czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział 152



Wysiadam z samolotu i uśmiecham się do Aarona, który przyjechał po mnie i Silver na lotnisko. Mamy kwiecień, jest już ciepło, a biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy w Sydney to już w ogóle. Podaję ochroniarzowi torbę i biorę Silver na ręce, wsadzam ją do samochodu. Widzę, że z daleka zza bram flesze strzelają jak oszalałe i w duszy dziękuję Paulowi, że zapewnił nam taką ochronę.
-A gdzie jest Harry?- pytam.
-Jest już na arenie... Ale występ dopiero za 3,5 godziny, więc myślę, że zdążycie się ogarnąć i przyjadę po was...- mówi Aaron, na co szeroko się uśmiecham i przytakuję mu.
Biorę Sil na kolanka i całuję ją za uchem, po czym okrywam lekko kocem, by flesze jej nie obudziły.
Przejeżdżamy przez tłum ludzi z chwilowym problemem, ale potem już bez problemu zmierzamy do hotelu, Aaron ma kartę, którą mi wręcza i pomaga mi zanieść walizki do pokoju, potem mówi, że musi jechać, ale mam zadzwonić, gdy tylko będziemy gotowe. Kładę Silver na łóżko i całuję ją w policzek. Składam rzeczy Harry'ego, które są rozrzucone na fotelu i z uśmiechem wdycham ich zapach, którego nie czułam 2 miesiące... Harry wyjechał na początku marca, a miałam takie zawirowanie w pracy, sesje moich kampanii i wiele innych ważnych rzeczy, czas zleciał bardzo szybko i nim się obejrzałam, zauważyłam, że to już 2 miesiące, jak go nie widziałyśmy. To było długo, zdecydowanie zbyt długo... Ale zaraz rozłąka się skończy, bo potrzebuję chwili, żeby ogarnąć się i pojechać do niego. Ale póki co muszę zmrużyć oko... Kładę się koło małej i całuję ją w czoło, mruczy coś pod nisem i wtula się we mnie. Zasypiam.

Eleanor
-Tak, jest już w hotelu... Ale nie mówcie nic Hazzie...- mówię Lou, Lottie i Soph, podczas gdy Louis ma układane włosy w garderobie.
-Myślałyście coś o wieczorze panieńskim?- pyta Lou szukając szczotki do układania włosów.
-Tak i stwierdziłyśmy z Lucy, że to będzie najlepsze, co można dostać przed ślubem... Zamiast wieczora panieńskiego robimy jej wyjazd panieński...
Wszystkie spoglądają na mnie.
-Dokąd?- pyta Louis.
-Jeszcze się zastanawiamy, ale gdzieś z daleka, gdzie można się porządnie zabawić.
Soph uśmiecha się.
-Będzie grubo...- mówi.
-Oj będzie... Wybawi się za wszystkie lata.
-A wy gdzie zabieracie Harry'ego?- pyta Lou Louisa.
-Do Las Vegas, a potem jeszcze nie wiemy... Zastanawiamy się nad Meksykiem... Zrobimy mu weekend kawalerski...
Wszystkie się śmiejemy.
Grace
Budzę się i nie wiem, co się dzieje... Patrzę na godzinę i wytrzeszczam oczy, zrywam się z łóżka i szukam ubrań. Dzwonię do Aarona. Wybieram je  i maluję się, włosy rozpuszczam. Przebieram Silver na śpiąco i nie mogę się nadziwić ile mała śpi. Chociaż z drugiej strony mówiła mi w samolocie, że chce luli...
Ochroniarz zjawia się 10 minut później i proponuje mi wzięcie małej, zgadzam się, będzie jej wygodniej w barczystych ramionach niż w moich. Wychodzimy z pokoju i po drodze spotykamy fanki, które z uśmiechem proszą mnie o zdjęcie. Wykonuję je i idziemy do windy. Aaron opowiada co działo się u chłopaków przez ostatnie dwa miesiące... Mówił, że ich podziwia, bo taki natłok pracy, jaki mieli był katorgą do takiego stopnia, że nie sypiali po nocach.
-Dlaczego mieli aż tyle tego?- pytam.
-Bo Harry poprosił Kim, by trzy miesiące mieli wolne... W związku z waszym ślubem...- dodaje.
Uśmiecham się szeroko. Dojeżdżamy na parter i wsiadamy do auta przed hotelem, Aaron prowadzi je, a że do areny jest niedaleko droga zajmuje nam niecałe 10 minut, wchodzimy za kulisy, gdzie słyszę, ze koncert się zaczął. Jeden z techników daje mi słuchawki dla Silver, a torebkę zostawiam w pokoju Lou, biorę tylko telefon. Przejmuję Silver i Aaron prowadzi nas za kulisy, tam prosto na stadion.
Gdy Eleanor mnie zauważa, zaczyna podskakiwać i biegnie w moją stronę zresztą, wszystkie tak robią. Lou układa krzesła tak, by położyć Silver, która dalej śpi... To dziecko jest dla mnie wielkim znakiem zapytania w dalszym ciagu... El biegnie po poduszkę dla małej i koc, kładziemy ją na krzesłach i przykrywamy. Potem witam się z dziewczynami mocnym uściskiem.
-Grace, tak się cieszymy, że jesteś...- mówi Soph.
-Dzięki, a co mogę ja powiedzieć... Nareszcie...- uśmiecham się i wpatruję się w telebimy, na których pojawia się mój seksownie tańczący narzeczony. Uśmiecham się i podśpiewuję pod nosem Girl Almighty.
-Muszę coś wam potem powiedzieć...- mówię El na ucho.
-Coś super?- pyta mnie przyjaciółka.
Kiwam głową z rosnacym uśmiechem.
-Jestem tym bardzo podekscytowana...- mówię, a ona mnie obejmuje.
Kilka piosenek przemija, póki Niall nie zauważa mnie koło dziewczyn.
-Harry, chyba ktoś ci zrobił niespodziankę...- mówi z uśmiechem.
Kamery momentalnie pokazują mnie na telebimach, a Harry podbiega z boku sceny, by zobaczyć mnie sam.
-Gracie...- mówi cicho do mikrofonu. Wpatruje się we mnie wielkimi oczami, a na jego ustach rośnie uśmiech.
-Musicie mi dać chwilkę...- mówi Hazz i zeskakuje ze sceny, kamera cały czas śledzi moje poczynania, a gdy Harry idzie w moją stronę pisk na stadionie jest coraz głośniejszy.
-Jesteś...- mówi i bierze mnie w mocny uścisk. Wtulam się w jego szyję i wplatam palce w jego włosy czując zaoach, za którym tak bardzo tęskniłam.
-Och Grace, jak ja cię bardzo kocham...- mówi Harry i odsuwa się ode mnie, wpija się w moje usta i orzyciaga siebie bliżej. W tle słyszymy wyraźne "Uuuu..." które robią chłopaki. Dotyk jego ust jest dla mnie czymś niezwykłym, zresztą za każdym razem czegoś takiego doświadczam. Delikatnie muska moje usta, by potem odsunąć się i ucałować moje czoło. Harry odsuwa się i patrzy się na śpiącą Silver.
-Wiecie co...- mówi do mikrofonu.- Tu jest na cholernie głośno, a moja córka śpi... Szkoda, że w domu musi byc cisza i spokój, żeby jej nie obudzić, bo wtedy akurat bardzo jej halasy przeszkadzają... A teraz ma to wszystko gdzieś...- mówi z uśmiechem i całuje Silver w rączkę, a potem w czoło. Wraca na scenę...
W ciągu trwania koncertu śmieję się cały czas, a to z chłopaków, a to z Harry'ego, który podskakuje i wygłupia się, tańczy itp.
-Jak on tak zamierza tańczyć nie wyjdę za niego...- mówię do dziewczyn, a te zaczynają się głośno śmiać.
-Widzieliście?- mówi Liam.- Nasze kobiety nas obgadują...
-Tak?- pyta Louis.- Jestem ciekawy, co któryś z nas teraz zrobił....
-To pewnie wy...- mówi Harry pewnie.- Ja tym razem nie zawiniłem...
Zaczynamy się śmiać.
-Obawiam się Harry, że to własnie z ciebie się śmieją...- mówi Zayn, a fani zaczynają się śmiać.
Z uśmiechem zauważam, że moja kruszynka się budzi, siadam koło niej i wdrapuje mi się na kolanka.
-Mamusiu, co się dzieje?- pyta.
-Jesteśmy na koncercie tatusia, słoneczko... Tatuś jest na scenie, a ty byłaś taka zmęczona, że spałaś bardzo długo wiesz?
-Śniły mi się księżniczki...- mówi mi do ucha, a ja poprawiam jej słuchawki na uszach, który zmniejszają poziom decybeli, by nie uszkodzić słuchu Silver.
-Tak, a jakie?- pytam.
-Elsa i Anna, i Kopciuszek i Królewna Śnieżka...
Z uśmiechem całuję ją w główkę.
-A gdzie tatuś?- pyta trąc oczka.
-Tam...- wskazuję palcem.
Mała patrzy na telebim i na jej ustach pojawia się coraz większy uśmiech.
-Tęskniłam za nim bardzo...- mówi.
-Wiem... Ja też...- mówię jej całując ją w czoło.
Każda ciocia się z nią wita i w rezultacue Sil rozbudza się do takiego stopnia, że zaczyna tańczyć. Siadam na krześle, zresztą dziewczyny też, a Silver szaleje kręcąc bioderkami i robiąc kółeczka. Gdy Harry ją zauważa macha do niej, a ona do niego.
-Cześć śpiochu...- mówi, a Silver zaczyna się śmiać, podbiega bliżej, ale dalej są barierki i nie może iść dalej.
-Kocham cię tatusiu!- piszczy.
-Ja ciebie kocham mocniej...- mówi jej i wysyła buziaczki, ona robi to samo i dokładnie wtedy zaczyna się No Control. Silver dostaje głupawki i jest wszędzie, skacze z rękoma w górze, bawi się najlepiej z nas wszystkich... A gdy śpiewa Niall przybiega do mnie, by mi o tym powiedzieć, oraz jak bardzo go kocha...
Z uśmiechem obserwuję małą i robię jej mnóstwo zdjęć.
Chłopcy wykonują jeszcze sporo piosenek, które sobie podśpiewuję i czasami, jak dziewczyny poniesie trochę tańczymy. Koncert kończy się ok. 21, wychodzimy całą gromadą do garderoby, gdzie czekamy na chłopaków, którzy kończą ostatnią piosenkę. Silver skacze po kanapie, za co ją upominam, a El jej pozwala...
Chłopaki wchodzą i poerwsze co witają się ze mną i Silver. Niall porywa swoją ulubienicę, a ja przytulam mojego ulubieńca.
-Czemu nic nie mówiłaś?- pyta mnie do ucha Hazz.
-Bo lubię niespodzianki...- mówię muskając jego usta. Uśmiecha się i wsuwa do kieszeni moich spodenek dłoń, łapiąc za mojego pośladka.
-Pójdziemy wszyscy na kolację?- pyta Niall.
-Świetny pomysł...- mówi Soph.- Padam z głodu...
Z uśmiechem zbieramy manatki i wsiadamy do samochodów, które wiozą nas do hotelu. Tam odkładamy rzeczy i idziemy do restauracji hotelowej, składamy zamówienia i przy winie i drinkach rozmawiamy.
-Gracie, a co chciałaś nam powiedzieć?- pyta El, gdy maczam kawałek pomidora w sosie.
Wsuwam go do ust i gryzę, a potem na mojej twarzy rośnie uśmiech.
-Zabieram wszystkie was na bardzo ważne dla mnie kilka dni...- mówię.- Otóż chciałabym, abyście wraz ze mną szukały odpowiedniej sukni ślubnej, jest kilku projektantów, których suknie są obłędne, ale muszę mieć osoby doradzające...- dodaję.- To tyle chciałam...
-...a kto wybierze mi garnitur?- pyta Harry.
-Ja z tobą wybiorę...- mówię mu.
-A dlaczego ty masz widzieć mój garnitur, skoro ja nie widzę twojej sukni?- pyta Harry.
-Bo gdy pan młody widzi pannę młodą przed ślubem w sukni to przynosi to nieszczęście.- mówię.
-To niesprawiedliwe...- mówi Harry.
-Takie życie mężczyzn...- mówi Soph, a ja przybijam jej piątkę.
Chłopaki kręcą głową ze zrezygnowaniem.
-...z drugiej strony...- odzywa się Niall.-...nikt prócz Grace nie wybierze ci lepszego garnituru...
Uśmiecham się.
-To było kochane, dzięki Nialler...- mówię.
-A już wiecie kto będzie waszą obstawą przy ołtarzu?- pyta Zayn.
-Ja właściwie już mam...- mówię.- Eleanor, Lucy, Sophia, Leigh, Gemma...
-A ja mam was patałachy i brata Grace...- mówi Harry.
-Dzięki za zaszczyt patałachu...- mówi Liam.
-A już wiadomo gdzie?- pyta Soph.
-To jest pałacyk w małej miejscowości 70 km od Londynu...- mówi Hazz.- Dwa kilometry dalej jest duży hotel, więc nie będzie problemu z gośćmi... Ci najważniejsi, czyli nasza rodzina, przyjaciele zostają z nami w pałacyku. Wesele odbędzie się w ogrodach, a gdy już będzie zimno, czy w razie niepogody jest także ogromna sala balowa...- mówi.
-...ślub weźmiemy albo w zabytkowym kościele niedaleko pałacyku, albo już na miejscu w mniejszej sali... - dodaję.
-Matko zapowiada się cudownie!- klaszcze w dłonie El.
-...i będzie...- mówi Harry łapiąc mnie za dłoń, całuje ją i z uśmiechem splata nasze palce.
-A ja będę sypać kwiatki!- mówi Silver.
Zaczynamy się śmiać.
-Dokładnie kochanie…- mówi Harry.

(…)
Wieczór mija nam w doborowym towarzystwie, a głównym tematem jest nasz ślub oraz wspomnienia ze ślubu Lucy, z powodu którego płaczemy ze śmiechu.  Silver mnie pyta, gdzie ona była, jak ciocia miała ślub, a ja z uśmiechem wskazuję palcami jakiej wielkości była i gdzie wtedy mieszkała… czyli w moim brzuchu, wszyscy robią długie „Awww…”
Kiedy wracamy do pokoju obrządzamy Silver i kładziemy ją do łóżka w drugim pokoju… Ja myję się i nakładam rzeczy do spania i wskakuję pod kołdrę. Harry włącza telewizor i akurat leci wtedy odcinek „Przyjaciół”. Oglądałam każdy sezon i każdy odcinek i czasami zdarza się, że znam poszczególne dialogi. I akurat dziś trafiam na mój ukochany odcinek, czyli ślub Chandlera i Monici… Ross znalazł już Chandlera i pozbawił go wszelkich niepewności co do poślubienia Monici…
Harry kładzie się obok i wtulam się w jego ramię. Wszyscy myślą, że Monica jest w ciąży, a to tak naprawdę Rachel. Chandler idzie ze swoją matką oraz ojcem transwestytą do ołtarza.
-Wiesz co… Stwierdzam, że ojciec Chandlera wyglądał lepiej niż Caitlyn Jenner…- mówi na co chichoczę i oglądamy dalej.
Następnie wchodzi Rachel, Phoebe i Ross, który mówi, jak miło jest iść do ołtarza wiedząc, że nie grozi to rozwodem… Chichoczę i następnie wbiega Joey w kostiumie żołnierza i zajmuje miejsce prawosławnego księdza… Przechodzą do rzeczy, czyli do udzielenia ślubu. Zawsze w tym momencie potwornie się wzruszam, Monica czyta krótkie przemówienie, która napisała dla swoje ukochanego, a ja w tym momencie ściskam dłoń Harry’ego.
„Chandler, tak długo zastanawiałam się, czy znajdę swojego księcia, bratnią duszę, aż trzy lata temu, na innym ślubie, znalazłam pociechę u przyjaciela i znalazłam to, czego szukałam całe życie. Dziś jesteśmy tutaj, a przed nami przyszłość i chcę, byśmy przeżyli ją wspólnie. Mój książę, moja bratnia duszo, mój przyjacielu…”
Wybucham płaczem, a Harry próbuje mnie uspokoić, przytulając mnie do siebie. Całuje mnie w czoło i lekko kołysze, dając mi oparcie i siłę… To nie zmienia faktu, że łapię za pilot i odsuwa się od Hazzy, siadam po turecku i trę oczy.
-Ja też chcę coś takiego!- mówię.
Harry patrzy na mnie zszokowany, ale i w jego oczach widzę ogromne szczęście. Widzę, że to ja sprawiam, że on się czuje szczęśliwy…
-Co byś chciała?- pyta spokojnie, łapiąc mnie za dłoń.
-Chcę tak idealnego ślubu, jak miała Monica i Chandler, chcę takiego Joeya, który wbiegnie mudurze żołnierza i udzieli nam ślubu, chcę mieć moje druhny… Chcę takich przemówień…- mówię pociągając nosem.
Harry uśmiecha się.
-Joeya mogę ci zastąpić Niallem…- żartuje.- A przemówienia? Są wyjątkowe… Nie są tylko wyklepaniem formułki, są inne i bardziej pamiętliwe…- mówi.
-Żeby było bardziej wyjątkowo musimy znaleźć ciężarną Rachel…- mówi Harry przyciągając mnie z powrotem do siebie.
-Spoko, dogadam się z Lucy…- mówię pociągając nosem, a Harry zaczyna się śmiać i całuje mnie w czoło.
Odcinek się kończy, a że jest późno wyłączamy lampy.
-Wiesz co…- mówię.
-Hm?
-Przepraszam, że mnie tak naszło, powinniśmy teraz uprawiać seks, a nie wysłuchiwać mojego płakania nad losem ulubionych bohaterów…
-Oj spokojnie kochanie, mamy dużo nocy, by wykorzystać ten czas…- mówi mi do ucha Harry, wtulam się w niego…

(…)
Następny dzień zapowiada się fajnie, bo od rana dopisuje mi niesamowicie dobry humor, w ciągu dnia idziemy na plażę całą ekipą oczywiście ze zgrają paparazzich na karku, ale mamy ich gdzieś. Bawimy się świetnie. Eleanor coś szepta na ucho Sophii i myślę, że ma to związek ze mną, więc się nie dopytuję… Zakładam snapa i gdy ogłaszam go na na IG momentalnie miliony powiadomień mówią o osobach, które mnie obserwują. Pewnie nie będę go używać często, ale… Kim wspominała, żebyśmy z dziewczynami porobiły jakieś fajne snapy z chłopakami, które nie będą zbyt oficjalne… El nie daje spokoju Louisowi, a ja męczę Harry’ego. Mój narzeczony leży na leżaku i ma zamknięte oczy, więc wykorzystując okazję łapię go za żebra, na co podskakuje, bo ma tam łaskotki.
-Oj Grace…- mówi kładąc głowę na leżaku.
-Porób coś ze mną…- mówię.
-Co mam porobić?- pyta odchrząkując.
-Nie wiem, nudzi mi się.- mówię, jak dziecko.
-Czy mi się zdaje, czy to wieczorne płakanie wyzwoliło u ciebie jakieś zamagazynowane ilości energii?
-Możeeeee…- mówię i siadam na piasku zaraz obok jego leżaka. Palcami dotykam jego dolnej wargi rozciągając ją na dół.
-Wyglądasz tak, jak małpa…- mówię z uśmiechem.
-Przeginasz, kochanie…- mówi.
-Styles wstawaj porób coś ze mną!- mówię mu.
-Nie dasz nawet człowiekowi poleżeć…- mówi.
-Nie.
Silver przeskakuje fale z Liamem i słyszymy jak się śmieje.
Harry ustawia leżak w formie siedzącej, więc siadam między jego nogi, kładzie dłonie na moim brzuchu i strzela mi gumką od majtek. Robię nam zdjęcie i łapię je w takim momencie, gdy Harry spogląda na mnie z góry z uśmiechem.
-Jesteś słodki…- mówię mu i przekręcam się na brzuch, wciąż leżę między jego nogami i kameruję go, jak się opala.
-Będziesz solarem…- mówię, na co on się śmieje.
-Mało to solarów na świecie…- dodaje. Obserwuję jego ciało bardzo dokładnie.
-Robisz się coraz bardziej męski wiesz…- mówię mu, na co on się uśmiecha.
-Tak, czemu?
-Bo masz już zarost na klacie…- skubię włosy na jego torsie.
Harry zaczyna się śmiać.
-Rozwalasz mnie…- mówi.
-Dzięki kochanie…- mówię mu i całuję jego brodę. Odkładam telefon i kładę głowę na jego klatce piersiowej i zamykam oczy.

(…)
Chodzę z Silver po kulisach areny i zwiedzamy każdy kąt, mam fazę na robienie snapów, więc nagrywam prawie wszystko. Gdy wracamy do lunktu wyjścia nagrywam chłopaków, jak grają w ping ponga, El i Louisa, którzy się miziają, Zayna rysującego i Soph i Liama oglądających coś na telefonie. Siadam na krześle i śmieje się widząc, że Harry przegrywa, za to Niall jest najlepszy w te klocki...
-Ty oszukujesz Horan!- mówi Harry z wyrzutem.
-Nieprawda! Nigdy nie oszukuje...
-Tak, jasne... To jest niemożliwe, bym przegrał tyle razy z rzędu.
-Wygórowane ambicje.- krzyczę, a Niall zaczyna się śmiać.
Harry unosi brwi patrząc na mnie, a ja wysyłam mu buziaczka. Wreszcie Harry rzuca paletkę i daje ją Aaronowi, podchodzi do mnie, podczas, gdy Silver biega za Basilem, ochroniarzem Nialla. Staje nade mną i wyciąga mi dłoń, bym ją mu podała, jednym szarpnięciem sprawia, że stoję na równych nogach, a potem siada na krześle i nakazuje mi usiąść na jego kolanach. Siadam więc okrakiem i uśmiecham się. Daję mu buziaka, ale on pogłębia i sprawia, że staje się bardzo romantyczny i pełen drapieżności.
-Oj Gracie, tak się cieszę, że tu jesteś...- mówi i całuje mnie znów.
-Ja też misiaczku...- mówię mu i tak jak on wcześniej całuję go.
-Kocham Cię...- mówi mi w usta, przeciągam pocałunek i chichoczę, wplątując palce we włosy.
-Ej nooo...- mówi Niall.- Trochę spokoju... Tu też są ludzie...
Muskam dolną wargę mojego narzeczonego i pokazuję Niallowi środkowy palec.
-Muszę się przebrać na koncert...- mówi mi w usta.
-Ok, to ja ci coś wybiorę...- mówię dając mu soczystego buziaka.
Harry uśmiecha się i bierze mnie na ręce.
-Zamierzacie uprawiać seks w miejscu publicznym?!- krzyczy Niall.
-Zamknij się Horan, ona idzie mi wybrać rzeczy na koncert!
Niall zaczyna się głośno śmiać. Wpadam do garderoby i wybieram mu koszulę, pomagam ściągnąć koszulkę i nakładam koszulkę, po czym zapinam guziki i zostawiam cztery rozpięte, dotykam dłonią jego torsu i odsuwam jej kawałek i całuję jaskółkę, na lewej piersi. Włączam radio i akurat leci Liquer Chrisa Browna, więc poruszam biodrami w rytm piosenki.

Harry
Obserwuję ją jak tańczy i porusza biodrami oraz piękną, kształtną pupą.
-Nie mogę się w ogóle tobą nacieszyć, wiesz?- mówię obejmując ją od tyłu i całując jej ucho. Widzę, że znowu kręci snapy.
-Ja tobą też…- mówi i przyciąga moją twarz, tak bym wtulił się w jej zagłębienie przy szyi. Tak też robię i mocno ją obejmuję, czuję jak jej pupa poruszając się w rytm piosenki ociera się lekko o mnie.
-Powiem to jeszcze raz, ale bardzo cię kocham…- mówi mi do ucha, na co chichoczę i czuję, jak całuje lekko moją szyję.
-Jesteś słodki, skarbie…- mówię mu, a on śmieje mi się w skórę. Zabieram telefon z jej rąk i kładę go na stoliku, kopniakiem zamykam drzwi i sadzam nas na kanapie, wtulam się w jej piersi i rozmawiamy o wszystkim i o niczym.
-Dzisiaj zadedkuję ci piosenkę…- mówię.
-Co? Jaką?- pyta.
-Zobaczysz…
-A to będzie ładna piosenka?- pyta.
-Jedna z najładniejszych na nowym albumie…
-Ojej…- mówi Grace i unosi mi twarz po czym wpija się w moje usta i nie chce się oderwać, ale fakt, że wszyscy muszą się zacząć przygotowywać sprawia, że garderoba nie jest już naszym miejscem, a miejscem rozmów ze wszystkimi. Wracam do tej samej pozycji i wtulam się w jej biust.
-Co jest najlepszą poduszką panowie?- pyta Liam.
-Cycki!- krzyczy Louis, a my wszystkie unosimy brwi.
-O tak… Zgadzam się…- mówię cicho.
Eleanor kręci się na krześle obrotowym i pisze sms-y.
-Grace, czy twoja ulubiona pozycja filmu się nie zmieniła?- pyta moją ukochaną przyjaciółka.
-Oczywiście, że jest ciągle ten sam…
-Jaki?- pytam unosząc głowę.
-Magic Mike…- mówi, na co wywracam oczami.
-Jezu widzę, że nie tylko Grace się podnieca na widok tych striptizerów…- burczy Liam, a Soph puszcza oczko Grace.
-Wy nie rozumiecie tego… Ja jestem bardzo ciekawa, jak wy byście zareagowali na filmy ze striptizerkami…- mówi Eleanor.
-Ja nie muszę, mam swoją…- mówię z uśmiechem, a Grace patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami i czerwieni się.
Wszyscy zaczynają się śmiać.
-Podchodzimy do tego ogólnie…- oponuje Sophia, a ja chichoczę. Czuję, jak palce Grace delikatnie dotykają mojego karku i jeżdżą po nim w górę i w dół.
-Magic Mike to genialny film…- mówi Lou spryskując włosy Zayna.
-No oczywiście, że tak…- mówi Gracie.
-Te mięśnie…- mówi Soph.
-Te uśmiechy…- dodaje El.
-Ta opalenizna…- wtrąca Lou.
-Te tyłki…- mówi Grace, na co od razu ją besztam.
-Zachowajcie to dla siebie, bo naprawdę czujemy się niedowartościowani…- mówi Louis, a zaraz wszyscy zaczynają się śmiać.
-Nie przesadzajcie, my nic nie mówimy, jak oglądacie się za innymi kobietami…- mówi Eleanor.
-Kto niby się patrzy za innymi?- pyta ją Louis.
-Już ty dobrze wiesz kto…- naburmusza się dziewczyna i podkurcza nogi po turecku.
-Oj kochanie przesadzasz…- mówi Louis i podchodzi do niej, by dać jej buziaka.
-Ej, mam pomysł…- mówi Sophia.
-Jaki?- pyta Grace.
-Zróbmy sobie babski wypad do klubu!- mówi z uśmiechem.
-CO?!- pytają chłopaki.
-No tak… Kiedy my byłyśmy gdzieś razem, a tam chociaż będzie można pogadać o wieczorze panieńskim…- mówi patrząc znacząco na Eleanor.
-Jestem na tak!- mówi Grace.- Ale… Co do wieczora nie chcę wiedzieć czegokolwiek, chcę, by to wszystko było niespodzianką!
-Masz załatwione!- mówi El.
-No więc to idziemy?- pyta Soph.
-A my tu nie mamy nic do powiedzenia?- pyta Liam, a Sophia i do niego podchodzi, daje mu buziaka i mówi.- Nie macie…
-Harry, a czy ty…- mówi Grace.
-Tak, zajmę się Silver…- mówię i całuję ją w usta.
Moja narzeczona przyciąga mnie bardziej i pogłębia pocałunek, muska moją dolną wargę i uśmiecha się szeroko.
Gdy przychodzi czas na koncert całuję ją soczyście i nie chcę puścić z ramion, on zresztą chyba też nie chce iść. 

Grace
Pierwsze pół godziny koncertu spędzamy w garderobie Lou, gdzie dziewczyna podcina mi włosy i je ładnie modeluje. Silver biega po korytarzach i śpiewa piosenki, ale gdy w pewnym momencie cichnie zaczynam się zastanawiać, gdzie mogła pójść.
-Silver!- wołam ją, ale zero odezwu.
-Silveeeer!- wołam głośniej wychodząc na korytarz.
-Gdzie jesteś?- wołam.
-Lou, gdzie ona mogła pójść?- pytam dziewczyny, a ona wzrusza rękoma.
-Może jest z Aaronem lub Basilem…- mówi, a ja biegnę do garderoby ochroniarzy, tam ci grają w karty, ale twierdzą, że nie wiedzą, gdzie podziała się mała. Zaczynam się poważnie zamartwiać, gdzie mogła pójść i szukam jej po wszystkich możliwych pokojach, nie ma jej nigdzie.
-Boże, gdzie ona się podziała!- mówię zdenerwowana.

Harry
-Słuchajcie, teraz nastąpi utwór, o który tak bardzo walczyliście i który tak wiele, dla mnie osobiście znaczy…- mówi Louis.
Pisk robi się głośniejszy i instrumentaliści zaczynają grać No Control. Odwracam się i widzę, jak na końcu sceny Silver z uśmiechem na ustach. Otwieram szeroko oczy i patrzę na nią zszokowany, biegnę prosto do niej i klękam przy niej.
-Kochanie, co tu robisz?- pytam ją, a ona zaczyna poruszać bioderkami do jej ulubionej piosenki.
-Tęskniłam za tatusiem…- mówi i wyciąga rączki, by wdrapać się na moje ramiona.
Z uśmiechem biorę ją na ręce, a chłopaki zaczynają się śmiać. Śpiewam każde swoje kwestie oraz te zespołowe. Silver zaczyna się wyrywać, bo chce tańczyć, puszczam ją, a ona podskakuje  i unosi rączki do góry. Łapię ją za rączkę, żeby przejść przedłużeniem sceny, ona czuje się taka szczęśliwa, że może chodzić po niej, macha do fanów i tańczy.
Chłopaki nie mogą się nadziwić, jej odwagi i poczucia rytmu… Pod koniec piosenki mała siada na podłodze, bo chyba się zmęczyła, siadam koło niej i ona przytula się do mnie. Fani piszczą, jak szaleni i robią nam zdjęcia. Silver wstaje na równe nóżki i całuje mnie w usta, po czym stwierdza, że chce do mamy. Utwór się kończy i biorę ją na ręce. Gdy niosę ją, Grace wpada na scenę przerażona i gdy widzi małą widzę strach spływający po niej.
-Silver, nie wolno tak uciekać mamie!- mówi biorąc ją ode mnie.
-Chciałam potańczyć!- mówi mała.
-Ale czemu mamusi nic nie powiedziałaś? Wiesz, jak mamusia się o ciebie bała?- mówi.
Mała przytula się do Grace, daje im po buziaku i wracam do śpiewania. Po kolejnych dwóch utworach zauważam, że są z boku sceny i machają do mnie.
-Słuchajcie…- zaczynam.- Znacie moją narzeczoną…-mówi, a pisk staje się bardzo głośny.
-Chyba ją znają…- mówi Louis.
-…jest piosenka, którą pisząc z Edem Sheeran’em oparłem swoje doświadczenia na tym, co przeżyłem z tą dziewczyną, a przede wszystkim to ile mieliśmy lat, kiedy się poznaliśmy…- mówię.- Jako, że ona jest na tych kilku koncertach, a potem wyleci kręcić pupą w tych obcisłych spódnicach…- dodaję, a fani zaczynają się śmiać.- To chciałbym właśnie jej zadedykować tę piosenkę.
Na ustach Grace pojawia się uśmiech taki, jaki kocham, szczery, piękny i szeroki.
Zaczynają się pierwsze nuty 18.


I got a heart/ Mam serce
And I got a soul/ I mam duszę,
Believe me, I will use them both/ Uwierz mi, będę używał ich obu.
We made a start/ Stworzyliśmy początek,
Be it a false one, I know/ Był jednym z tych fałszywych, wiem.
Baby, I don’t want to feel Alone/ Kochanie, nie chcę czuć się samotny.

So kiss me where I lay down /Więc, pocałuj mnie tam, gdzie się położyłem,
My hands pressed to your cheeks/ z dłońmi przyciśniętymi do twoich policzków,
A long way from the playground/ Daleko od placu zabaw.

I have loved you since we were 18/ Kochałem Cię, od kiedy byliśmy osiemnastolatkami.
Long before we both thought the same thing/ Długo, zanim oboje pomyśleliśmy to samo,
To be loved and to be in Love/ Być kochanym, być zakochanym,
And all I could do is say that these arms were made for holding you, ohohoh woah/ Wszystko, co mogę zrobić, to powiedzieć, że te ramiona Zostały stworzone do trzymania cię.

I wanna love like you made me feel/ Chcę kochać, tak jak sprawiłaś, że się czułem
When we were 18/ Gdy mieliśmy 18 lat


Staję po stronie gdzie ona stoi i łzy spływają jej po policzkach, ociera je i patrzy na mnie zaszklonymi oczami. Uśmiecham się szeroko i kontynuuję śpiewanie piosenki patrząc jej cały czas w oczy, pokazuję jej, by się uśmiechnęła, a ona lekko unosi kąciki ust. Z ruchu jej warg wyczytuję, że mówi mi: I Love You…
Uśmiecham się i wysyłam jej buziaka, którego ona udaje, że łapie i przykłada do serca. Chłopaki dokańczają swoje kwestie i gdy utwór się kończy, kładę się brzuchem na krańcu sceny, a ona podchodzi i daje mi soczystego całusa.
-Jesteś niesamowity…- mówi mi prosto w usta całując je.
-Nie Gracie… To ty jesteś niesamowita… Nigdy nie napisałem utworu, z którego mógłbym być tak dumny… I to wszystko dzięki temu, że byłaś moją inspiracją…- mówię jej, a ona uśmiecha się i daje mi kolejnego całusa.
-Jestem najszczęśliwszą kobietą, że mogę wyjść za ciebie za mąż…- mówi mi, a ja uśmiecham się i całuję ją w czoło, ocieram pozostałości łez z policzków.
-Kocham cię królewno…- mówię jej.
-Ja ciebie mocniej…- uśmiecha się i odchodzi.

***
Dziś wcześniej, bo pewnie jutro nie będę miała czasu. 

WAŻNE INFO!!! 

Skończyłam pisać tego bloga w wersji roboczej.

ZAPOWIADAM WAM KOLEJNE OPOWIADANIE, O KTÓRYM POWIEM WIĘCEJ PO ZAKOŃCZENIU TEGO! 

Całuję mocno xx.

4 komentarze:

  1. Jezus Maria, ja kocham to opowiadanie ��❤ Ja szczerze mówiąc prawie popłakałam się przy 18 ze względu na to, że jest moją ukochną piosenką ♥ Rozdział cudowny i nie mogę doczekać się ślubu, ale zarazem nie chcę końca tej historii...
    Kocham ❤
    Dreamer

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest cudowny.Nie mogę się doczekać wieczoru Gracie z dziewczynami :)
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o niee :(( cudny rozdział <3 ile jeszcze do końca ? :( ja chce ten wieczór panieński!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku jejku *.* jaki słodki :) super, że będzie coś nowego :D/ Dominika:**

    OdpowiedzUsuń