piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 90.



Odkąd tylko przyszedł Harry nie zdołałam zasnąć. Co chwilkę mocne kopanie małej mi dokucza, a gdy już jestem na półmetku stanu uśpienia, daje czadu od początku. Do tego Harry chrapie… Jak żyć…
Loguję się na TT i piszę: Harry chrapie zdecydowanie zbyt głośno…
Gemma odpisuje chwilkę później: Słyszę go po drugiej stronie korytarza…
Harry w pewnym momencie przestaje chrapać i normalnie oddycha. Odsuwam się od niego i przykrywam kołdrą pod szyję. Zasypiam dopiero ok. 5 i śpię długo.

Tydzień później…
Harry
Jest już po jedenastej, gdy sam się budzę, Grace śpi w najlepsze. Jej pokręcone loki leżą na poduszce, tak jak zawsze lubiłem i lubię. Porozrzucane na całej poduszce. Uśmiecham się, gdy widzę super koszulkę na jej plecach. Robię zdjęcie, jak śpi plecami do mnie z wyraźnym napisem mojego nazwiska, wstawiam je na IG: To ja.
Całuję ją w kark i przykrywam mocniej kołdrą. Moja dziewczyna zmienia pozycję na plecach. Kołdra unosi się do góry na brzuchu, więc przykrywam ją mocniej. Uśmiecham się szeroko i część niesfornych kosmyków ściągam z jej oczu. Śpi w najlepsze.
Wychodzę z łóżka spoglądając na nią jeszcze raz, nakładam na siebie spodnie dresowe, a na górę bluzę zapinaną. Moja mama krząta się po kuchni w szlafroku z swoim standardowym kokiem na głowie.
-Dzień dobry synku...- uśmiecha się i daję jej całusa w policzek.
-Cześć mamo... Co robisz?- pytam.
-Śniadanie na twojej dziewczyny, waszej córki oraz twojej głodnej siostry... Twoja jajecznica jest na gazie, zamieszaj ją.- mówi mama krojąc rzodkiewkę do twarożka.
Podchodzę do gazu i mieszam wspaniale pachnącą potrawę dzieciństwa. Mama uśmiecha się widząc moje zadowolenie.
-Gracie znalazła jakieś wózki?
-Tak, wczoraj jak siedziała z Elle i Gemmą to szukały...
-To wspaniale, myślałam sobie, że warto byłoby pojechać do sklepu dziecięcego w Cheshire. Co myślisz?
-Na pewno się zgodzi...
Na dół schodzi Gemma.
-Jak ja uwielbiam weekendy w domu...- mówi i siada na krzesełku opierając głowę o blat.
-Ty i Grace spędzacie za dużo czasu...- podsumowuję.- Ona robi tak samo w domu.
Mama się uśmiecha.
 
Grace
Telefon leżący na biurku zaczyna wibrować, więc sięgam po niego i przykładam słuchawkę do ucha. Ten dalej brzęczy i dopiero zauważam, że nie odebrałam. Jest to nieznany numer.


-Halo?
-Dzień dobry, czy dodzwoniłam się do pani Grace Moore?
-Tak to ja, słucham...
-Z tej strony asystentka pani Anny Wintour...
-Przepraszam, kogo?!
-Pani Anny Wintour, redaktor naczelnej amerykańskiego Vogue'a...
-Och...
-...dzwonię do pani z propozycją spotkania pań ze sobą... inicjatywa spotkania jest od samej pani redaktor...
-W jakiej sprawie byłoby to spotkanie?
-Niestety nie dostałam takiej informacji, ale pani Wintour proponuje spotkanie za 3 dni we wtorek o 14:00 w Hotelu Hilton.
-Oczywiście, że się zjawię...
-Fantastycznie... 


Rozmowa się zakończyła.
 
Harry
HARRY!!!- słyszę krzyk Grace i od razu zrywam się i lecę na górę.
Gdy wbiegam do pokoju oddycha ciężko.
-Słonko co ci jest?!- panikuje.
-Dzwoniła do mnie asystentka Anny Wintour i ona chce się ze mną spotkać... Rozumiesz?! ASYSTENTKA ANNY WINTOUR!!!
-Ale mnie przestraszyłaś…- mówię wzdychając.
-Harry, czy ty to rozumiesz? Najbardziej wpływowa kobieta świata w modzie zaproponowała mi spotkanie.
-Bardzo się cieszę, a właściwie w jakim celu ona cię zaprosiła na spotkanie?
-Dowiem się na spotkaniu...
-Tak się cieszę, kochanie…- mówi mi wyciągając ręce do mnie, bym ją przytulił.
Kładę się obok jej brzucha, podczas gdy ona opuszcza się na poduszkę. Całuję brzuch i łaskoczę ją lekko. Kładę twarz na brzuchu i czuję lekkie kopnięcie w policzek.
-Czułeś?- pyta.
Kiwam głową. Mówię coś do brzucha, gdy mój telefon zaczyna dzwonić. Niechętnie się podnoszę i zerkam na ekran. To Simon.
-Leż kochanie…- mówi.
Wychodzę z pokoju i odbieram.
Rozmowa dotyczy faktu, że ktoś z pacjentów kliniki ginekologicznej zrobił Grace zdjęcie, jak idziemy korytarzem i cały Twitter, DailyMail.com wrze. Simon mówi, że skoro to jest prawda, to, że muszę to potwierdzić. Nie podał konkretnego sposobu, ale polecił nam w najzwyczajniejszy sposób dodać zdjęcie, albo napisać krótką wiadomość. Czułem, że to nadejdzie. Gdy wróciłem do pokoju Gracie siedziała i oglądała zdjęcia na telefonie.
-Kochanie musimy potwierdzić twoją ciążę…- mówię.
Gracie odwraca się.
-Potwierdzić? A nie dopiero poinformować?
-Ktoś zrobił nam zdjęcie w klinice…
-O nie…
Siadam koło niej.
-Cóż mam powiedzieć… Musimy… - mówi splatając swoje palce.- Ale to musi być wyrąbane zdjęcie…
Uśmiecham się szeroko.
-Będzie, bo cię kocham…
Przechylam ją do tyłu i całuję, chociaż brzuch naprawdę mnie ogranicza.
-A co to ma do rzeczy?- mówi, gdy całuje ją w usta.
-Nic…- uśmiecham się.
Moja mama wchodzi do pokoju i uśmiecha się.
-Przepraszam, że przeszkadzam…- mówi.
-…nie przeszkadza pani…- mówi odsuwając moją twarz rękoma śmiejąc się głośno, podczas gdy omijam jej ręce i daje jej całusy.
-Gracie, chcesz pojechać do sklepu dziecięcego ze mną?
-Jasne…- jej oczy zaczynają błyszczeć.
-Świetnie.- uśmiecha się moja mama.
-Muszę się przebrać.
Mama opuszcza pokój. Cały czas nie daje jej wstać, po cały czas ją całuję.
-No weź, Styles!- śmieje się.
Odsuwam się od niej i daje soczystego buziaka w usta, po czym pomagam jej wstać. Gracie przebiera się, prostuje poplątane włosy, robi sobie makijaż i wygląda pięknie.
-Harry jadę…- mówi mi, gdy ja leżę na łóżku w naszym pokoju.
-Jakby co, mam telefon ciągle przy sobie…
-Ok., ale jestem bezpieczna… Jadę z twoją mamą.
-Wiem, wiem…- uśmiecha się.
-Kocham Cię…- krzyczy z dołu i zaraz słyszę zatrzask drzwi.

Grace
-A jakieś ubranka kupiłaś już?- pyta mnie Anne, gdy idziemy w stronę sklepu.
-Nie… Pomyślałam sobie, że jeśli coś mi się spodoba tu, to zrobię pierwsze zakupy, właśnie tutaj.
Anne bierze wózek i obydwie wkładamy do niego torebki.
-Wiesz, dalej nie wierzę, że będę babcią…- mówi, gdy idziemy wzdłuż alejki ubranek chłopięcych.
-Szalone, prawda?- uśmiecham się szeroko.
-Och totalnie…
Chcichocze.
Wchodzi w alejkę podpisaną wielkim różowym plakatem z podpisem: GIRL. Uśmiecham się i wchodzimy. Róż razi moje oczy, ale serce aż skacze, gdy myślę, że już niedługo moja mała kruszynka będzie w moich ramionach. Anne radzi mi czego powinniśmy z Harrym kupić najwięcej, co najbardziej mi się przyda… Znajduję śliczne body z napisem na brzuszku: Daddy’s Princess i bez wahania wkładam do wózka. Anne pokazuje mi wybrane przez siebie rzeczy i wszystkie akceptuje. Wychodząc z alejki znajduję białe conversy dla maluszka. Anne zakrywa usta, by nie wydać z siebie długie: Awwww… Od razu je wzięłam. Idziemy szukać wózków. Jeden wpada mi szczególnie w oko, ale przypominam sobie, że bardzo podobny widziałam w Londynie w Hamleys. Postanawiam nie kupować póki co. Oglądam pościele do łóżeczka dla dzieci, a mama Harry’ego znika pomiędzy półkami, nagle wyłania się zza kolejnej ściany i łapie mnie za rękę, bym zobaczyła co znalazła. Białe drewniane łóżeczko, do którego przyczepiony jest baldachim. Łóżeczko, może być kołyską, a także łóżeczkiem nieruchomym. Obydwie zakochujemy się w tym.
-Biorę definitywnie.

-Kupię takie drugie, jak przyjedziecie do nas z nią…- uśmiecha się i obejmuje mnie ramieniem.
Idziemy kolejną alejką i natrafiamy na koniki na biegunach. Anne patrzy się na nie.
-Dobra tego też bierzemy…- mówi.- Zostanie u nas i poczeka na Silver.
Poza tym dokupuję grzechotki, gryzaczki, smoczki.
-Ale się ubezpieczyłyśmy…- podsumowuję zakupy patrząc na załadowany wózek.
-Jesteś w ciąży kochanie… Dla dziecka trzeba jak najlepiej…
-No tak…- uśmiecham się.
Płacimy za zakupy. Jeden z ochroniarzy pomaga nam załadować wszystko do samochodu, wracamy, gdy jest już pora na obiad.
-Ma pani pomysł na obiad?- pytam.
-No właśnie nie…- mówi kobieta drapiąc się po czole.
-Może nasza pieczeń…- proponuję.
-Och! Świetny pomysł!- uśmiecha się Annie.
Parkujemy pod domem.
-Pójdę po Harry’ego, niech wynosi łóżeczko i konika.
-Ok.
Odpinam pas i wysiadam powoli z samochodu. Biorę reklamówkę z ubrankami. Mój chłopak mija mnie w drzwiach.
-Kupiłyście konika na biegunach?- pyta z szerokim uśmiechem.
-Tak, bardzo chciałam go…- mówi mama Hazzy.

(…)
Siedzę na łóżku wieczorem i oglądam co zdążyłam dziś kupić. Wyciągam rzeczy z torby i całą kopę zaczynam układać. Odkładam kolejne rzeczy z szerokim uśmiechem. Harry wchodzi do pokoju.
-Co robisz, kochanie?-pyta.
-Układam rzeczy małej…- mówię wskazując, by usiadł obok.
Siada i obejmuje mnie ręką w biodrach, całuje mnie delikatnie w obojczyk i oglądam jak zręcznie składam rzeczy. Sztywnieje widząc właśnie to body.
-Księżniczka tatusia…- szepcze.
-Tak… Śliczne, prawda?- pytam.
-Nie mogę się doczekać, kiedy będzie w tym chodziła. Nie mogę się doczekać, kiedy się pojawi… Jak się urodzi to będzie najpiękniejszy dzień w moim życiu, poza tym, kiedy cię poznałem.
Odwracam lekko głowę.
-Kocham cię…- szepczę, gdy zbliża nasze usta do siebie.
Muskam je.
-Też nie mogę się doczekać… Będziemy wreszcie we trójkę…- szepczę, gdy Harry głaszcze mój brzuch.
-Będziemy prawdziwą rodziną.- dodaje i czuję kopnięcie małej.
-Nasza córka się zgadza…- śmieję się.

(…)
-Dzieci musicie już jechać?- pyta Anne, a ja kładę dłonie na brzuchu.
-Musimy… Mam spotkanie z Anną Wintour, a potem moje przyjaciółki urządzają mi baby shower. Oczywiście jesteście zaproszone z Gemmą.- uśmiecham się.
-A później przyjedziecie?- pyta Anne przytulając mnie mocno.
-Mamo musimy pomalować ściany w pokoju małej, poza tym ja mam pracę…- mówi Harry.
-Oj no dobrze…- mówi kobieta ze smutkiem na twarzy.- Tak jakoś się przyzwyczaiłam, że po moim domu chodzi ciężarna synowa…
Podnoszę wzrok na Anne, a moje policzki oblewają się rumieńcem.
-My nie jesteśmy małżeństwem…- mówię cicho.
-Oj dobra dobra…- śmieje się Anne i przytula mnie znów.
Harry pakuje naszą walizkę do zapakowanego bagażnika.
-Jesteś gotowa, skarbie?- pyta.
Kiwam głową.
-Jeszcze raz dziękuję za ten tydzień…- mówię do Anne i po raz kolejny ją przytulam. Gemma nie odzywa się i po prostu mnie przytula, bardzo mocno. Żegnam się także z Robinem i wsiadam do samochodu.
-Masz jakieś wywiady?- pytam w połowie drogi.
-Kilka w telewizji… Jeden w NY…- mówi z nieciekawą miną.
-Uh…
-…Paul mówi, że możesz jechać z nami…- uśmiecha się i łapie mnie za rękę, którą trzymam na brzuchu.
-Harry… Nie chcę tam jechać…- mówię cicho.
-Dlaczego?- pyta zdziwiony.
-Bo po pierwsze amerykańscy paparazzi są bardzo agresywni, a po drugie od wczoraj mam bóle kręgosłupa, boję się, że zaczyna się właśnie teraz przeciążenie kręgosłupa.
-Czemu mi nie powiedziałaś?- pyta.
-Bo byś zaczął wariować…- chichoczę.- A nie bolało mnie w takim stopniu, że bym nie dawała rady…
-Masz mi mówić, kochanie… O wszystkich bólach… O wszystkim.
Wzdycham głośno.
-Tak… Chcę wiedzieć o wszystkim słońce…
Gdy dojeżdżamy do Londynu biorę swoją torebkę i tak jak kazał mi Harry, idę na górę. Włączam wodę na zieloną herbatę i mój chłopak na dwie tury przynosi wszystko do mieszkania. Biorę tabletki, jako, że mamy wieczór. Na dworze jest już ciemno, więc zapalam lampkę. Ściągam płaszcz i wieszam go.
Zalewam sobie herbatę, gdy Harry przychodzi z łóżeczkiem i jedną torbą z pościelą dla dziecka.
-Wszystko już…
Uśmiecham się.
-Może pójdziemy się wykąpać…- proponuję.
Harry całuje mnie w czoło.
-Jasne…
Idę napuścić wody do wanny i nalewam płynu do piany. Zrzucam z siebie rzeczy i staję jedynie w bieliźnie profilem do lustra.
-Jesteś już taka duża, słonko…- mówię czule.
Mała kopie mnie mocno.
Uśmiecham się i zrzucam bieliznę. Wchodzę do wody w naszej obszernej wannie. Relaksuję się przed jutrzejszym dniem i dopiero czuję, jak mięśnie kręgosłupa się rozluźniają przynosząc mi ukojenie. Nurkuję głową pod wodą mocząc w ten sposób włosy.
-Idealnie…- szepczę.
Moje piersi są całe nabrzmiałe i całe mnie bolą, gdy ich dotykam. Biust stał się pełniejszy i ładniejszy, ale ból jest całkiem mocno przeszkadzający. Wzdycham i dotykam dłońmi brzucha. Mała mocno kopie. Harry przychodzi dopiero po 5 minutach. Rozbiera się i dołącza do mnie. Łapie delikatnie za moją stopę i zaczyna ją masować. Zamykam oczy i opieram kark o tył wanny.
-Idealnie…- szepczę ponownie.
Harry muska moją stopę.
-Lubisz jak masuje ci stopy…
-Mhm…
-Potem mogę ci jeszcze raz je wymasować z użyciem balsamu… Spuchły ci dziś…
-Zauważyłeś?- pytam czule.
-Jasne… Wszystkie zmiany widzę.
Uśmiecham się.
-Powinnaś iść do masażysty na masaż pleców… Znalazłem coś a’la spa kilka kilometrów stąd…
-Pomyślę o tym… Ale rzeczywiście… Boli mnie kręgosłup.
-Możesz wziąć ze sobą dziewczyny, żeby było raźniej…- uśmiecha się.
-Póki co myślę o jutrze…- otwieram oczy i spoglądam w sufit.
-…o czym konkretnie…
Przenoszę wzrok na Harry’ego.
-Nie wiem w co się ubrać…- mówię.
Harry zaczyna się śmiać  i kręci głową.
-Wiesz co zauważyłem?
-Nie…
-Zawsze jak masz jakiś problem to chodzi o ciuchy…
Łaskoczę go w stopę, a on podskakuje wychlapując wodę.
-To jest ważne! Nie śmiej się. To jest królowa mody. Muszę się ubrać modnie, ale i skromnie. Ona nie lubi przepychu.
-Skąd wiesz?
-Przeczytałam chyba z 15 wywiadów z nią.
-Za bardzo się przejmujesz…- mówi Harry głaszcząc mnie po nodze.
-Chcę się przygotować do wszelkich pytań, czy czegokolwiek.
-Zachwycisz ją…
-Jasne…- mówię sarkastycznie.
Myję się szybko i wychodzę. Wycieram się i opatulam szlafrokiem. Będąc w sypialni nakładam coś na siebie. Przeszukuję swoją szafę, aż wreszcie dokopuję się do granatowego kombinezonu, który kupiłam jakiś czas w NY. Miałam go ubrać na wywiad z chłopakami, ale był tak luźny na brzuchu, że aż za bardzo. Dobieram szpilki. Jestem zadowolona.
-Jesteś głodna?- pyta wchodząc w ręczniku do sypialni.
-Nie…- uśmiecham się.
Harry przygląda mi się z uśmiechem na twarzy.
-Co jest?- pytam go.
-Nic…
-…to czemu mi się tak przyglądasz?- uśmiecham się.
-Wyglądasz pięknie w mojej koszuli z tym wystającym brzuszkiem.
Chichocze i daje mu buziaka w usta.
Wieszam na drzwiach do garderoby mój kombinezon i kładę się na łóżku. Wzdycham z ulgą.
-Brałaś tabletki?
-Tak.
Mała kopie mnie mocno w żołądek i bekam głośno. Harry wchodzi do pokoju z szeroko otwartymi oczami.
-Co… to… było…
-Mała kopnęła mnie w żołądek…- zaczynam się śmiać.
-To było lepsze od beknięć Nialla po butelce piwa i pizzy.
-Ktoś go wreszcie pokonał!- śmieję się.

(…)
Na spotkanie z Anną, Harry poprosił Aarona by pojechali ze mną, a także bym nie jechała własnym samochodem. Nie wiem skąd, ale paparazzi dowiedzieli się o moim spotkaniu, a biorąc pod uwagę ostatnie plotki i spekulujące wiele zdjęcia, nie miałam spokoju.
Wchodząc do środka hotelu Hilton Annę spotkałam na korytarzu, przywitała się ze mną uściskiem dłoni.
-Pójdźmy do restauracji hotelowej…- zaproponowała kobieta.
Przystałam na jej propozycję. Usiadłyśmy przy stole.
-Gratulacje z powodu ciąży!- zaczęła ściągając okulary.
-Dziękuję bardzo.
-Jaka płeć?
-Dziewczynka…
-Już niedługo rozwiązanie, prawda?
-Tak… Prawdopodobnie w styczniu.
Kelner przyniósł kawę Anny, a także moją zieloną herbatę.
-Moja asystentka nic ci nie powiedziała…- pyta mnie z zaciekawieniem.
-Trzymała język za zębami, nie wiedziałam w ogóle czego dotyczyć ma nasze spotkanie…
-Zaraz ci wyjaśnię…- uśmiecha się.-…wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale obserwowałam cię od jakiegoś czasu, po obejrzeniu twojej dawnej sesji do Teen Vogue’a doszłam do wniosku, że jesteś kobietą naturalną, skromną i nie przesadzasz z niczym, poza tym jesteś fotogeniczna…
Uśmiecham się.
-Słyszeć to z pani ust, to dla mnie fantastyczna sprawa…
-Miło mi. Po drugie… czytałam twoje wywiady… twój sposób rozmowy z gwiazdami jest inny… twoja koleżanka, z którą prowadziłaś te wywiady jest także bardzo dobra… ale minusem jest fakt, że nie widziałam jej stylu, ale sądząc po strojach ubiera się w TopShopie itp.
-Ja też…
-Ale widziałam cię w kreacji od D&G i to zrobiło na mnie wrażenie. Na Fashion Week’u jak widziałam tę sukienkę nie podobała mi się, ale właśnie na tobie leżała idealnie.
Uśmiecham się.
-Wiem, że studiujesz… Ale chciałabym, żebyś staż w British Vogue… Póki co będzie to kilka godzin w tygodniu, ale chciałabym, żebyś doradzała dziennikarce, Mirandzie Presley, która pracuje nad tym. Staż jest płatny.
Kobieta uśmiecha się.
-Nie wierzę, że mi to pani proponuje…
-To lepiej uwierz Grace… To jest dla ciebie ogromna szansa.
-Nie wiem, jak pani dziękować.
-Nie dziękuj mi…- śmieje się.
-Kiedy mam zacząć?
-Myślę, że już po narodzinach dziecka, jak już się ogarniesz, dojdziesz do siebie po porodzie. Będzie to wymagało trochę twojej pracy… Właściwie, kiedy będziesz gotowa to skontaktuj się z Theresą Marie albo Darbi Gwynn. One pełnią funkcję asystentek Mirandy.
-Ok.
-Myślę, że to byłoby na tyle…- podsumowuje Anna.
-Nie wiem, jak pani dziękować.
-Zobaczymy, jak się spiszesz…- mówi z uśmiechem.
Żegnam się z nią i wychodzę z hotelu Hilton. Ochroniarze czekają przed wejściem.
Ochroniarze odwieźli mnie pod sam wieżowiec.
-Dziękuję...- powiedziałam.- Gdyby nie wy, to na wszystkich portalach społecznościowych byłoby więcej moich zdjęć niż już jest.
Wysiadłam z samochodu i czym prędzej podążyłam do środka. Na windę czekałam dłuższą chwilę, gdy już wreszcie przyjechała wsiadłam do niej i pojechałam na 25 piętro. Mała przez całą rozmowę z Anną, a także powrót do domu kopała mnie mocno. Otworzyłam drzwi.


****
I jak wam mija urlopik od szkoły? Komentujcie i dziękuję za poprzednie.
Jako swojego rodzaju dodatek dodam, że napisałam dziś 127 rozdział xx. Do następnego rozdziału xx.

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam jak piszesz o tym co dzieje się między Harrym a Grace. Aww. Nie mogę doczekać się jak urodzi xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba! Szybko i sprawnie się go czytało ;) Widać, że Harry trochę zawziął się za siebie i stara się, aby Grace było dobrze.

    Weekend mam nieco dłuższy odpoczywam od zeszłej środy, ale to mnie nie pociesza wkrótce egzaminy :/ Szalejesz z tymi rozdziałami! Ha! Jestem ciekawa co tam się będzie dziać. W ogóle ile planujesz napisać rozdziałów?
    Ps. Wesołych Świąt i mokrego dyngusa x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Dzięki kochana! Gwarantuję Ci/ Wam, że w tych rozdziałach będzie się działo naprawdę sporo, naprawdę... :D Dokładnie nie wiem ile rozdziałów będzie w tym opowiadaniu, ale będzie ich tyle, ile będzie trzeba, żeby wyczerpać całą wenę i spis pomysłów :D Myślę, że ten rok jeszcze na pewno się ze mną pomęczycie, jak nie dłużej xx.
      PS. Ja już mam okrojony pomysł na inne opowiadanie, więc także zbieram pomysły na to nowe i staram się zaczynac pisać, podczas, gdy nie mam weny w tym haha xx.
      Dziękuję bardzo i tobie też wesołych świąt!

      Usuń
  3. Swietny rozdzial :)
    Jak wszystkie na tym blogu
    Uwielbiam twoj blog i zawsze cierpliwie czekam na rozdzial, no chyba ,ze nie ma go baardzo dlugo. Mam nadzieje, ze teraz nie bede dlugo czekac ;)

    Pozdrawiam i zycze weny :)
    Panna Domka

    OdpowiedzUsuń
  4. Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę Ci :
    - braku śnieżyc, a raczej trochę słońca
    - gadatliwych spotkań z rodziną
    - mokrego dyngusa ( tylko się nie przezięb )

    Panna Domka

    OdpowiedzUsuń
  5. Boję się co się stanie, jak otworzy drzwi. Świetny rozdział. Czekam na następny! :)
    Majka x

    OdpowiedzUsuń
  6. Super świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń