brzucha ultrasonografem.
-O tu jesteś…- mówi lekarka uśmiechając się.- Twoje
dziecko rośnie jak na drożdżach, spójrz…- wskazuje kobieta na ekran.- Ma już do
końca wykształcony kręgosłup i kości, które póki co są z chrząstek. To jest 16
tydzień. Ciekawe, czy zobaczymy jaka płeć…
Kobieta wpatruje się w ekran.
-Na 80% to chłopiec…- mówi, a ja się uśmiecham.
Dziewczyny śmieją się i łapią za ręce.
-Ale czy na 100% się okaże za tydzień na wizycie…-
lekarka uśmiecha się i podaje mi ręcznik papierowy.
-Pani doktor, ja nie będę mogła, bo za kilka dni
wyjeżdżam na tydzień do NY.
-Hmm… W takim razie, proszę się zgłosić do tego
lekarza.- kobieta podaje mi skierowanie na badanie do lekarza o tym samym
nazwisku w jednej z nowojorskich klinik.
-Ślicznie dziękuję.
Wychodzimy z gabinetu.
-Musisz myśleć nad imionami…- mówi El.
-Ja nie mam nawet żadnego pomysłu…- mówię.
-Pomożemy ci, nie martw się…- śmieją się dziewczyny.
-Jak będziemy mieć jakiś pomysł, będziemy ci wysyłać
propozycje. Zgadzam się bez żadnych wątpliwości.
(…)
Minęło kolejnych kilka dni... El wróciła do
Manchesteru, a Lucy wyjechała na Dominikanę. Mama przyjechała do mnie na dwie
noce razem z Elliotem, więc nie byłam samotna, a na pewno wyręczona ze
wszystkich obowiązków, mama kazała mi wychodzić na spacery, podczas gdy ona
gotowała przysmaki i sprzątała. Nie pozwalałam jej tego robić, ale pogoniła
mnie na dwór. Wzięłam Elliota i Marleya na spacer po Hyde Park. Rozmawiałam z nim
dużo i dowiedziałam się o jego problemach w szkole typu: Pokłóciłem się z
kolegą itp. Miałam spokój od paparazzich, którzy prawdopodobnie zajęli się
obstrzeliwaniem gwiazd na London Fashion Week. Czułam się znów jak normalna
dziewczyna, która spaceruje sobie w dresach i swetrze po parku z bratem i psem.
Tego mi brakuje i brakowało.
Wieczorami, gdy Elliot spał, razem z mamą siedziałam
w salonie oglądając filmy, albo przeglądając strony dla ciężarnych. Moja
rodzicielka ofiarowała mi swój stary notes, gdzie zapisywała sobie wszelkie
wskazówki co do chorób i różnych zachowań podczas ciąży. Notes, a właściwie
książka składała się z trzech rozdziałów:
1- Ciąża i Sean
2- Ciąża i Grace
3-Ciąża i Elliot.
Były nawet napisane wszystkie daty np. kiedy zaczęłam ząbkować, kiedy zaczęłam chodzić i mówić. Poza tym dała mi masę wskazówek jak uniknąć porannych sesji wymiotowania czy puchnięcia nóg. Przed wyjazdem poszłam z nią na zakupy, by kupić trochę luźnych, ale ładnych rzeczy.
1- Ciąża i Sean
2- Ciąża i Grace
3-Ciąża i Elliot.
Były nawet napisane wszystkie daty np. kiedy zaczęłam ząbkować, kiedy zaczęłam chodzić i mówić. Poza tym dała mi masę wskazówek jak uniknąć porannych sesji wymiotowania czy puchnięcia nóg. Przed wyjazdem poszłam z nią na zakupy, by kupić trochę luźnych, ale ładnych rzeczy.
Za te cztery dni razem byłam jej bardzo wdzięczna.
Za to, że była tu ze mną, w czasie, gdy nie jest mi łatwo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Muszę powiedzieć wam coś, co cholernie polepszyło mi humor. Otóż, jak wiecie Change Me publikuję także na Wattpadzie i dostałam propozycję, aby mój blog został tłumaczony na język angielski. Skakałam z radości czytając wiadomość od dziewczyny chętnej do tłumaczenia.
Teraz co do rozdziału. Mam nadzieję, że się wam podoba. Zauważyłam, że jest znacznie więcej osób i to chyba dzięki spis1d.pl dzięki temu ludzie mnie zauważyli z czego się cholernie cieszę. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia xx.
Dajcie znać co sądzicie. Pozdrawiam was gorąco xx.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Muszę powiedzieć wam coś, co cholernie polepszyło mi humor. Otóż, jak wiecie Change Me publikuję także na Wattpadzie i dostałam propozycję, aby mój blog został tłumaczony na język angielski. Skakałam z radości czytając wiadomość od dziewczyny chętnej do tłumaczenia.
Teraz co do rozdziału. Mam nadzieję, że się wam podoba. Zauważyłam, że jest znacznie więcej osób i to chyba dzięki spis1d.pl dzięki temu ludzie mnie zauważyli z czego się cholernie cieszę. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia xx.
Dajcie znać co sądzicie. Pozdrawiam was gorąco xx.
Świetne jak zwykle, czekam na next
OdpowiedzUsuńJak nazywasz sie na wattpadzie?
OdpowiedzUsuńPo prostu camillemontrose :)
UsuńNaprawdę świetny rozdział, ale i tak nie mogę doczekać się tego wywiadu, bo na pewno będzie go prowadzić z One Direction ;p
OdpowiedzUsuńWidzę, że twoja kariera się rozkręca ;) Tak trzymaj x
ŚWIETNY ROZDZIAŁ!!!!Bożżżżżeeee ja chcę następny rozdział.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co będzie w następnym.Proszęęę cię dodaj następny
<3 <3 <3
cudownyyy <3 czekam z niecierpliwoscia na nastepny :)
OdpowiedzUsuńCo ja mogę napisać...genialne jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next i gratulacje ;)
Coś mi się wydaje, że Grace i Harry wpadną na siebie w Nowym Yorku. :) Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego! :) x - Laura.
OdpowiedzUsuńDopiero tu trafiłam i bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie :) z niecierpliwością czekam na next'a.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Julia :*